Ekumeniczna pielgrzymka (2)
Dk. Mariusz Piecyk
Podsumowując Trzecie Europejskie Zgromadzenie Ekumeniczne w Sibiu (3-10 września 2007 r.), Jean Arnold de Clermont, przewodniczący Konferencji Kościołów Europejskich, wyraził opinię, że ruch ekumeniczny jest żywy i czyni postępy. Dążenia ekumeniczne są ważnym wkładem w procesie jednoczenia Europy, zważywszy że współpraca Kościołów przekłada się na porozumienie między narodami.
Za...
Podsumowując Trzecie Europejskie Zgromadzenie Ekumeniczne w Sibiu (3-10 września 2007 r.), Jean Arnold de Clermont, przewodniczący Konferencji Kościołów Europejskich, wyraził opinię, że ruch ekumeniczny jest żywy i czyni postępy. Dążenia ekumeniczne są ważnym wkładem w procesie jednoczenia Europy, zważywszy że współpraca Kościołów przekłada się na porozumienie między narodami.
Za główną przeszkodę dla ekumenizmu sekretarz generalny CCEE ks. prał. Aldo Giordano uznał powierzchowność życia chrześcijańskiego. Interesująca była medytacja kard. Dionigiego Tettamanziego, który zauważył, że droga tego, kto poszukuje jedności, wymaga ofiary, aby siebie odnaleźć w Chrystusie, gdyż najgłębsza tożsamość chrześcijanina nie jest ani etniczna, ani kulturowa, ani wyznaniowa. Ważne tezy przedstawił założyciel i przewodniczący rzymskiej Wspólnoty św. Idziego prof. Andrea Riccardi. Zauważył on, że chrześcijanie często ograniczają się do patrzenia na problemy własnej wspólnoty. Tymczasem świat potrzebuje perspektywy, „jaką wskazały pierwsze pokolenia chrześcijan”.
Oprócz wspólnych modlitw i sesji plenarnych o świetle, jakie może wnieść Chrystus w życie Kościoła, Europy i świata, odbyło się dziewięć forów dyskusyjnych nt. jedności, duchowości, świadectwa, Europy, religii, migracji, stworzenia, sprawiedliwości i pokoju. Ponadto przedstawiciele Kościołów i organizacji chrześcijańskich zapraszali na prezentacje swojej duchowości i działalności. Przez wiele godzin cierpliwie słuchano przewidzianych w programie wystąpień i pozdrowień wygłaszanych lub nadesłanych. Na faktyczną dyskusję zostawało niewiele czasu, co musiało spowodować odczucie niedosytu u wielu delegatów.
Na zakończenie obrad ratyfikowano dokument końcowy, w którym podkreślono odpowiedzialność europejskich chrześcijan za stworzenie, za walkę o prawa człowieka oraz ekumenizm. Pięciostronicowy dokument powtarza dobrze znane tezy, dotyczące wymienionych zagadnień, jednak w porównaniu do tekstów dwóch poprzednich zgromadzeń, w Sibiu nie nastąpił jakikolwiek przełom. Uczestnicy spotkania uważają jednak, że było ono konieczne, ponieważ delegaci z całej Europy mogli na nowo doświadczyć chrześcijańskiej różnorodności na kontynencie.
Trzeba przyznać, że końcowa deklaracja nie zawiera nowych i odkrywczych treści w porównaniu z poprzednimi. Jest typowym dokumentem komisyjnego ekumenizmu, pięknie sformułowanym, wyważonym tak, aby żaden z Kościołów nawet w najmniejszym stopniu nie mógł podważyć jego wymowy. Powstał tekst, z którym się wszyscy zgadzają, w którym zawarto apel o odpowiedzialność chrześcijan za globalne ocieplenie. Jest w nim też wezwanie do niepomniejszania zagrożeń wynikających z antysemityzmu. Są to poważne postulaty, od dawna realizowane przez lokalne wspólnoty parafialne – zarówno poza, jak i w kontekście ekumenicznym.
Nie dało się również ukryć, że ekumenizm, szczególnie w Polsce, potrzebuje głębokiego wstrząsu i przebudzenia. Można było zauważyć, że ekumenizm stał się domeną zawodowych lub dyżurnych ekumenistów, którzy tak naprawdę mówią stale to samo; natomiast wciąż za mało jest konkretnych inicjatyw ekumenicznych. Pojawia się zatem pytanie: czy Sibiu coś zmieni? Szczerze wątpię, ale bardzo chciałbym się mylić. Jedno jest pewne – potrzebujemy ekumenicznego kryzysu, poruszenia i wzburzenia. W przeciwnym razie nastąpi zobojętnienie i zamknięcie się w naszych Kościołach, co staje się już widoczne. A przecież Kościół powinien być wydarzeniem nieustannej Pięćdziesiątnicy.