Logo Przewdonik Katolicki

Przez ascezę do wiary, a potem do życia

Ks. Mariusz Pohl
Fot.

Rozważanie na II niedzielę Wielkiego Postu

Najbliżsi uczniowie Jezusa mieli w przyszłości spełnić specjalne zadania, dlatego też i ich przygotowanie było specjalne.

 

Z jednej strony Jezus nie szczędził im trudnych sytuacji, które miały ich uczyć pokory i zaufania; z drugiej strony Jezus uchylał im rąbka mesjańskiej tajemnicy, objawiając swoją boską naturę i moc. Przemienienie na Górze Tabor było chyba najważniejszym bezpośrednim doświadczeniem, kim Jezus jest. Scena ta zapadła uczniom głęboko w pamięci i wielokrotnie się do niej odwoływali, chociaż nie pomogła im ona jednak w Getsemani i na Golgocie. Bo to nie w naocznych dowodach kryje się moc wiary.

Moc wiary jest dziełem Ducha Świętego, ale i człowieka otwartego na współpracę z Jego łaską i darami. Trud drogi na szczyt Góry Przemienienia obrazuje wysiłek człowieka, który chce się spotkać z Bogiem. Wie, że dla tego spotkania trzeba stworzyć odpowiednie ramy: wyciszenia, skupienia, oderwania od codziennych problemów, przestawienia się z trosk materialnych na wrażliwość duchową. Co prawda Pan Bóg może dotknąć człowieka swą łaską nawet na dyskotece czy w hipermarkecie, ale normalną drogą do mistycznych doświadczeń jest milczenie i skupienie. Dziś przychodzi nam to z największym trudem, więc nic dziwnego, że wielu ludziom tego doświadczenia Bożej obecności brakuje. Obcowanie z naturą, szczególnie w górach, jest okazją, którą trzeba jak najlepiej wykorzystać. Jezus o tym wiedział i dlatego zabrał uczniów na szczyt.

Długa droga, odosobnienie, piękno i czystość stworzenia to doskonałe ramy, by odkryć to, na co w innych okolicznościach nie zwracamy uwagi. To nie tylko Jezus przemienił się przed apostołami, ale i oni przemienili się wewnętrznie i w nowy sposób spojrzeli na Jezusa. Jednak przeżycie to nie było tylko efektem wyjątkowych okoliczności i nastroju chwili. Widzenie Jezusa w towarzystwie proroków, Boży obłok i głos napełniły ich bojaźnią i przerażeniem. Mistyczny zachwyt mieszał się z lękiem wobec majestatu Boga. Dopiero wspólna rozmowa i dzielenie się swoimi wrażeniami pomogły apostołom przyjść do siebie i przyswoić sobie to doświadczenie.

Te dwa uczucia, a raczej postawy – zachwytu i respektu, muszą być obecne w naszej relacji z Bogiem. Ani banalizacja, ani spoufalanie czy tym bardziej formalizm nie służą pogłębionemu przeżywaniu wiary. Intelektualne zrozumienie, a przynajmniej rozważanie swoich przeżyć pomoże nam uniknąć jałowej egzaltacji i złudzeń. Człowiek wiary musi twardo stąpać po ziemi. Jeśli obcuje z Bogiem, to po to, by lepiej żyć i dawać innym świadectwo przemieniającej mocy Boga.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki