Papież Franciszek jest zniecierpliwiony. Co ważne, nie kryje swego zniecierpliwienia i nie jest w nim osamotniony. Wiadomo o tym od 24 maja 2020 r. Taką datę nosi list, w którym napisał wyraźnie: „Ja również podzielam zdrową niecierpliwość tych, którzy czasami uważają, że moglibyśmy i powinniśmy uczynić więcej”. W czym rzecz? Odpowiedź zawiera dokument, z którego pochodzi zacytowane zdanie. To list do przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, kard. Kurta Kocha, z okazji 25. rocznicy podpisania encykliki św. Jana Pawła II Ut unum sint. Chodzi o ekumenizm.
Nie ignorować sygnału
Co prawda Franciszek swą deklarację zniecierpliwienia złagodził stwierdzeniem, że w minionych dziesięcioleciach podjęto wiele kroków, by zaleczyć rany liczące wieki i tysiąclecia. Odnotował, że wzrosła wzajemna znajomość i szacunek, pomagając przezwyciężyć głęboko zakorzenione uprzedzenia. Zauważył, że rozwinął się dialog teologiczny i dialog miłosierdzia, a także różne formy współpracy w dialogu życia, na płaszczyźnie duszpasterskiej i kulturowej. Jednak sam fakt wspominania o niecierpliwości w rocznicowym dokumencie jest sygnałem, którego nie należy ignorować. Franciszek dał do zrozumienia, że zrobiono za mało.
Adresat papieskiego listu, kard. Kurt Koch, podczas swej wizyty w Polsce w połowie października 2020 r. złożył dość zaskakujące wyznanie. W wywiadzie dla KAI powiedział, że chociaż jest uważany za „ministra ds. ekumenizmu” Kościoła katolickiego, nie ma w swojej działalności jakichś wielkich osiągnięć. Taką ocenę swych dokonań opatrzył wyjaśnieniem, że właściwym „ministrem ds. ekumenizmu” jest Duch Święty.
Jako ludzie...
Można te słowa uznać za zgrabny wyraz jego skromności. Jednak skłaniają one co najmniej do poważnej refleksji, jeśli się wie, że Kurt Koch swoją funkcję pełni już ponad dziesięć lat. Papież Benedykt XVI 1 lipca 2010 r. powierzył mu misję, którą dotąd pełnił kard. Walter Kasper. Ten, który wystąpił z ideą stworzenia „katechizmu ekumenicznego” i który stwierdził, że aby możliwe stało się wspólne celebrowanie przez chrześcijan różnych wyznań sakramentu jedności, Słowo Boże musi stać się słowem pojednania.
We wspomnianym wywiadzie kard. Koch stwierdził bez owijania w bawełnę, że „Jako ludzie nie utworzymy prawdziwej jedności”. Dodał, że człowiek może tylko przyczyniać się do podziałów, co pokazuje zarówno historia, jak i współczesność. Ktoś tak kategoryczne stwierdzenia szwajcarskiego duchownego może odebrać jak piłowanie gałęzi, na której się siedzi. W ustach człowieka odpowiedzialnego w Watykanie za sprawy jedności chrześcijan mogą dla niektórych wręcz zabrzmieć jak podważanie sensu jakichkolwiek działań ekumenicznych. Na szczęście kard. Koch przypomniał prawdę fundamentalną. „Jedność jest darem Boga”.
Świeżość i euforia
Kilka lat temu (2015) w Polsce na łamach czasopisma „Zeszyty Naukowe Centrum Badań im. Edyty Stein” opublikowany został artykuł etyka i filozofa prof. Jerzego Kopani zatytułowany Nieosiągalna jedność, czyli dwa wzorce ekumenizmu. Zawarta już w tytule sugestia, że cel działań ekumenicznych jest nieosiągalnym ideałem, poruszyła polskich ekumenistów i skłoniła do polemiki. Przy okazji można się było sporo dowiedzieć o sytuacji ekumenizmu.
Na przykład Piotr Kopiec, ekumenista z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, zapewniając, że „ekumenizm ma sens”, przyznał, że przeszło sto lat po swym symbolicznym początku, ustanowionym przez Konferencję Misyjną w Edynburgu w 1910 r., ruch ekumeniczny przeżywa pewien zastój, a termin „ekumenizm” stracił w dużej mierze swoją świeżość, zarówno w Polsce, jak i w całej Europie. „Daleko dziś do euforii, jaka nastąpiła po Soborze Watykańskim II, kiedy to Kościół katolicki zainicjował liczne dialogi z Kościołami niekatolickimi” – stwierdził Kopiec.
