Zamiast złudzeń - czuwanie
Ks. Mariusz Pohl
Człowiek lubi błogi spokój i poczucie bezpieczeństwa, nawet złudne. Nagłe nieszczęście czy niespodziana śmierć w wypadku nie są tak przerażające, jak sam strach przed zbliżającym się nieuchronnie zagrożeniem
Dlatego człowiek jest tak podatny na wszelkie złudzenia, środki znieczulające i różnego rodzaju namiastki, dające nam pozory beztroski. Robimy wszystko, by tylko nie myśleć...
Człowiek lubi błogi spokój i poczucie bezpieczeństwa, nawet złudne. Nagłe nieszczęście czy niespodziana śmierć w wypadku nie są tak przerażające, jak sam strach przed zbliżającym się nieuchronnie zagrożeniem
Dlatego człowiek jest tak podatny na wszelkie złudzenia, środki znieczulające i różnego rodzaju namiastki, dające nam pozory beztroski. Robimy wszystko, by tylko nie myśleć o możliwym niebezpieczeństwie, by zapewnić sobie pozory spokoju. Tymczasem to właśnie postawa człowieka w obliczu zagrożenia świadczy o naszej duchowej sile i pokazuje, ile naprawdę jesteśmy warci. Okazuje się to dopiero w sytuacji kryzysowej.
Póki bowiem wszystko jest w porządku, życie każdego człowieka upływa w miarę spokojnie. Wydaje się, że na ogół wszyscy radzą sobie dobrze i jako tako spełniają podstawowe standardy życia. W zewnętrznych przejawach wszystko wygląda podobnie. Różnice, i to często skrajne, dochodzą do głosu dopiero w sytuacjach awaryjnych. Wtedy wychodzi z człowieka to, co najlepsze, ale i to, co najgorsze. Odkrywamy, że czegoś takiego nigdy byśmy się po niektórych nie spodziewali, ale i jesteśmy zaskoczeni, że nagle ktoś ukazuje swoje nieznane dotąd, pozytywne, a nawet heroiczne oblicze. Wszystko zależy od wewnętrznej postawy człowieka, od jego ducha, hierarchii wartości, wyznawanych zasad, a ostatecznie od wiary.
Dlatego Chrystus mobilizuje nas do postawy czuwania. Oznacza to przede wszystkim wyczulenie i wrażliwość na znaki czasu, na różne sygnały ostrzegawcze. Ich lekceważenie kończy się zawsze źle. Reagowanie na te znaki jest często trudne i kosztowne, nieraz niezrozumiałe i do czasu nieuzasadnione – podobnie jak budowa arki. Sens takich działań widać dopiero z perspektywy czasu: wtedy zapobiegliwość, ostrożność i roztropność zostają nagrodzone. Gdy przyjdzie kryzys, nieszczęście, zagrożenie, okaże się, że jako nieliczni jesteśmy dobrze przygotowani, że sytuacja nas nie zaskoczyła, a przynajmniej nie pokonała.
Czuwanie oznacza więc patrzenie w przyszłość, dostrzeganie w porę tego, czego jeszcze nie widać. Oczywiście, nie trzeba być do tego jasnowidzem. Wystarczy wiara i wsłuchanie się w słowo Boże. Bóg wyraźnie mówi, co mamy robić, czym się kierować – wystarczy posłuchać, uwierzyć i wypełnić. Dlatego wiara, ufność i posłuszeństwo należą do istoty czuwania. Wyczulenie na sprawy zbawienia, na Bożą obecność i działanie, zaowocują uniknięciem nieszczęścia. Może tegoroczny Adwent warto by w takiej postawie przeżyć? Na pewno się opłaci, choć może jeszcze nie dziś.