Z profesorem Bogusławem Pawlaczykiem, pediatrą i endokrynologiem, rozmawia Adam Suwart
Jak to się stało, że lekarz, profesor medycyny z wieloletnią praktyką kliniczną, napisał książkę pod intrygującym tytułem „Biblia a medycyna”?
– Ziarno zostało rzucone podczas ubiegłorocznej pielgrzymki archidiecezji poznańskiej do Ziemi Świętej. Podczas zwiedzania najważniejszych dla chrześcijaństwa miejsc miałem okazję rozmawiać ze szczególnym przewodnikiem tej pielgrzymki – arcybiskupem Stanisławem Gądeckim. Zauważyłem wtedy, że istnieje bardzo dużo opracowań typu: „Rośliny w Biblii”, „Kamienie w Biblii” itp., natomiast brakuje opracowań dotyczących medycyny czy chorób w Biblii. Wtedy ksiądz arcybiskup zachęcił mnie, abym opracował taki temat w przystępnej formie książkowej.
Nie było chyba łatwo lekarzowi pogodzić tematów ściśle medycznych z naukami biblijnymi…
– Rzeczywiście zadanie to nie było łatwe, choćby dlatego, że współcześnie nie ukazała się publikacja łącząca te dwa światy. Książkę wraz ze mną tworzyła pani Małgorzata Zakrzewska, zawodowa pielęgniarka, ale również absolwentka studiów teologicznych. Poza tym całe opracowanie było naukowo konsultowane z takimi autorytetami, jak księża profesorowie Jan Kanty Pytel i Bogdan Poniży z poznańskiego Wydziału Teologicznego. Ja sam od dawna interesowałem się kulturą i obyczajowością ludów biblijnych i bliskowschodnich. Jako lekarza szczególnie interesowało mnie oczywiście ich podejście do spraw zdrowia, chorób, leczenia różnych przypadłości i tłumaczenia tych tak ludzkich spraw językiem i pojęciami tamtych czasów. Pismo Święte jest bowiem nade wszystko Słowem Bożym, ale jest też obrazem życia ludzi, którzy przed tysiącami lat mieszkali na tamtych terenach, z ich wszystkimi słabościami, troskami, zwyczajami, z im charakterystycznym sposobem myślenia i pojmowania świata, w tym także własnego ciała.
Spojrzenie na biblijny świat przez pryzmat chorób, spraw zdrowia i medycyny to przecież unikatowa sprawa!
– Owszem, jeśli wspomnieć, że przed tym opracowaniem inne, znaczniejsze, ukazało się około roku 1642. Wtedy rektor uniwersytetu w Kopenhadze Thomas Bartolini przygotował niewielką książeczkę o chorobach w Biblii, w której ujął 10 jednostek chorobowych. Udało mi się zresztą sprowadzić tę książeczkę z Kilonii, przetłumaczoną na język angielski z łaciny. Była napisana dość osobliwym językiem.
Już samo Pismo Święte mówi przecież o chorobie innym językiem niż przywykł do tego dzisiejszy człowiek czy tym bardziej przedstawiciel nowoczesnej medycyny.
– Trzeba tu zwrócić uwagę na rzecz ważną. W tamtych czasach rozumowano według schematu: choroba to kara, na ogół za nieposłuszeństwo – wśród ludów politeistycznych: bożkowi. Zmiana następuje dopiero w rzeczywistości Nowego Testamentu, gdzie Chrystus pochyla się miłosiernie nad chorym, nadając nowy wymiar chorobie. Jest o tym mowa w książce. Choroby dość często były też w Piśmie Świętym postrzegane objawowo. Nie mówiono o konkretnych jednostkach chorobowych, ale raczej opisywano stan, który z punktu widzenia dzisiejszej medycyny mógł być objawem różnych schorzeń. Przykładowo każdą zmianę na skórze człowieka określano jako „trąd”, bez względu na to, jaka mogła być rzeczywista przyczyna tego schorzenia. Ostatecznego rozstrzygnięcia dokonywał kapłan, który był „kompetentny w tym zakresie”. Choroba bowiem była swoistym łącznikiem pomiędzy namacalną codziennością człowieka a sferą nadprzyrodzoną – z tej ostatniej sfery choroba mogła być zesłana, ale też stamtąd mogło przyjść nagłe uzdrowienie.
