Logo Przewdonik Katolicki

Grzesznik w sosie diabelskim

Łukasz Wojciechowski
Fot.

Z rusztu, pieczony w ogromnym piecu bądź gotowany w wielkim kotle smoły, pod którym ogień podsyca sam Rokita. Do tego trzeba by dodać nieskończenie wiele dźgnięć diabelskimi widłami prosto w nagie pośladki. Czy ta wizja piekła jest przerażająca?

 

Przyznajmy, że wielu z nas myśląc o piekle, ma przed oczyma przedstawiony wyżej obraz. Nie potrafimy myśleć o nim inaczej niż jak o miejscu, w którym spotka nas nieustanne cierpienie fizyczne. Na czym jednak opierają się takie wyobrażenia? Czy wizja najgorszych katuszy od wieków inspirująca artystów i nadgorliwych kaznodziejów jest słuszna?


Nie wiadomo, jak wygląda miejsce wiekuistej kary. Niemożliwe jest też określenie jego położenia. Przeświadczenie, że skoro niebo znajduje się wysoko w przestworzach, to piekło mieści się głęboko pod ziemią jest naiwne i wynika z mitycznego myślenia, obecnego w nas jeszcze od czasów pogańskich.


Już starożytni wierzyli, że za złe uczynki popełnione za życia człowiek zostanie ukarany po śmierci. Nie istniała wówczas znana nam idea piekła, jako miejsca wiekuistej kary. W powszechnym przekonaniu dusze wszystkich zmarłych udawały się do podziemnej krainy, gdzie cierpiały większe lub mniejsze męki. Za najbardziej surowe uchodziły cierpienia fizyczne: przede wszystkim głód i pragnienie, z czasem też wymyślne tortury cielesne.


Do tych właśnie wyobrażeń odwoływał się sam Chrystus, mówiąc o miejscu wiecznego potępienia. Szczególnie często ukazywał On piekło jako rzeczywistość, w której płonie niegasnący ogień trawiący grzeszników (Mt 5,22; 18,9; Mk 9,43-46; Łk 16,23-24). Celem Jezusa nie był jednakże szczegółowy opis krainy wiecznej męki. Chciał raczej przedstawić, w jak beznadziejnej sytuacji znalazł się człowiek, który z własnej woli zapragnął żyć bez Boga. Z czasem dopiero kaznodzieje, dosłownie interpretujący słowa Jezusa, zaczęli prawić wiernym nauki o ogniu piekielnym. Ten niegasnący płomień miał palić tych, którzy za życia odważyli się okazać nieposłuszeństwo Bożym nakazom i zakazom.


Jakkolwiek istnienia piekła w żaden sposób nie należy kwestionować, to nie powinno pojmować się go jako fizycznie istniejącego miejsca. Jest to raczej stan, w którym człowiek może się znaleźć poprzez jednoznaczne i definitywne przekreślenie swojej wierności Bogu, i w konsekwencji jedności z Nim.


Któż więc może trafić do piekła? Wszak sam Apostoł Piotr pisze, że Bóg nie chce zguby człowieka, lecz pragnie „wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3,9). Tylko ten, który z własnej woli, świadomie i całym sobą przylgnie do zła, odrzucając jednocześnie przebaczającą miłość Boga, naraża się na potępienie. Kara „wiecznego ognia” będzie więc życiem bez Boga, bez miłości i bez jakiejkolwiek nadziei. Trudno to sobie wyobrazić. Wielu ludziom taka wizja piekła wyda się być może lżejsza od nieustannych mąk cielesnych, albowiem już na ziemi żyją tak, jak gdyby Bóg nie istniał. Nie zdają sobie jednakże sprawy z tego, że każdy ma „jakiegoś” bożka. Dla jednych są to pieniądze i dobra materialne, dla drugich zaś sława czy rozgłos. Jaka byłaby reakcja tychże ludzi, gdyby pozbawić ich wszystkiego, rzucając w wieczną nędzę i zapomnienie? A Bóg to przecież znacznie więcej niż wszystkie bogactwa tego świata. To nieskończona Miłość i najwyższe Dobro.

 

 


Apokatastaza – „za” i „przeciw”

Grecki termin apokatastasis oznacza „przywrócenie do stanu pierwotnego”. W Biblii pojawia się tylko raz, w Dziejach Apostolskich 3, 21. We fragmencie tym Piotr Apostoł wzywa do nawrócenia mówiąc, że niebo musi zatrzymać Mesjasza – Jezusa, „aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy”.
Teologiczne opracowania tej teorii pojawiały się już w okresie starożytności chrześcijańskiej. Przedstawia się ją jako ostateczną odnowę wszelkiego stworzenia poprzez wprowadzenie go w stan pierwotnego, doskonałego szczęścia. Powszechne zbawienie miałoby objąć nie tylko grzeszników, lecz także potępionych, wszelkie demony, a nawet samego szatana.
Jakkolwiek idea zbawienia wszystkich wydaje się niezwykle optymistyczna, to jednak nie do końca można uznać ją za właściwą. Uderza ona w jeden z fundamentów człowieczeństwa, jakim jest wolna wola. Dlaczego bowiem człowiek, który z pełną świadomością odrzuca Boga oraz proponowane przez Niego życie wieczne, ma zostać zbawiony wbrew swej woli?

 


„Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją”

By zobrazować wizję mąk piekielnych, warto przytoczyć fragment „Dzienniczka” wielkiej mistyczki – s. Faustyny Kowalskiej. Jedną ze swych wizji opisuje tak:
„Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka - jest ustawiczne towarzystwo szatana; siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk. Są męki dla dusz poszczególne, które są mękami zmysłów: każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób”. (Dzienniczek, 741).

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki