Dwa lata później
Dk. Mariusz Piecyk
Fot.
Pamiętna wiosna 2005 roku: wiosna nawrócenia tysięcy ludzi, wiosna cudów i nadziei. Jakże uderzająco podobna do tej sprzed dwóch tysięcy lat, kiedy po raz pierwszy śmierć stała się źródłem nadziei Zmartwychwstania!
Minęło trochę czasu i pojawiły się pytania, co w nas zmieniły przeżycia tamtych dni. Czy staliśmy się lepsi? Czy palenie świec, łzy, godziny spędzone w kościołach,...
Pamiętna wiosna 2005 roku: wiosna nawrócenia tysięcy ludzi, wiosna cudów i nadziei. Jakże uderzająco podobna do tej sprzed dwóch tysięcy lat, kiedy po raz pierwszy śmierć stała się źródłem nadziei Zmartwychwstania!
Minęło trochę czasu i pojawiły się pytania, co w nas zmieniły przeżycia tamtych dni. Czy staliśmy się lepsi? Czy palenie świec, łzy, godziny spędzone w kościołach, nocne czuwania, spowiedzi po latach, poczucie solidarności i miłości pozostawiły ślad w naszych sercach?
Przyszła wiosna 2007 roku. I znowu nadzieja: tym razem na ocalenie doświadczenia kwietnia sprzed dwóch lat, na uratowanie wcześniejszych zobowiązań. Po śmierci Jana Pawła II wielu ludzi żywiło przekonanie, że świat, a zwłaszcza Polacy, zmienią się. Czy był to niepoprawny idealizm? Bo choć ustały wówczas spory, zamilkły wszelkie komisje śledcze, choć poczuliśmy, że jesteśmy narodem, to jednak bardzo szybko wróciła szara rzeczywistość. Przeżycia i doświadczenia pamiętnego kwietnia spłynęły po wielu z nas, odeszły w cień. Ale ujawniło się również pokolenie młodych ludzi, świadomych papieskiego dziedzictwa, aktywnych w Kościele i życiu publicznym, tzw. pokolenie JPII. Należy zaliczyć do niego nie tylko osoby, które przyszły na świat w czasie pontyfikatu Jana Pawła II. Przeżycie jego paschy i pogrzebu, świadomość posiadanego dziedzictwa papieskiej posługi stało się udziałem ludzi w różnym wieku. Dlatego słuszne jest stwierdzenie, że nie ma pokolenia JPII, ale jest naród JPII, formowany, wychowywany przez niego w ciągu wielu lat, jeszcze przed wybraniem na Stolicę Piotrową. Ale trzeba też jasno stwierdzić, że jako naród, z którego pochodził Karol Wojtyła, nie dajemy dobrego świadectwa. Owszem, stawiamy Papieżowi pomniki, wmurowujemy tablice, nadajemy jego imię placom, ulicom, szkołom, uniwersytetom, ale to nie wystarczy. Najpiękniejszym pomnikiem byłaby międzyludzka solidarność w imię miłości bliźniego i wewnętrzna przemiana. Śmierć Ojca Świętego była więc w dużej mierze przeżyciem tylko osobistym, emocjonalnym i nie miała zbyt dużego oddźwięku dla Polski. A przecież nie byłoby tej Polski bez jego nauczania o wolności, przypominania o Dekalogu, dziedzictwie i osadzeniu w kulturze narodów europejskich. Zachwycaliśmy się Papieżem Polakiem, z entuzjazmem uczestniczyliśmy w jego pielgrzymkach do ojczyzny, ale tak naprawdę nigdy nie potrafiliśmy, a może nie chcieliśmy go słuchać.
On nie chce akademii ku czci
Tylko odrobiny przyzwoitości
Ode mnie, ciebie
I wszystkich przemawiających w imieniu
Tego dziedzictwa,
które nam przekazał
Polski
Tylko odrobiny przyzwoitości
Wanda Wasicka, „Rocznicowe refleksje”
W uniesieniu „papieskiego” kwietnia byliśmy pewni, że pokolenie, a raczej naród JPII jest i działa – i że to właśnie on tworzy nadzieję na przyszłość. Myśleliśmy tak również wtedy, gdy swoją dynamikę stracił entuzjazm wiosennych tygodni pamięci o Janie Pawle II, gdy powoli gasły inicjatywy wielkich spotkań młodzieży w polskich miastach. Wtedy też zaczęto stawiać pytania o to, czy rzeczywiście Polacy będą dalej myśleć i reagować tak, jakby Jan Paweł II był wśród nas.
Dwa lata po śmierci Karola Wojtyły warto zapytać, czy młodzi ludzie, szumnie i medialnie nazywający siebie pokoleniem JPII, rzeczywiście „potrafią od siebie wymagać nawet wtedy, gdy inni od nich nie wymagają”. Jest to pytanie o to, czy pokolenie JPII istnieje tylko wewnątrz tłumu poruszanego namiętnościami, czy również w osobistych decyzjach moralnych przybierających charakter faktycznego „głosu pokolenia”.
Papieskie rekolekcje A.D. 2005 nie zmieniły polskiego społeczeństwa w widoczny sposób, ale wywarły ogromne piętno na sumieniach pojedynczych Polaków. Jeśli ci ludzie będą choć odrobinę lepsi, staną się zaczynem przemiany, zaczynem kolejnej wiosny, która może znowu ujawni w nas to, co najlepsze.