Książka „Biblia a medycyna” ilustrowana jest grafikami współczesnych artystów plastyków, nawiązującymi do motywów biblijnych
Właśnie uzdrowień nie brakuje w Piśmie Świętym. Napotykamy na nie szczególnie w Nowym Testamencie. Czy można na fenomen uzdrowień spojrzeć z punktu widzenia współczesnej medycyny?
– Mówimy o tym w książce, gdzie Chrystusowym uzdrowieniom poświęcony jest cały odrębny rozdział. W praktyce medycznej spotykamy dziś niezwykłe, zwane niekiedy cudownymi, uzdrowienia. W Nowym Testamencie czytamy o uzdrowieniach, nie spotykamy się jednak z sytuacjami, aby ktoś, kogo dotknął taki cud, uzyskał coś więcej, niż miał przed chorobą. Jezus wracał niewidomemu wzrok, ale wzrok uzdrowionego nie stawał się nagle teleskopem czy jakąś soczewką. Nastąpił po prostu powrót do pewnej fizjologicznej normy, jak byśmy dzisiaj powiedzieli. Cud, uzdrowienie dzieje się więc w granicach ustalonych przez biologię, ale sama przyczyna sprawcza jest nadprzyrodzona. Z punktu widzenia współczesnej medycyny wiara człowieka jest niezwykle pomocna w procesie terapeutycznym. Udowodniono, że ludzie wierzący, pokładający zaufanie w Panu Bogu, łatwiej znoszą ciężkie choroby, wielu z nich łatwiej też wraca do zdrowia.
Narzuca się tu przypowieść z Ewangelii Mateuszowej o uzdrowieniu kobiety, w której padają słynne słowa: „Ufaj córko! Twoja wiara cię uzdrowiła” (Mt 9, 22).
– Taka wiara cały czas spełnia olbrzymią rolę w leczeniu, zdrowieniu, także w medycynie akademickiej, choć przez długi czas zbytni racjonalizm nie pozwalał tego dostrzegać. Trzeba przyznać, że współczesny człowiek nadmiernie uwierzył w technicyzację życia. Zaufał nadmiernie w moc maszyn, antybiotyków, urządzeń, zatracając relację ludzką pomiędzy lekarzem, a na najwyższym poziomie pomiędzy Jezusem a człowiekiem chorym czy cierpiącym. Uzdrowienia czy wyleczenia, szczególnie te najbardziej spektakularne – odbywające się niekiedy wbrew wszystkim pesymistycznym prognozom medycznym – zawsze tak naprawdę pozostaną tajemnicą, dotyczą bowiem zamysłów Pana Boga.
„Z wdzięcznością przyjmuję do rąk książkę «Biblia a medycyna», która nie tylko opisuje fachowym językiem choroby, które leczył Pan Jezus w czasie swojej ziemskiej działalności, ale ponadto stawia hipotezy dotyczące charakteru chorób wspomnianych w Starym Testamencie. Jest to pierwsze w Polsce opracowanie łączące w sposób popularny i szeroki – medycynę i biblistykę. To nie tylko lektura dla tych, którzy interesują się biblistyką, (…) opracowanie to może stać się pomocne dla samych pracowników służby zdrowia: lekarzy, farmaceutów, kapelanów szpitali, pielęgniarek, pracowników administracji szpitali, wolontariuszy, jednym słowem, dla ludzi, których zadaniem jest – razem z rodzinami chorych – czujna i troskliwa obecność przy chorych, będąca przecież rodzajem prawidłowej współpracy z Bogiem, której w sposób niezmordowany uczy nas całe Pismo Święte”.
Ze wstępu arcybiskupa Stanisława Gądeckiego do książki prof. Bogusława Pawlaczyka „Biblia a medycyna”, Księgarnia Świętego Wojciecha 2007