Logo Przewdonik Katolicki

Świat widziany niebieskimi oczami cz.I

Katarzyna Kasjanowicz
Fot.

Ty wezwałeś nas, Panie, a my odnaleźliśmy Ciebie w biednych, niechcianych i cierpiących Modlitwa ułożona przez Sue Ryder w 1958 roku Zatłoczony autobus. W wejściu stoi starsza osoba, która porusza się z trudem. Podaję rękę i przesuwam się ku oknu, chcąc zrobić obok siebie więcej miejsca. Kobieta dziękuje, uśmiecha się. Ja uśmiecham się również. Co w tym...

„Ty wezwałeś nas, Panie, a my odnaleźliśmy Ciebie w biednych, niechcianych i cierpiących”
Modlitwa ułożona przez Sue Ryder w 1958 roku


Zatłoczony autobus. W wejściu stoi starsza osoba, która porusza się z trudem. Podaję rękę i przesuwam się ku oknu, chcąc zrobić obok siebie więcej miejsca. Kobieta dziękuje, uśmiecha się. Ja uśmiecham się również. Co w tym dziwnego? Każdy postąpiłby tak samo. Nie? Nie rozumiem. Wzruszam ramionami.

– Właśnie wracam z Konstancina. Mam tam przyjaciółki – wyjaśnia starsza pani. – Zawieźli mnie znajomi, ale wrócić muszę sama, a dla mnie to szmat drogi – kontynuuje. – Moje przyjaciółki chorują na reumatoidalne zapalenie stawów. Były dziewczynkami, kiedy trafiły do ośrodka założonego przez lady Sue Ryder. Pani słyszała o niej?

Nasz dom
Michasia nie potrafi zapomnieć Sue. Kiedy mówi „pani Ryder”, w jej głosie pulsuje ciepło i szacunek. Dobrze znam ten ton zarezerwowany wyłącznie dla najbliższych.

Tę młodą, drobniutką, sympatyczną kobietę poznałam jakieś trzy tygodnie po rozmowie przeprowadzonej w drodze z panią Lidią. Tyle mniej więcej czasu zajmuje mi ustalenie nazwisk osób związanych z Instytutem Reumatologii w Konstancinie i uzyskanie zgody na odwiedzenie ośrodka. W rozmowie z jego mieszkankami słowo „ośrodek” nie pada ani razu.

– To jest nasz Dom – „home” – taki, jaki chciała nam dać pani Ryder – wyjaśnia Michasia. – Tu zamiast białych kojarzących się ze szpitalem łóżek i szafek mamy meble w ciepłych barwach i kolorowe zasłony. Ściany w pokojach i korytarzach zdobią obrazki. Mamy tu praktycznie wszystko. Wykwalifikowaną opiekę i niezbędne nam poczucie bezpieczeństwa. To ważne, bo większość z nas choruje od dziecka. Przyjechałyśmy z różnych stron Polski. Wiele z dziewcząt nie miało żadnej rodziny – opowiada Michasia.

Dziś zostało ich tylko sześć z tamtej grupy. Wszystkie dobrze znały lady Sue Ryder.

Dom to intymna przestrzeń wydzielona z ogromnego świata. To jedyne w swoim rodzaju miejsce, izolujące przed zewnętrznymi zagrożeniami. To obszar, z którym każdy utożsamia się emocjonalnie. W domu człowiek zawsze jest u siebie. Takim miejscem jest bez wątpienia dom Sue Ryder w Konstancinie. Tu, z dala od zgiełku wielkiej metropolii, pośród ciszy lasów, pacjentki są właśnie u siebie. Sue także ukochała to miejsce w szczególny sposób. Tu wypoczywała i odzyskiwała siły do dalszej działalności na rzecz innych, bo Sue nigdy nie myślała o sobie.

*

Nikt nie umiera na reumatyzm. Postępująca choroba niszczy nie tylko same stawy, ale również organy wewnętrzne – uszkadza zwłaszcza serce i nerki.

