Ksiądz Sylwester Zawadzki od trzydziestu lat nie wyjechał nigdzie na urlop. Skoro więc góra nie chciała przyjść do Mahometa, to... dziś do drzwi jego parafii niemal codziennie pukają turyści, podróżni i wierni, których do Świebodzina ściąga wieść o budowanym przez kapłana-marzyciela gigantycznym pomniku Chrystusa Króla.
Skala i rozmach przedsięwzięcia, jakiego podjął się 75-letni ks. Zawadzki, proboszcz świebodzińskiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego, może przyprawić o zawrót głowy. Tamtejszy Chrystus Król będzie miał aż 32 metry wysokości, a więc nawet nieco więcej niż jego słynny brazylijski pierwowzór – Chrystus Zbawiciel ze wzgórza Corcovado, od 75 lat wznoszący swoje ukrzyżowane ramiona nad Rio de Janeiro.
I choć 25-tysięczny Świebodzin nie może równać się, ani pod względem wielkości, ani nawet z racji położenia, ze słynną brazylijską metropolią, to lubuski Chrystus będzie prezentował się równie imponująco. Pomnik stanie bowiem na kilkunastometrowym kopcu usypanym na otwartej przestrzeni – wokół rozciągają się jedynie pola i niskie budynki. Przy dobrej pogodzie ogromna figura będzie więc widoczna z najwyższych budynków w odległej o 40 kilometrów Zielonej Górze. Z tą różnicą, że kolos ze Świebodzina ma być wyższy niż wszystkie zielonogórskie wieżowce...
Niemcy się dziwią
Niewiele brakowało, a ksiądz Sylwester Zawadzki proboszczowałby dziś w zupełnie innym miejscu. Kiedy lekarze zalecili mu stałe przebywanie w klimacie nadmorskim, wydawało się, że już na zawsze pozostanie duszpasterzem rybaków i letników. Przez jakiś czas był nawet wikarym w Międzyzdrojach. Ale potrzeby duszpasterskie sprawiły, że został skierowany do pracy w Świebodzinie. Miał być tutaj tylko przez krótki czas, do momentu znalezienia jakiejś „morskiej” parafii. Został do dziś.
– W Świebodzinie jestem już trzydziesty rok i mogę śmiało powiedzieć, że zaprzyjaźniłem się z tym miastem, ba – dziś nie wyobrażam sobie życia poza nim. Każdego dnia widzę bowiem, że to miejsce doświadcza szczególnej opieki Bożej: tutejsi mieszkańcy żyją szczęśliwie, spokojnie, mają pracę, swoją małą stabilizację. Nie zmienia się nawet burmistrz, który rządzi już czwartą kadencję. Świebodzin od dawna omijają też kataklizmy i wielkie zawieruchy historii – podkreśla ksiądz Zawadzki.
Dostrzegają to również zwykli mieszkańcy. Dlatego też, kiedy niezwykle popularny w Świebodzinie kapłan podjął starania o dokonanie Intronizacji Chrystusa Króla i zawierzenia miasta Jego opiece, nikt nie protestował. Uroczysty akt Intronizacji miał miejsce w Jubileuszowym 2000 roku, wtedy też zapadła decyzja o budowie pomnika Chrystusa Króla.
– To była uroczystość jednorazowa. A przecież Intronizacja powinna dokonywać się nieustannie, codziennie. Pomnik ma stać się więc takim nieprzemijającym wotum wdzięczności za wszystkie łaski, jakie mieszkańcy i miasto w tak niezwykłej obfitości otrzymują od Boga – mówi ksiądz Zawadzki.
W Rio de Janeiro, Bolonii i w innych miastach stoją figury Chrystusa Zbawiciela, Chrystusa zdjętego z Krzyża. Pomnik Chrystusa Króla spotkamy bodajże tylko jeszcze w Lizbonie.
