Piękne nie chce być małe
Rozmowa z endokrynologiem dziecięcym, prof. dr n. med. Tomaszem Romerem
Czy pamięta pan najniższe dziecko, które pan leczył?
- Tak, to był Robert, piętnastolatek. Miał około 90 cm wzrostu. Pamiętam moment, kiedy podniosłem go, by posadzić na stole do badania niemowląt. Krępująca chwila dla chłopca. Chciałem go wtedy jakoś pocieszyć mówiąc, że nie próbowałbym go podnieść, gdybym wiedział, że jest taki ciężki. Robert odpowiedział: „nie taki ciężki, panie doktorze". Historia nie miała happy endu, w tak skrajnych przypadkach i w tak zaawansowanym wieku można wzrost poprawić, ale nie doprowadzić do normy. Wniosek - najczęściej powtarzany w medycynie - wcześnie rozpoznać i wcześnie leczyć, bo potem będzie za późno.
Czyli tradycyjne zaznaczanie wzrostu dziecka na framudze drzwi ma głębszy sens?
- Jak najbardziej. Gdyby rodzice robili to konsekwentnie, Robert wcześniej trafiłby do lekarza!
Niski wzrost to jeszcze nie tragedia. Mówi się nawet, że małe jest piękne. Przecież zawsze będzie ktoś wyższy od nas, chyba że mierzymy 2,20 metra.
- Ludzie mawiają także, że ktoś ma „metr pięćdziesiąt w kapeluszu" albo „na stojąco pod stół wchodzi". To nie może być miłe ani niewinne. Chociaż istnieją przykłady krzepiące: spotkałem bardzo niskiego mężczyznę, który był utalentowanym bajarzem. W czasie swoich publicznych wystąpień stawał na krześle. Ani śladu speszenia, skrępowania czy kompleksu z powodu niskiego wzrostu. Znam także nauczycielkę o wzroście 137 cm, która śmiało staje przed klasą wyższych od siebie uczniów gimnazjum i nie rozumie, że ktoś może z tego powodu zrobić problem. Ma ona pełen autorytet w klasie. To są jednak nieliczne wyjątki. Najczęściej niscy nie mają lekkiego życia i nie są szczęśliwi. Znam mężczyzn o wzroście ponad 170 cm, którzy rozważają decyzję operacyjnego wydłużania kończyn dolnych. Tłumacząc przez analogię: część osób łysych nie uważa wcale, że byliby przystojniejsi z włosami na głowie. Ale są też tacy, którzy bez peruki nie wychodzą z domu.
Dzieci różnią się wzrostem - jak dorośli. Kiedy jednak niski wzrost dziecka powinniśmy przestać utożsamiać z brakiem apetytu i zwrócić się do endokrynologa dziecięcego?
- Zawsze wtedy, kiedy znacznie odbiega od wzrostu w rodzinie (rodzice, rodzeństwo). Idealnie byłoby, gdyby rodzice spostrzegli, że dziecko gorzej rośnie w wieku przedszkolnym - dlatego tak ważne jest mierzenie przy framudze, o którym wspomnieliśmy. Zaniepokojonym polecam kontakt z pediatrą.
Zapytam o przyczyny niskorosłości?
- Bardzo zróżnicowane. Po pierwsze, przyczyną mogą być uwarunkowania genetyczne - zdrowe dziecko dziedziczy wzrost po rodzicach i dziadkach. Po drugie, prawie każda choroba przewlekła wpływa na zwolnienie procesu wzrastania, niektóre z chorób przebiegają bezobjawowo lub z objawami nikłymi, a objawem widocznym będzie niedobór wzrostu. Są oczywiście i takie choroby, np. niektóre zaburzenia hormonalne, których najbardziej charakterystycznym i czasem jedynym widocznym objawem jest znaczny niedobór wzrostu.
Jakie są cele ewentualnej terapii? Jak długo ona trwa?
- U dziecka bardzo niskiego, u którego rozpoznano chorobę, ważnym celem jest uzyskanie wzrostu chociaż zbliżonego do normy, zanim zetknie się ze społecznością szkolną. Celem ostatecznym jest uzyskanie niewyróżniającego wzrostu dorosłego. Leczenie niedoboru wzrostu powinno trwać do czasu ukończenia procesu wzrostu. Jeśli niedobór wzrostu jest spowodowany chorobą wymagającą leczenia w wieku dorosłym, leczenie powinno być kontynuowane, często po jego modyfikacji dostosowanej do wieku pacjenta.
A co z osobami dorosłymi? Czy dla nich jest już za późno?
- Dorośli nie mogą liczyć na uzyskanie wyższego wzrostu leczeniem farmakologicznym. W kościach długich, których wymiary decydują o wzroście człowieka, znajdują się chrząstki wzrostowe (zwane też płytkami wzrostowymi), które są swoistym narządem wzrastania, dzięki któremu w wieku rozwojowym powiększamy długość ciała. Wraz z wiekiem i postępującą dojrzałością hormonalną płytki wzrostowe ulegają skostnieniu i „aparat wzrostowy" zanika. Tego procesu nie można odwrócić. Dla dorosłych pozostają tylko wspomniane operacje kostne wydłużające kończyny dolne.
|