Rozpoczynający się w pierwszą niedzielę Adwentu nowy rok liturgiczny jest okazją do przeżywania na nowo tajemnicy Chrystusa w historii. Mówił o tym Ojciec Święty w swych rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański 2 grudnia w Watykanie.
A oto pełny polski tekst rozważań Benedykta XVI.
Drodzy bracia i siostry!
W tę pierwszą niedzielę Adwentu rozpoczyna się nowy rok liturgiczny: lud Boży wyrusza w drogę, by przeżywać tajemnicę Chrystusa w historii. Chrystus jest ten sam wczoraj, dziś i na wieki (por. Hb 13, 8); historia natomiast zmienia się i wymaga stałej ewangelizacji. Istnieje potrzeba odnawiania jej od wewnątrz, a jedyną prawdziwą nowością jest Chrystus: to On jest jej pełnym wypełnieniem, świetlaną przyszłością człowieka i świata. Zmartwychwstały Jezus jest Panem, któremu Bóg podda wszystkich nieprzyjaciół, z samą śmiercią włącznie (por. 1 Kor 15, 25-28). Adwent jest zatem stosownym czasem rozbudzenia w naszych sercach oczekiwania na Tego, „Który jest, Który był i Który przychodzi” (Ap 1, 8). Syn Boży przyszedł już do Betlejem dwadzieścia wieków temu, wchodzi w każdej chwili do duszy i do wspólnoty gotowej Go przyjąć. Przyjdzie ponownie przy końcu czasów, aby „sądzić żywych i umarłych”. Człowiek wierzący jest więc stale czujny, ożywiany wewnętrzną nadzieją na spotkanie Pana, jak powiada Psalm: „W Panu pokładam nadzieję, nadzieję żywi moja dusza, czeka na Twe słowo. Dusza moja oczekuje Pana bardziej niż strażnicy świtu” (Ps 129 [130], 5-6).
Dzisiejsza niedziela jest zatem dniem jak najbardziej stosownym, by ofiarować całemu Kościołowi i wszystkim ludziom dobrej woli moją drugą encyklikę, którą pragnąłem poświęcić właśnie tematowi nadziei chrześcijańskiej. Nosi ona tytuł „Spe salvi”, ponieważ otwierają ją słowa św. Pawła: „Spe salvi facti sumus – W nadziei jesteśmy zbawieni” (Rz 8, 24). Zarówno w tym, jak i w innych miejscach Nowego Testamentu słowo „nadzieja” jest ściśle związane ze słowem „wiara”. Jest darem, który odmienia życie tego, który go otrzymuje, jak pokazuje doświadczenie tak wielu świętych. Na czym jednak polega ta nadzieja, tak wielka i tak bardzo „niezawodna”, iż możemy powiedzieć, że w niej mamy „zbawienie”? W istocie polega ona na poznaniu Boga, odkryciu Jego serca dobrego i miłosiernego Ojca. Jezus, przez swoją śmierć na krzyżu i swe zmartwychwstanie, objawił nam Jego oblicze, oblicze Boga tak wielkiego w miłości, że przekazuje nam niewzruszoną nadzieję, której nawet śmierć nie może odebrać, ponieważ życie tego, kto pokłada ufność w tym Ojcu, otwiera się na perspektywę błogosławionej wieczności.
Rozwój nowoczesnej nauki spycha coraz bardziej wiarę i nadzieję do sfery prywatności i indywidualnej, tak iż dziś wydaje się w sposób oczywisty, a czasem dramatyczny, że człowiek i świat potrzebują Boga – prawdziwego Boga! – w przeciwnym razie pozbawieni są nadziei. Nie ulega wątpliwości, iż nauka przyczynia się bardzo do dobra ludzkości, ale nie jest w stanie jej odkupić. Człowiek zostaje odkupiony przez miłość, która czyni dobrym i pięknym życie osobiste i społeczne. Dlatego wielką nadzieję, pełną i ostateczną, gwarantuje Bóg, który w Jezusie Chrystusie odwiedził nas i dał nam życie, i w Nim powróci na końcu czasów. To w Chrystusie pokładamy nadzieję, to na Niego czekamy! Wraz z Maryją, Jego Matką, Kościół wychodzi na spotkanie Oblubieńca: czyni to przez dzieła miłosierdzia, albowiem nadzieja, tak jak wiara, objawia się w miłości.
Wszystkim życzę dobrego przeżycia Adwentu.