– Dzisiejszy świat nie chce Chrystusa Króla, bo musiałby wówczas uznać Jego władzę. Tymczasem ludzkość od czasów Heroda zazdrośnie strzeże swoich wpływów. A przecież Chrystus głosi, że Jego Królestwo nie jest z tego świata – przypomina ks. Sylwester.
Takich obaw nie mają za to mieszkańcy Świebodzina. Przykład? Kiedy kilka tygodni temu telewizja berlińska kręciła w miasteczku materiał o budowie pomnika, przeprowadziła przy okazji anonimową sondę uliczną. Ku wielkiemu zdziwieniu niemieckich dziennikarzy, wszyscy indagowani byli „za”.
Podobnie jak rok temu, gdy świebodzińska Rada Miejska rozpatrywała uchwałę o ogłoszeniu Chrystusa Króla patronem miasta. Za wnioskiem opowiedzieli się jednogłośnie wszyscy miejscy rajcy...
W tym miejscu stanie gigantyczna, figura Chrystusa Króla
Na początku było pole
Ksiądz proboszcz długo szukał dobrej lokalizacji pod budowę pomnika; w końcu udało mu się nabyć od Agencji Nieruchomości Rolnych 1,5 hektara ziemi na przedmieściach miasta. Kiedy jednak znalazło się już odpowiednie miejsce, ksiądz Zawadzki zabrał się dziarsko za budowę pomnika.
– Czuję, że tak jak otrzymałem kiedyś powołanie do kapłaństwa, tak samo dostałem powołanie do spraw związanych z parafią i z budową obiektów sakralnych. Teraz pod koniec mojego życia otrzymałem jeszcze trzecie powołanie: mam zbudować pomnik Chrystusa Króla. Traktuję więc to zadanie nie tyle jako obowiązek materialny, ale przede wszystkim nadaję mu wymiar duchowy. Pomnik jest uwieńczeniem mojej pracy duszpasterskiej i jednocześnie największym wyzwaniem. Ale jeśli ktoś otrzymuje powołanie, to nie ma takiej przeszkody, która uniemożliwiłaby mu dojście do celu – mówi ksiądz Zawadzki. A że przy okazji jest zawołanym budowlańcem, to pułapki budowlane omija niczym narciarz slalomowe tyczki. Od dzieciństwa miał zresztą dryg do budowlanki, doświadczenia nabierał zaś budując kolejne obiekty sakralne. Mógł przy tym z reguły liczyć tylko na siebie i pomoc parafian. Tak było w Świebodzinie, kiedy rozpoczynał budowę kościoła i parafii pw. Miłosierdzia Bożego. Kupił wówczas upadającą cegielnię i tartak. Dzięki temu za jednym zamachem zyskał materiały i postawił zakład na nogi. Potem doszedł jeszcze własny transport, żwirownia, maszyny budowlane i zatrudnienie dla 30-osobowej załogi – powstało więc prawdziwe, dobrze funkcjonujące przedsiębiorstwo budowlane. Ale opłaciło się, bo dzięki temu wybudowano imponujący kościół – żaden tam nowoczesny klocek, raczej monumentalną świątynię w dawno zapomnianym stylu bazylikowym.
Wybudowany przez świebodzińskiego proboszcza kościół pw. Miłosierdzia Bożego przypomina świątynie budowane kilkaset lat temu
Dźwig z nieba
Pierwotnie pomnik miał stanąć w tegoroczną listopadową uroczystość Chrystusa Króla. Ten termin okazał się jednak nierealny. Ale mimo opóźnienia, budowa posuwa się cały czas do przodu: na polu, które do niedawna porastał jedynie rzepak, stoją dziś stalowe konstrukcje figury Chrystusa, usypano już też 16-metrowy kopiec pod pomnik.
– Szkielet figury będzie stalowy. Fundamenty i filary, na których stanie pomnik, są z żelbetu. Natomiast zewnętrzne pokrycie figury będzie wykonane z siatkobetonu; ta zaprawa jest bardzo mocna, buduje się z niej statki i łodzie, które wytrzymują napór wielometrowych fal – zdradza szczegóły techniczne ksiądz Zawadzki, który osobiście nadzoruje całą budowę.
