Wielu ludzi decyduje się na wykorzystanie w okresie zimowym części z przysługujących im dni urlopowych. Niektórzy oddają się narciarskiemu szaleństwu na ośnieżonych stokach, inni wybierają błogie lenistwo w słonecznych, ciepłych krajach.
W góry czy na plażę?
Przed wyborem miejsca wakacyjnej przygody należy sobie zadać dwa istotne pytania: w jaki sposób lubimy spędzać czas i ile pieniędzy chcemy przeznaczyć na wyjazd? Dla osoby ceniącej aktywność fizyczną najlepszą propozycją jest odwiedzenie górskiego kurortu. Czerpanie satysfakcji z zimowego pobytu na dużych wysokościach wiąże się bowiem głównie z jazdą na nartach lub snowboardzie i to te czynności zajmują znaczną część dnia. Nie oznacza to oczywiście, że osoby mniej sprawne nie mają czego szukać na stoku. Wręcz przeciwnie – odpowiednio długie przerwy wypoczynkowe pozwolą czerpać radość z jazdy nawet najbardziej leniwym wczasowiczom, a korzystanie np. z nart biegowych dostarczy dodatkowo niezapomnianych wrażeń estetycznych. Za wyprawą w góry przemawia także aspekt zdrowotny. Samo przebywanie na dużych wysokościach ma zbawienny wpływ na układ krążenia. Rozrzedzone powietrze powoduje dodatkową produkcję krwinek czerwonych, dzięki czemu polepsza się nasza wydolność. Naturalne reakcje hartujące organizm, wzmocnione solidną dawką ruchu sprawiają, że do domu wracamy w dużo lepszej dyspozycji fizycznej. W czym wobec tego upatrywać przewagę wakacji spędzanych w ciepłych krajach? Na pewno ten rodzaj rozrywki skierowany jest do miłośników poznawania zabytkowych miejsc czy „słodkiego” leniuchowania. Ponadto mocnym argumentem jest cena wojażu, która w porównaniu do górskiego odpowiednika jest niższa. Wprawdzie proponowane przez biura podróży oferty all-inclusive zakładają wyższe łączne koszty urlopu w słonecznym Egipcie niż mroźnym Sankt Moritz, ale w przypadku narciarskich wakacji należy jeszcze wziąć pod uwagę skompletowanie sportowego ekwipunku. Mimo to uważam, że na te kilka zimowych, wolnych od pracy dni warto przyodziać grubą kurtkę i usłyszeć skrzypiący pod butami śnieg.
Diabeł tkwi w szczegółach
Kiedy już zdecydujemy się na wypoczynek połączony z szusowaniem po narciarskich trasach, musimy zastanowić się nad kolejnymi kwestiami. Jechać w polskie góry czy za granicę? Indywidualnie czy ze zorganizowaną grupą? W jakim terminie? Pytania można by mnożyć w nieskończoność, a odpowiedzi nie są jednoznaczne. Przebywanie w Alpach czy Dolomitach daje gwarancję dużej ilości śniegu, lecz najczęściej wiąże się z długą i męczącą podróżą. Wyjazd we dwoje to pełna niezależność, ale jednocześnie większy wydatek w stosunku do wycieczki z towarzystwem. Rozsądek podpowiada jednak, że w tym wypadku warto wydać parę złotych więcej i dowolnie sterować planem swojego dnia. Dylematy te należy dokładnie rozważyć, aby podczas wakacji na każdym kroku tryskać dobrym humorem.
Praktyczne wskazówki
Uśmiech natychmiast znika z twarzy użytkownika stoku na widok tłumów oczekujących na możliwość skorzystania z wyciągu. To akurat jedna z sytuacji, której można zawczasu zapobiec. Po pierwsze, należy dobrze przemyśleć termin wyjazdu. Oznacza to unikanie okresów ferii zimowych i weekendów, które zawsze charakteryzują się dużą liczbą chętnych do zaznania uroków białego szaleństwa. Najlepsze pod tym względem są więc dni powszednie. Dobór terminu wyjazdu to także kwestia funduszy, gdyż właśnie od nich zależą zarówno ceny karnetów, jak i noclegów. Taniej jest, rzecz jasna, poza sezonem, natomiast w okresie wahającym się w Polsce od połowy grudnia do połowy marca, zapłacimy więcej. Różnica w należności za korzystanie z wyciągów przez tydzień w sezonie i poza nim wynosi około 75 złotych. Wracając do sposobów ominięcia przeludnienia na stoku, należy zwrócić uwagę na wybranie kurortu o dużej liczbie tras i bogatej sieci wyciągowej. Logiczną konsekwencją takiego stanu rzeczy będzie większe rozproszenie amatorów dwóch desek po rozmaitych gondolach czy kanapach transportujących narciarzy na szczyt góry. Niestety, różnorodność terenu przeznaczonego do jazdy na pewno nie pozostanie bez wpływu na cenę karnetu.