Często upadamy. Kiedy ja upadłam, skończyło się na rurce umożliwiającej oddychanie. Byłam jeszcze bardziej unieruchomiona, nie mogłam sobie nawet guzika przyszyć. Po roku wyciągnięto rurkę, a istniała obawa, że zostanie mi ona do końca życia. Wprawdzie widać jeszcze znak, ale ja mówię i to takim głosem, jakim mówiłam kiedyś. Bano się wyciągnąć mi tę rurkę, bo mam nocny bezdech i gdyby zrobiła się jakaś infekcja, mogłabym się dusić. Ale ja przecież nigdy nie miałam anginy, dlaczego więc teraz miałoby mnie to spotkać? – bledziutką twarz Eli rozjaśnia uśmiech. – Przed wyjazdem na wakacje okazało się, że mam przetokę w łokciu. Doktor zrobił rentgen i mówi: „Ależ tu wcale już nie ma łokcia”. A druga pani doktor, która oglądała to zdjęcie, wykrzyknęła: „Boże, tę rękę to nawet przy mierzeniu ciśnienia można połamać!”.

Kazia: – Nasze pielęgniarki dobrze wiedzą, jak którą uchwycić, sadzając czy kładąc, żeby nie zadać bólu. One pracują z nami przez tak długi czas, że dla nich to wszystko stało się naturalne.

Michasia: – Miałam 12 albo 13 operacji stawów. Dodatkowo dwa lata temu pojawił się guz mózgu i musiałam przejść bardzo poważną operację, związaną z ogromnym ryzykiem...

Ela: – Kiedy niedawno miałam przeprowadzoną operację zaćmy, szpitalne pielęgniarki wprost bały się mnie dotknąć...

Kazia: – Gdyby nie zabiegi na naszych stawach, to już dawno nie byłybyśmy w stanie chodzić czy choćby siedzieć.

Michasia: – Sue Ryder jak nikt inny rozumiała potrzeby chorych i cierpiących.

Polska – drugą Ojczyzną
Margaret Susan Ryder bardzo wcześnie spotkała się z ubóstwem i krzywdą, chociaż sama wyrastała w stosunkowo zamożnym środowisku w hrabstwie Yorkshire. Już w młodości wraz z matką i rodzeństwem odwiedzała biednych, niosła pomoc chorym – uczyła się pokory wobec cierpienia. Matka pokazała młodziutkiej Sue, że możliwość niesienia pomocy bliźniemu jest łaską, którą człowiek otrzymuje od Boga.

Sue miała 16 lat, kiedy wybuchła wojna. Zdecydowała się przerwać naukę i włączyć w pracę społeczną. Początkowo służyła jako ochotniczka w Korpusie Pierwszej Pomocy Pielęgniarskiej, a następnie przeniosła się do służby wojskowej, w założonej przez premiera Winstona Churchilla ściśle tajnej jednostce brytyjskiej armii – do Zarządu Operacji Specjalnych. Zadaniem tej organizacji była współpraca z podziemiem w okupowanych przez hitlerowców krajach Europy. Po krótkiej służbie w sekcji czeskiej nastoletnia Sue została przeniesiona do sekcji polskiej. Czy przeczuwała już wtedy, że będzie to przełom w jej życiu?

Okres wojenny ukształtował ją, ukształtowali Sue również Polacy. Ich głęboka wiara przywróciła jej nadzieję w ludzi. Siebie określała jako „Polkę z wyboru”. Polska stała się jej ojczyzną. Wzruszały ją polskie pieśni religijne, zachwycała przyroda, której jednak nie miała czasu podziwiać. Z wojennych przeżyć zrodziła się w 1953 roku Sue Ryder Fundation, będąca „żywym pomnikiem dla tych wszystkich milionów ludzi, którzy oddali swoje życie podczas dwóch wojen światowych, w obronie ludzkich wartości i niepoliczalnych innych, którzy cierpią i umierają dzisiaj w wyniku prześladowań”. Te słowa znajdują się w statucie Fundacji i wytyczają jej cel.

Kiedy królowa Elżbieta II nadała Sue godność para, wybrała ona na swoją siedzibę polską stolicę i jako Lady Ryder of Warsaw zasiadła w Izbie Lordów. Przypominała Brytyjczykom o moralnym obowiązku ciążącym na nich i na całej Europie Zachodniej wobec krajów zza żelaznej kurtyny.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki