Ilustracje Gustave’a Doré to klasyka ilustracji biblijnej. Jego sława nawet mu zaszkodziła, bo przez dziesiątki lat przestano traktować go jako artystę. Okazało się, że jego grafiki przetrwały próbę czasu i do dziś zachwycają realizmem i finezją.
Gustave Doré zmarł w wieku 51 lat z przepracowania w 1883 r. W młodości podobno powiedział, że zilustruje wszystko, co wprawdzie nie do końca się sprawdziło, jednak liczba jego prac i tak jest oszałamiająca. Zilustrował ponad 200 książek, w tym wszystkie najważniejsze dla XIX-wiecznego czytelnika. Jednak największe wrażenie wywołuje kilkaset ilustracji biblijnych, wydanych we Francji w 1865 roku. Do dziś Biblia z tymi drzeworytami nazywana jest „Biblią Doré”.
Praca i sława
Gustave Doré był cudownym dzieckiem. Kiedy miał 9 lat, zilustrował „Boską Komedię” Dantego, jak piętnastolatek współpracował jako rysownik z pismem satyrycznym. Był 22-letnim młodzieńcem bez matury, gdy wydanie dzieł Rabelaisa z jego rysunkami odniosło ogromny sukces. Wkrótce to jego nazwiskiem reklamowano kolejne wydania Dantego, Balzaka, Poe, Cervantesa czy Miltona. Wydawano książki duże, wielkoformatowe, ciężkie, w których ilustracje były nie tylko dodatkiem, ale istniały na równi z tekstem. Na przykład wydanie poematu „Orland szalony” włoskiego poety Ludovico Ariosta liczyło aż 618 plansz z rycinami autorstwa Gustave’a Doré! XIX wieku był dobrym okresem dla ilustratorów i grafików: rozkwit druku i rynku prasy sprzyjał ich sławie. Pracowitość Doré i jego fenomenalne rysunki sprawiły, że szybko stał się bardzo znany. Jego rysunki były niezwykle realistyczne, a równocześnie ekspresyjne, swoją sugestywnością działały na wyobraźnię jak żadne inne. Niektórzy uważają go za twórcę komiksu – rzeczywiście liczba ilustracji do jednego tekstu sprawia, że tworzą one niemal osobne dzieło, opowiadając strona po stronie kolejne wydarzenia.
Gustave Doré upajał się swoją popularnością i bardzo dbał o swoją karierę. Przyjmował sławnych gości i był zapraszany przez jeszcze sławniejszych. O przyjęciach organizowanych w jego domu opowiadano legendy. Podobno organizował dla swoich przyjaciół pokazy akrobatyczne w swoim wykonaniu, gotował dla nich potrawy, grał na fortepianie i śpiewał. Choć był tak zapracowany, na życie towarzyskie i alpinizm zawsze miał czas. Pod koniec XIX wieku był uwielbiany w całej Europie i Ameryce. Aż półtora miliona osób odwiedziło wystawę jego prac zorganizowaną w Art Institute w Chicago. W Londynie istniała nawet The Doré Gallery. Wkrótce jednak o nim zapomniano. Na początku XX wieku nie traktowano poważnie sztuki, która była dostępna dla każdego. Rycinom Doré zaszkodziła masowość. Mało kto wiedział, że uprawiał on również malarstwo i rzeźbiarstwo. Gigantyczne religijne płótna odkryli po latach Amerykanie. Biblijne superprodukcje hollywoodzkie inspirowały się tymi dziełami. Niektóre ze scen filmu „Dziesięć Przykazań” Cecila DeMille’a są jakby wzięte żywcem z obrazów i rycin Gustave’a Doré.
Biblia Doré
Ryciny Doré są niezwykle drobiazgowe. Mimo że realistyczne, to jednak otacza ich aura tajemniczości, a to dzięki wspaniałym efektom uzyskanym przez mistrzowskie zastosowanie światłocienia. Jego ilustracje do Starego i Nowego Testamentu różniły się od dotychczasowych. Pokazywały prawdziwe życie, sprawiały, że biblijne historie żyły. W latach 1864-1866 powstał cykl 230 grafik, nad którymi pracowało czterdziestu rytowników pod wodzą Gustave’a Doré. To on wykonywał projekty i czuwał nad dokładnym wykonaniem drzeworytu. Pierwsza edycja Biblii Doré była bardzo luksusowa i droga. Jednak wysoki nakład obniżył jej cenę. Biblię wydano w różnych językach w Europie i w obu Amerykach, i mimo że wielu artystów później próbowało z różnym skutkiem ilustrować historie biblijne, to ryciny Doré stały się klasykiem.
Grafiki autorstwa Gustave’a Doré można obejrzeć na wystawie „Biblia w obrazach. Piękno ukryte w starych księgach” w Muzeum Historyczno-Misyjnym Księży Misjonarzy w Krakowie. To okazja, by zobaczyć unikatowe wydania Pisma Świętego ze zbiorów księży misjonarzy. Najstarszy egzemplarz pochodzi z 1260 roku. To rękopis z Francji pisany na pergaminie pismem perełkowym. Najstarsze wydanie Biblii w języku polskim, pokazywane na wystawie, to Biblia Leopolity z 1561 roku i Biblia Wujka z 1599 roku, a także Biblia Brzeska z 1563 roku i Biblia Gdańska z 1623 roku. Ekspozycja prezentuje także późniejsze wydania tych Biblii, ozdobione licznymi ilustracjami.
Wystawa jest czynna od 20 kwietnia do 9 maja w poniedziałki, wtorki, środy od 14.00 do 17.00, a w soboty i niedziele od 13.00 do 15.00
Drzeworyt to najstarsza forma graficzna. Na powierzchni drewnianego klocka wyciętego wzdłużnie z pnia, wypolerowanego i powleczonego warstwą czerni, wykonuje się rysunek. Następnie ostrymi nożami i dłutami wyżłabia się tło wokół kresek rysunku. Po nałożeniu farby wystający rysunek zostaje odbity na papierze. W starożytności technika ta służyła do pokrywania wzorami tkanin. Największą rolę w historii drzeworytu odegrał Daleki Wschód. W Europie rozwój tej techniki był związany z produkcją papieru. Najstarsze zachowane drzeworyty pochodzą z Burgundii z końca XIV wieku. Przedstawiano przede wszystkim tematy sakralne. W pierwszej połowie XV wieku zaczęto stosować tę technikę w książkach, szczególnie po wprowadzeniu druku. W 1498 roku ukazała się w Wenecji najpiękniejsza książka XV wieku – „Hypnerotomachia Poliphili” Francesca Colonny, którą ozdobiało ponad sto sześćdziesiąt drzeworytów.
Albrecht Dürer swoimi drzeworytami sprawił, że ta technika graficzna postawiona została na tej samej płaszczyźnie co malarstwo.
Drzeworytnictwu zaszkodziła masowość, która obniżyła poziom grafik. W XVI wieku drzeworytnictwem zajmowali się głównie rzemieślnicy a nie artyści. Poza tym miedzioryt i akwaforta dawały większe możliwości artystyczne. W drugiej połowie XVIII wieku jeden z grawerów odkrył nową technikę: wykorzystywał twarde drewniane płyty wycinane z pnia poprzecznie, a rysunek wycinał rylcem miedziorytniczym. Artyści ilustratorzy rysunki dostarczali grawerom na płytkach, a oni na tej podstawie wykonywali drzeworyt. Niektórzy z grawerów cieszyli się dużą sławą.