Nowy rok szkolny to nowy rozdział w życiu setek tysięcy uczniów w Polsce. Przez kolejne miesiące wielu będzie starało się zbierać dobre oceny, by za rok otrzymać świadectwo z wyróżnieniem. Trzeba będzie odrobić niejedno zadanie domowe, zdać niejeden test, wiele się nauczyć, często kosztem swojego wolnego czasu. Będzie trzeba wykazać się sumiennością, samodyscypliną, pilnością i konsekwencją. Wszystkie te trudy będą przynosiły realną i widoczną radość w postaci dobrych ocen, a także nagród i wyróżnień. Jednak największą radością będzie efekt końcowy, czyli świadectwo z wyróżnieniem.
W życiu duchowym jest bardzo podobnie. Każdy katolik jest uczniem w szkole Chrystusa. W tej szkole, jak w każdej innej, są uczniowie, którym chce się uczyć, i tacy, którym się tego nie chce. Ci, którzy w szkole Chrystusa chodzą na wagary i robią, co chcą, być może mają poczucie wolności i radości. Jest to jednak tylko poczucie i do tego chwilowe. Kto nie przykłada się do swoich obowiązków, jest krótkowzroczny. Nadejdzie bowiem czas, w którym będzie trzeba wystawić świadectwo. Tym momentem będzie śmierć, a wystawiającym cenzurkę – Chrystus. Może się wówczas okazać, że nie udało nam się przejść do następnej klasy i prawdziwe szczęście, jakim jest życie wieczne, przejdzie nam koło nosa.
Zostaliśmy wybrani i włączeni do rodziny chrześcijańskiej z powodu niczym nieograniczonej Bożej miłości. Ta sama miłość sprawiła, że znaleźliśmy się w szkole Chrystusa. Można więc powiedzieć, że jest to szkoła elitarna, że uczęszczanie do niej zobowiązuje. Uczniami Chrystusa jesteśmy przez całe życie. Gdziekolwiek się znajdujemy, cokolwiek myślimy, mówimy i robimy, dajemy o Nim świadectwo. Jest naszym obowiązkiem dbać o to, by było to świadectwo godne tytułu dziecka i ucznia Bożego. Musimy więc sumiennie odrabiać nasze zadania domowe, jakimi są m.in. coniedzielna Msza św., przestrzeganie przykazań, post, modlitwa i jałmużna, miłość bliźniego, uczynki miłosierdzia itd. Musimy się nieustannie uczyć, by jak najlepiej zdawać kolejne sprawdziany wiary. Konieczne jest więc czytanie książek o tematyce religijnej, korzystanie z katolickich środków społecznego przekazu, wsłuchiwanie się w kazania i homilie czy udział w rekolekcjach.
Wiara domaga się świadectwa, a więc wypełniania Bożych Przykazań i wskazań Kościoła. Dawanie świadectwa o Chrystusie ma służyć nie tylko nam samym, ale także innym; może stać się np. powodem czyjegoś nawrócenia albo przekonać kogoś o autentyczności Dobrej Nowiny. Jeśli zaś ktoś wychodzi z założenia, że wiara nie wymaga praktykowania, a więc pozostaje na poziomie deklaratywnym, daje w ten sposób antyświadectwo i może być nawet powodem zgorszenia czy odejścia innych od Pana Boga.
Trzeba nam z gorliwością pierwszych chrześcijan świadczyć o Jezusie. Wiara chrześcijańska jest bowiem dawaniem świadectwa Bogu, ale także dawaniem świadectwa o Bogu. Oznacza to, że nasze postępowanie powinno być dla innych streszczeniem Ewangelii i zachętą do zagłębienia w naukę Chrystusa. Jak powiedział Jan Paweł II w Gorzowie Wielkopolskim w 1997 r., „gdy nie potrzeba już świadectwa krwi, tym bardziej czytelne musi być świadectwo codziennego życia”.
Wojciech Nowicki
Przyznawać się do Chrystusa
O Bogu winno się świadczyć słowem i czynem, wszędzie, w każdym środowisku: w rodzinie, w zakładach pracy, w urzędach, w szkołach, biurach. W miejscach, gdzie człowiek się trudzi i gdzie odpoczywa. Winniśmy wyznawać Boga przez gorliwe uczestniczenie w życiu Kościoła; przez troskę o słabych i cierpiących, a także poprzez podejmowanie odpowiedzialności za sprawy publiczne, w duchu troski o przyszłość narodu budowaną na prawdzie Ewangelii. Taka postawa wymaga dojrzałej wiary, osobistego zaangażowania. Winna wyrażać się w konkretnych czynach. Za taką postawę trzeba nieraz płacić ogromnym poświęceniem. Czyż i w naszych czasach, w naszym życiu nie doświadczyliśmy różnego rodzaju upokorzeń, starając się dochować wierności Chrystusowi i w ten sposób zachować chrześcijańską godność? Każdy chrześcijanin jest powołany, by zawsze i wszędzie tam, gdzie go Opatrzność postawi, przyznawać się do Chrystusa przed ludźmi.
Jan Paweł II
Gorzów Wielkopolski, 2.06.1997 r.
Wszystko przecież czynię dla Ewangelii, abym miał w niej swój udział.
1 Kor 9, 23
Będziecie moimi świadkami!
Chrystus, odchodząc z tego świata, powiedział: „Wy będziecie moimi świadkami”. Otrzymujemy wiarę przez świadectwo uczniów Chrystusa, którzy je spisali, i przez świadectwo wszystkich uczniów żyjących w ciągu dwóch tysięcy lat do dnia dzisiejszego. Świadectwo dajemy wtedy, gdy potrafimy być życzliwi dla drugiego człowieka, kiedy nie będziemy zazdrościli, kiedy nie będziemy nienawidzili, bo nienawiść rodzi nienawiść, a miłość rodzi miłość. […]
My musimy być świadkami. Co to znaczy być „świadkiem”? Kogo biorą na świadka wypadku drogowego? Tego, który widział cale zajście. Podczas rozprawy oczekuje się od niego, że opowie to, co widział i to, co przeżył. Świadek to ten, który dzieli się swoim przeżyciem. Nasze świadectwo też na tym polega. Musimy się dzielić naszym przeżyciem. To świadectwo, które mamy składać. Przez świadectwo jesteśmy ludźmi, którzy wprowadzają Chrystusa w świat. Wiele rzeczy jest potrzebnych - ewangelizacja, duszpasterstwo - ale przede wszystkim jest potrzebne świadectwo mojego życia, moje zaangażowanie w Chrystusa. Czy ja rzeczywiście jestem autentycznie wierzącym, czy też wiara jest jedynie zachowywaniem pozorów? […] Jako świadek muszę dać publicznie świadectwo o moim chrześcijaństwie, o mojej świętości. Muszę też mieć świadomość, że nie mogę być świadkiem jedynie na zewnątrz, którego życie toczy się obok wiary. Wiara musi mieć reperkusje w moim życiu.
Abp Szczepan Wesoły
Piekary, 27.05.2001 r.