Wygoda kosztuje
Ważnym aspektem jest także miejsce zakwaterowania. Najtańsze noclegi oferowane są w kilkuosobowych apartamentach lub pokojach bez łazienki. Należy się spodziewać, że odległość między wybranym przez nas lokum a dolną stacją wyciągów również będzie miała znaczący wpływ na kwotę, jakiej zażąda właściciel domu czy pensjonatu. Mówiąc prościej – im bliżej stoku, tym drożej. Tutaj jawi się kolejna szansa zaoszczędzenia paru groszy, tym razem kosztem codziennego, co najmniej kilkusetmetrowego spaceru z nartami pod pachą lub dojazdu do celu specjalnym busem. Inną istotną sprawą jest wyżywienie. Podczas górskich eskapad jada się najczęściej dwa obfite posiłki dziennie – śniadanie i obiadokolację. Spowodowane jest to porą zakończenia kursowania wyciągów, która w większości przypadków waha się między godziną 16 a 17. Okazuje się jednak, że planowanie posiłków zależeć może od jeszcze jednego warunku. Chodzi o sztuczne oświetlenie stoków. Nawet w Polsce istnieją miejsca umożliwiające jazdę bez przerwy od godziny 9 do 22. Daje to dużo więcej możliwości ułożenia planu dnia, przy szczególnym uwzględnieniu pory posiłków. Oczywiście w zależności od tego, czy chcemy sami przygotowywać sobie posiłki, czy nie, szukamy odpowiednio zaopatrzonego apartamentu lub pokoju.
Bezpieczny dojazd
Kiedy już znajdziemy idealne miejsce do realizacji narciarskiej pasji, wypada zastanowić się nad środkiem transportu, który zawiezie nas do celu. Duże znaczenie ma tutaj odległość, jaką mamy do pokonania. Stosunkowo krótką trasę najlepiej pokonać samochodem, co przy taniejącej ostatnio benzynie okaże się całkiem dobrym i ekonomicznym pociągnięciem. Przy wyjeździe zagranicznym warto także zorientować się w cenach paliwa w poszczególnych państwach, przez które przejeżdżamy i rozplanować tankowania. Oczywiście koszty zredukujemy, gdy będziemy podróżować z większą grupą. Za środek transportu często służy też autokar oferowany przez biura podróży. W przypadku konieczności pokonania bardzo długich tras najlepszym rozwiązaniem są tanie linie lotnicze. Przeloty znajdują się w ofercie wielu biur podróży i warto z nich skorzystać.
Brakującym ogniwem całej układanki jest sprzęt narciarski. Kupić czy wypożyczyć? Oto jest pytanie. Zakup nowych nart lub deski snowboardowej z „najwyższej półki” to koszt przekraczający możliwości przeciętnego Kowalskiego. Dodając do tego niemalże równie drogie buty, wiązania oraz pozostałe niezbędne elementy ekwipunku, trzeba zastanowić się nad alternatywą. Może być nią kupno używanego sprzętu lub jego wypożyczenie. Ta ostatnia przyjemność kosztuje ok. 30 złotych dziennie za komplet, w skład którego wchodzą narty lub deska, buty i kije.
„Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet…”
Uwzględnienie prezentowanych powyżej porad może wpłynąć na skuteczne zaplanowanie zimowego urlopu. Najbardziej pamiętne są jednak spontaniczne wypady, które Maryla Rodowicz w jednej ze swoich piosenek podsumowała słowami „wsiąść do pociągu byle jakiego…”. Niezależnie od tego, na jaką formę podróżowania zdecydujecie się Państwo wybrać tej zimy, życzę, aby był to czas udanego i radosnego wypoczynku.