Bardzo wolny walc
Jego zdaniem, co prawda różne ekumeniczne imprezy weszły na stałe do kalendarza, powstało mnóstwo ekumenicznych stowarzyszeń i wspólnot, a instytucje kościelne różnych wyznań wciąż potrafią zebrać się, aby rozmawiać o teologii i problemach współczesności, jednak wszystko to sprawia „wrażenie walca tańczonego w bardzo wolnym tempie”. W rezultacie jest on coraz mniej interesujący i widowiskowy nie tylko dla obserwatorów z zewnątrz, ale również dla tych, którzy w jakikolwiek sposób byli w ekumenizm zaangażowani.
Według teologa i socjologa z KUL-u, po części ekumenizm, szczególnie ten instytucjonalny, jest sam sobie winien. Dlaczego? Ponieważ sprawia wrażenie „chrześcijańskiego podstemplowania trendów społecznych, idei niebudzących kontrowersji, pozostających w zgodzie z oficjalnym nurtem polityczno-kulturowym”. Zdaniem Piotra Kopca to właśnie stąd tak wiele uzgodnień i ekumenicznych wydarzeń skupionych jest wokół ekologii, pokoju, potępiania totalitaryzmów itd. To nie wszystko. Okazuje się, że w opinii wielu ekumenizm stał się czymś w rodzaju nudnego obowiązku, nakładanego na siebie przez instytucje kościelne.
Trzy czwarte
Tak ostra diagnoza, postawiona niespełna pięć lat temu, wyraźnie współgra z sygnalizowanym przez papieża Franciszka zniecierpliwieniem. Wygląda na to, że nadeszła pora, aby temat jedności wyszedł poza specjalistyczne grona i zwyczajowe gesty. Żeby faktycznie stał się sprawą ważną dla wszystkich katolików, z biskupami na czele. Żeby zdali sobie sprawę, że to również kwestia ich odpowiedzialności. Także w Polsce.
Prawie dwadzieścia lat temu, w roku 2002, Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego przeprowadził badania, z których wynikało, że aż trzy czwarte Polaków nie wie, co to jest ekumenizm. Czy coś się pod tym względem zmieniło w naszym kraju i Kościele na lepsze? Trudno powiedzieć. O ile tamte dane sprzed dwóch dekad zostały nagłośnione w mediach, o tyle próżno szukać w nich jakichś nowszych informacji na ten temat.
Wsparcie i przewodnik
Już w maju ubiegłego roku papież Franciszek zapowiedział, że pojawi się wsparcie i przewodnik dla biskupów do wypełniania ich obowiązków ekumenicznych. Faktycznie, 4 grudnia 2020 r. Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan opublikowała dokument dotyczący ekumenicznego zaangażowania Kościoła katolickiego zatytułowany Biskup i jedność chrześcijan: Vademecum ekumeniczne.
Licząca około pięćdziesięciu stron publikacja zawiera szereg praktycznych zaleceń i wskazówek, adresowanych przede wszystkim do pasterzy diecezji. Czy Vademecum ekumeniczne przyspieszy tempo działań Kościoła w tej dziedzinie na różnych poziomach? Czas pokaże.
Kardynał Koch w lipcu 2020 r. tłumaczył, że ekumenizm powinny charakteryzować dwie cnoty: z jednej strony pragnienie jedności, a z drugiej cierpliwość, którą trzeba mieć, aby tę jedność rzeczywiście osiągnąć. Jednak zanim uzbroimy się w cierpliwość, warto zadać sobie pytanie, czy nam, katolikom, w ogóle na jedności wszystkich wyznawców Jezusa Chrystusa zależy? Na to pytanie powinni odpowiedzieć wszyscy, nie tylko papież i watykańskie dykasterie, ale też poszczególni biskupi, księża i wierni świeccy. Czy zdajemy sobie sprawę, że to także nasza odpowiedzialność? A także, czy mamy świadomość, że nie chodzi tylko o uśmiechy i sympatyczne deklaracje ani „dobrosąsiedzkie relacje”?
Papież Franciszek w czerwcu 2018 r. w Genewie, w siedzibie Światowej Rady Kościołów powiedział, że ekumenizm jest „wielkim przedsięwzięciem ze stratą”. Wyjaśnił w czym rzecz: „Wybrać w imię Ewangelii brata zamiast siebie oznacza często w oczach świata pracę ze stratą”. Być może właśnie tu kryje się istotna przyczyna coraz wyraźniej widocznego ekumenicznego zastoju. W obawie przed stratą. I to stratą, która nie tyle może zagrażać czystości objawionej prawdy, ile interesom własnej wspólnoty. W zapominaniu, że chodzi o stratę ewangeliczną, tę opisaną przez Jezusa: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”.