Ja osobiście gdzie się rodziłam? Rogalin. Dokładnie 26 października 1921 roku – opowiada, zerkając spod zakonnego welonu, siostra Cherubina, elżbietanka z poznańskiego klasztoru przy ul. Łąkowej. Mimo 86 lat siostra ma młodzieńcze oblicze i dużo energii widocznej, gdy krząta się, wydając jedzenie zaglądającym raz po raz za klasztorną furtę potrzebującym. Mało ludzi z zewnątrz wie, jak bogate ma życie, mimo że spędza je w zakonnej ciszy i skupieniu.
Uchroniona przed wywózką
Już w wieku 11 lat odczuwała powołanie zakonne. Skrywała to jednak przed światem. Początkowo nie zwierzyła się nawet rodzicom. Możliwość wstąpienia za klasztorną kratę przerwała zrazu wojna. – W czasie okupacji chodziłam do przymusowej pracy fizycznej w majątku tak zwanego Angedeutscha. Szczęśliwie uniknęła wywiezienia na roboty do Niemiec, z których przecież wielu nie wracało. Byłam już nawet w „Arbeitsamt”, czyli okupacyjnym urzędzie pracy w Śremie. Kłębiła się tam setka wystraszonych ludzi. Wielu z nich dostało przydziały do wyjazdu w głąb Rzeszy. Mnie o dziwo zwolnił niemiecki lekarz. Pamiętam jeszcze jego wypowiedziane po niemiecku słowa: „Szkoda tego dziewczęcia w świat” i wpisał mi w kartę „stadium gruźlicze III stopnia”, co nie było prawdą… Tak udało mi się przetrwać wojnę w rodzinnych stronach. Dopiero z perspektywy czasu zrozumiałam, że to wyraźny znak Opatrzności Bożej, która – widać – miała dla mnie jeszcze jakieś zadania – podkreśla siostra.
Rzeczywiście. Już w czasie wojny 20-letnia dziewczyna bierze udział w działalności konspiracyjnej na terenie Wielkopolski. Działa w strukturach poznańskiej organizacji „Dla Ciebie Polsko” i Armii Krajowej. – Moja praca polegała przede wszystkim na potajemnym roznoszeniu patriotycznych materiałów propagandowych. Początkowo w lasach kórnickich mieliśmy nawet radiostację – wspomina powściągliwie siostra Cherubina.
W Kurii i Pałacu
Po wojnie przyszła zakonnica dotarła do domu sióstr elżbietanek przy ulicy Łąkowej w Poznaniu. Progi klasztoru przekroczyła 7 listopada 1946 roku i od tego czasu jest tam nieprzerwanie. Wieczyste śluby zakonne przyjęła w 1954 roku. Musiała pozyskać swą postawą zaufanie zakonnych przełożonych, skoro od samego początku pracowała w Biurze Prowincjalnym zgromadzenia. Szybko, bo w 1949 roku, po pierwszych ślubach, została skierowana do pracy w poznańskiej Kurii Arcybiskupiej na Ostrowie Tumskim. – Były to bolesne czasy stalinizmu. Sytuacja prześladowanego Kościoła była coraz trudniejsza. Pamiętam jednak ówczesnego Księdza Arcybiskupa Walentego Dymka, jak niekiedy do nas, sióstr maszynistek, przychodził do Kurii. Był bardzo ojcowski i umacniał nas swoim spokojem – wspomina siostra Cherubina.
20 września 1957 roku siostra Cherubina przeszła z Kurii do Pałacu Arcybiskupiego w Poznaniu, gdzie przydzielono jej dalsze obowiązki kancelaryjne. – Pracowałam przy Księdzu Arcybiskupie Baraniaku przez cały Jego arcybiskupi pontyfikat – od ingresu aż do śmierci w 1977 roku – mówi zakonnica. Były to długie lata wytrwałej i ofiarnej pracy, zapewne tym większej, że sam abp Baraniak był niezwykle pracowity i nie oszczędzał siebie. Siostra Cherubina jest świadkiem niemal wszystkich ważnych momentów z życia arcybiskupa, a zatem także z dziejów archidiecezji poznańskiej i Kościoła w Polsce, w które i ona wniosła wysiłek swej cichej, codziennej pracy. Został on później dostrzeżony – siostrę Cherubinę Ojciec Święty Jan Paweł II odznaczył jednym z najwyższych papieskich orderów „Pro Ecclesia et Pontifice” – „za Kościół i Papieża”. Na tym jednak nie skończyła się praca zakonnicy. Do dziś pracuje z oddaniem w swym klasztorze. Patrzy na Poznań z perspektywy Domu św. Elżbiety przy ulicy Łąkowej i wzdycha, jak bardzo miasto zmieniło się przez 60 lat jej pobytu w zakonie. – Podobnie jak ludzie. Kiedyś, mimo że były ciężkie czasy, ludzie okazywali sobie więcej dobra. Dziś często zamykają się na drugiego człowieka – wyznaje siostra. Ma znakomitą orientację w bieżącej sytuacji społecznej Polski i codziennie wraz z innymi siostrami modli się za Ojczyznę. Pytana o to, skąd czerpie siły i pogodę ducha, siostra Cherubina odpowiada prosto: – Całe życie pracuję i nie mam czasu na smutki, czy załamania, a poza tym od najmłodszych lat wierzę, że Opatrzność Boża zawsze wszystko ułoży.
Siostra Cherubina – elżbietanka, w zakonie od ponad 60 lat. Większość swego życia spędziła pracując jako sekretarka u boku kolejnych arcybiskupów poznańskich: Walentego Dymka, Antoniego Baraniaka i Jerzego Stroby.