Jest kierownikiem, brygadzistą, nadzorcą, główny inwestorem i zaopatrzeniowcem w jednym. Dwoi się i troi. Pokazuje, co wyrównać, gdzie przyklepać, jak poprawić. Dzięki temu zaś, że buduje systemem gospodarczym, ma nadzieję, iż koszty całego przedsięwzięcia wyniosą tylko 25 proc. normalnej rynkowej ceny.
Większość pieniędzy na dokończenie budowy pochodzi z ofiarności wiernych, podobnie jak część sprzętu budowlanego, ot choćby żuraw pożyczony nieodpłatnie na czas trwania prac. W całym przedsięwzięciu pomagają jednak nie tylko mieszkańcy Świebodzina, także prywatni sponsorzy, życzliwi ludzie z innych stron kraju, a nawet więźniowie z zakładu karnego w Międzyrzeczu.
– Ale moim największym sojusznikiem jest modlitwa wiernych. W naszym kościele odbywa się całodobowa Wieczysta Adoracja, codziennie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego, w każdy piątek celebrujemy Drogę Krzyżową i godzinę Miłosierdzia Bożego. W kościele widzę mnóstwo rozmodlonych ludzi. I dzięki temu na każdym kroku namacalnie doświadczam rozmaitych budowlanych „cudów”: Nie ma dźwigu? Proszę bardzo, za chwilę zgłasza się ktoś z ofertą takiej pomocy; szukam wybitnego fachowca, który ozdobi złoceniami koronę – okazuje się, że „przypadkowo” akurat teraz ma on wolny termin. I jak tu nie wierzyć w pomoc z Góry? – śmieje się ksiądz Zawadzki.
No i wyszło Rio
Czy ten pomnik nie jest aby za duży? – takie malkontenckie pytanie świebodziński kapłan słyszy bardzo często.
– Początkowo przygotowaliśmy konstrukcję 15-metrową, ale okazało się, że to było za mało – na wolnej przestrzeni pomnik ginął, stawał się niemal niewidoczny. No i stopniowo dokładaliśmy kolejne metry, aż wyszło nam z tego Rio – tłumaczy ksiądz Sylwester, jednocześnie pokazując gipsowy model figury, jaka już na wiosnę powinna górować nad Świebodzinem. Kilkudziesięciometrowy biały pomnik jest nieco inny niż Chrystus z Rio – przede wszystkim ma królewską koronę i odmienny układ ramion – otwartych i wyciągniętych ku ludziom.
Zgodnie z projektem pielgrzymi i zwiedzający będą mogli dojść aż do stóp figury, drogą wijącą się po kolejnych pierścieniach, symbolizujących wszystkie kontynenty.
– Chrystus jest w końcu Królem całego świata, a nie tylko małego lubuskiego miasteczka – podkreśla ksiądz Zawadzki.
W cokole znajdzie się też miejsce na ołtarz polowy, Drogę Krzyżową, a nawet mały wodospad. W planach jest również parking, zaplecze gastronomiczno-sanitarne i park rekreacyjno-pielgrzymkowy. Na urzeczywistnienie czeka jeszcze największe marzenie księdza Zawadzkiego – uczynienie z kościoła pw. Miłosierdzia Bożego sanktuarium, zapewniającego duchowe zaplecze dla przyszłych pielgrzymów. Ten pomnik nie powstaje przecież na pustyni; Świebodzin leży niemal pośrodku drogi między Berlinem a Poznaniem, na skrzyżowaniu ważnych tras komunikacyjnych. Codziennie przejeżdżają tędy tysiące ludzi. Każdy z nich, chcąc nie chcąc, będzie więc musiał chociaż spojrzeć na gigantycznego Chrystusa. A proboszcz Zawadzki liczy na to, że pomnik stanie się czymś w rodzaju memento przypominającym podróżnym o rzeczach potężniejszych i dalece ważniejszych niż tylko cel ich najbliższej podróży.