"Zaprawde, powiadam ci: dziś ze Mną będziesz w raju"
Adam Suwart
Jezu,
jakże mi wstyd! Wystarczy jedno drobne niepowodzenie, cierpienie, które wobec Twojej Męki nic nie znaczy, abym skoncentrował się wyłącznie na sobie, abym współczuł sobie w egocentrycznym uniesieniu. Brat już wtedy mnie nie interesuje. Cudze cierpienia, o ile w ogóle je dostrzegam, nie mają dla mnie większego znaczenia, tak bardzo przecież ja sam zostałem doświadczony. Liczy...
Jezu,
jakże mi wstyd! Wystarczy jedno drobne niepowodzenie, cierpienie, które wobec Twojej Męki nic nie znaczy, abym skoncentrował się wyłącznie na sobie, abym współczuł sobie w egocentrycznym uniesieniu. Brat już wtedy mnie nie interesuje. Cudze cierpienia, o ile w ogóle je dostrzegam, nie mają dla mnie większego znaczenia, tak bardzo przecież ja sam zostałem doświadczony. Liczy się moje cierpienie, mój ból, który zdaje się wypełniać cały świat. Zrobię wszystko, żeby znaleźć ulgę, nawet gdyby miało to skrzywdzić innych.
Jak łatwo zapominam o Twojej postawie w czasie niewymownie bolesnej agonii na Krzyżu. Gdy upokorzony, udręczony cieleśnie, przerażająco okaleczony umierałeś w bólu, znalazłeś jeszcze siły, by spojrzeć na złoczyńcę, na którego inni patrzyli jedynie z pogardą lub odrazą. Już samo Twoje spojrzenie mogło go uzdrowić, tak jak oświecało ludzi spotkanych na drodze Twego ziemskiego pielgrzymowania. Ale Ty, Panie, w tej godzinie trwogi i opuszczenia, znalazłeś jeszcze siły, aby ukrzyżowanemu obok Ciebie, skoro o to prosił, dać najwyższą obietnicę. Obietnicę raju.
Jakże szybko może przemienić się życie pełne występku i grzechu, gdy damy Ci do niego dostęp. Niczym złoczyńca z krzyża chcemy Cię nieustannie prosić, abyś o nas pamiętał i pozwolił nam zbliżyć się do Ciebie. Grzechy wyznane przed Twoim umęczonym winami tego świata obliczem, na zawsze zostaną przebaczone. Wierząc w to, powtarzam co dzień: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23, 42).