Rozradowani w Jezusie
Ks. Mariusz Pohl
Fot.
Żeby zrozumieć sens błogosławieństw, trzeba najpierw zobaczyć, kto jest ich adresatem
Myślimy, że to oczywiste: ubodzy, głodni, zapłakani, prześladowani... Otóż nie: najpierw te słowa Jezus skierował do swoich uczniów, do tych, którzy za Nim pójdą, zaufają Mu, przyjmą Jego naukę i będą współtworzyć na ziemi Jego królestwo Kościół.
Warunkiem zrozumienia i wypełnienia...
Żeby zrozumieć sens błogosławieństw, trzeba najpierw zobaczyć, kto jest ich adresatem
Myślimy, że to oczywiste: ubodzy, głodni, zapłakani, prześladowani... Otóż nie: najpierw te słowa Jezus skierował do swoich uczniów, do tych, którzy za Nim pójdą, zaufają Mu, przyjmą Jego naukę i będą współtworzyć na ziemi Jego królestwo – Kościół.
Warunkiem zrozumienia i wypełnienia programu życia, zawartego w błogosławieństwach, jest bliska więź z Chrystusem, czyli wiara. Bez wiary błogosławieństwa można faktycznie potraktować jako opium dla ludu i tanią pociechę dla różnego rodzaju życiowych nieudaczników, bankrutów, pokrzywdzonych i zrezygnowanych.
A jak mają je traktować wierzący? Nie jako pochwałę nieszczęścia, lecz jako wezwanie, a nawet zobowiązanie do radości i nadziei wbrew wszystkiemu. Uczniowie Jezusa, ci, którzy do Niego należą, potrafią się w Nim rozradować nawet w sytuacji ubóstwa, cierpienia i prześladowań. Wiara nie polega więc na poddawaniu się lub ignorowaniu przeciwności i cierpień, lecz na przezwyciężaniu ich zgodnie z zasadami i wzorem, przedstawionym przez Jezusa, na ufnym podjęciu wysiłków, by wypełnić swoje powołanie, świadczyć o prawdzie, dobru i nadziei zwycięstwa.
Nadzieja ta zrealizuje się ostatecznie dopiero w przyszłym życiu, ale już teraz mobilizuje i daje siłę do przekształcania świata w duchu Ewangelii i angażowania się na rzecz królestwa Bożego.
Ludzie wiary i błogosławieństw, to ludzie mężni i aktywni, gotowi do wysiłku i ryzyka, do ponoszenia osobistych kosztów i poświęcenia się, a nie ciągle narzekający i tchórzliwy elektorat bezczynności i politycznej poprawności. Kto zrozumie istotę błogosławieństw, już nigdy nie podda się bierności, przygnębieniu i beznadziei.
Natomiast do ludzi pewnych siebie i sytych, egoistycznie zapatrzonych w swoje sukcesy, niewrażliwych na potrzeby innych, Jezus kieruje przestrogę i wezwanie do czujności: uważajcie! Bogactwo, sukces, rozrywka i sława – choć nie są niczym złym – to jednak nie mogą być celem samym dla siebie. Nawet jeśli osiągnie się je w sposób uczciwy i pełny, wartości te same przez się nie zdołają zaspokoić wszystkich aspiracji człowieka, bo są ograniczone horyzontem doczesności, przemijalności. Prędzej czy później wszystko to przyjdzie nam zostawić.
A człowiek jest stworzony do wieczności. Tylko to, co nieprzemijalne, bezinteresowne, wykraczające poza doraźny zysk i przyjemność, może uczynić nas prawdziwie szczęśliwymi i błogosławionymi.