Awantura o Zamek
Adam Suwart
Słynący niegdyś z gospodarności i zaradności poznaniacy coraz częściej nie potrafią poradzić sobie z miejskimi problemami. Klasycznym przykładem na to, jak stereotypy, choćby pozytywne, mają niewiele wspólnego z rzeczywistością, jest sprawa odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu. Po kilku latach od oficjalnego ogłoszenia tego pomysłu, zamiast okazałej budowli na Górze Przemysła,...
Słynący niegdyś z gospodarności i zaradności poznaniacy coraz częściej nie potrafią poradzić sobie z miejskimi problemami. Klasycznym przykładem na to, jak stereotypy, choćby pozytywne, mają niewiele wspólnego z rzeczywistością, jest sprawa odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu. Po kilku latach od oficjalnego ogłoszenia tego pomysłu, zamiast okazałej budowli na Górze Przemysła, mamy awanturę, niekończącą się wymianę urzędowej korespondencji i towarzyskich docinków. Czy zamek będzie odbudowany, nadal nie wiadomo.
Miasto Poznań i jego władze w sytuacjach szczególnie podniosłych, a także w oficjalnych, uroczystych dokumentach, mają prawo używania określenia „Stołeczne Miasto Poznań”.
Poznań stolicą!
Owa „stołeczność” Poznania jest pamiątką po dawnym znaczeniu Poznania, który w różnych okolicznościach historycznych miał status stolicy. Już prowadzone w ostatnich 50 latach badania archeologiczne na terenie najstarszej części Poznania – Ostrowa Tumskiego, dowiodły, że u zarania polskiej państwowości, gród poznański był rezydencją monarchy, a wraz z Palatium Mieszka I i jego następców pełnił rolę stolicy państwa piastowskiego. Tutaj powstało też pierwsze polskie biskupstwo i tu wzniesiono pierwszy kościół katedralny, w podziemiach którego pochowano pierwszych piastowskich władców. Po wytyczeniu miasta na lewym brzegu Warty, ponad patrycjuszowskim rynkiem, na wyniosłym wzgórzu wzniesiono umocniony obwarowaniami zamek, który przez następne stulecia wielokrotnie przebudowywano. Pierwszym polskim monarchą, który rządził stąd państwem polskim, był król Przemysł II. Później zamek był siedzibą książąt wielkopolskich, wreszcie rezydencją starostów generalnych.
Ślady królewskości
Jednak najważniejsze jest, że pełnił funkcję lokalnej rezydencji wszystkich polskich królów, a wielu w nim przebywało. – W Poznaniu nadal pokutuje fałszywe przekonanie, że wszystko, co w Polsce królewskie, łączy się tylko z Krakowem i Warszawą – mówi profesor Jacek Wiesiołowski, wybitny historyk – mediewista, znawca średniowiecznej przeszłości Poznania, prezes Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Dlatego między innymi zamek powinien być odbudowany. Nie jest nawet tak bardzo ważny jego szczegółowy kształt architektoniczny, jak to, że należy podbudować historyczną świadomość mieszkańców naszego miasta. Zamek był nie tylko „urzędową” siedzibą polskich władców – opowiada prof. Wiesiołowski. Przecież było to prawdziwe centrum kultury polskiej wieków dawnych. Kto dziś pamięta, że w poznańskim zamku napisano pierwszy polski pamiętnik autorstwa Ambrożego Pampowskiego, spisywany od 1490 roku, a dziś przechowywany w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie. Tutaj także miał powstać najstarszy polski wiersz – „O zachowaniu przy stole”. Na zamku odbywały się premiery Teatru Jezuickiego, istniała kapela muzyczna. – Nie brakło także wydarzeń historycznych wielkiej wagi – opowiada profesor. Wystarczy tu wymienić hołd pruski wielkiego mistrza krzyżackiego Hansa von Tiefena, złożony królowi polskiemu Janowi Olbrachtowi w 1493 roku, czy zaślubiny królewskie Kazimierza Wielkiego z Adelajdą Heską. Nie ma wątpliwości, że zamek – świadek dawnej świetności Rzeczypospolitej – powinien być dla dobra współczesnego Poznania odbudowany – konkluduje prof. Wiesiołowski.
Zaczynają się schody
Czy tak będzie? Jeśli senatorowi Łęckiemu starczy sił, to pewnie tak – uważa prof. Wiesiołowski. Dr Włodzimierz Łęcki, były wojewoda poznański i były senator, zapalony turysta i krajoznawca, autor poczytnych przewodników po Poznaniu i Wielkopolsce, od samego początku, czyli od roku 2002, stoi na czele Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu. Komitet założyli przedstawiciele kilku środowisk i stowarzyszeń działających na rzecz miasta i jego zabytków. Po pewnym czasie komitet rozpisał konkurs na bryłę odbudowanego zamku. Nadesłano 22 prace konkursowe, z których wybrano ostatecznie, większością głosów 15-osobowego jury, pracę autorstwa architekta Witolda Milewskiego, prezentowaną na rysunku obok. Projekt oceniony został jako optymalny, ponieważ według werdyktu komisji konkursowej „najpełniej oparł się na istniejących przekazach ikonograficznych i opisowych z wizytacji zamku w XVI wieku”. Ponadto projekt zachowywał – zgodnie z postawionymi wymogami – oblicze historyzujące, a więc nawiązujące do form architektury stosowanych w okresie, z którego pochodzi zamek. Według senatora Łęckiego, aż 70 proc. poznaniaków wypowiadających się o zamku w publicznych dyskusjach miało opowiadać się za jego odbudową w wersji historycznej, a nie nowoczesnej. Po rozstrzygnięciu konkursu Komitet Odbudowy zakładał optymistycznie, że budowa może ruszyć już wiosną 2005 roku. Rozpoczęto zbiórkę pieniędzy. Poznaniacy kupowali specjalne cegiełki, pojawili się sponsorzy publiczni i prywatni. Komitetowi udało się do dziś zebrać kwotę około miliona złotych. 6 kolejnych milionów zabezpieczył samorząd miasta Poznania, a 6 następnych obiecał marszałek województwa wielkopolskiego. Szacuje się, że całkowity koszt inwestycji wyniósłby około 20 milionów złotych, a czas jej trwania powinien zamknąć się w ciągu 4 lat. Budowa jednak się nie rozpoczęła.
Tradycjonaliści kontra futuryści
– Potrzebna jest bowiem zgoda właściciela terenu, czyli dyrektora Muzeum Narodowego w Poznaniu. Profesor Wojciech Suchocki dotychczas takiej zgody nie wydał – mówi krótko senator Łęcki. Przewodniczący Komitetu Odbudowy Zamku dodaje, że historyczna decyzja o odbudowie zamku leży teraz wyłącznie w gestii dyrektora Suchockiego. – Z natury jestem optymistą – mówi dr Łęcki. W tej sprawie jednak trudno zdobyć mi się na optymizm. We wrześniu traci ważność wydane wiele miesięcy temu pozwolenie na budowę. Jeśli dyrektor Suchocki nie pozwoli nam do tego czasu rozpocząć inwestycji, cała sprawa może upaść – mówi dramatycznie były senator. Już dziś cała inwestycja będzie droższa niż jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy otrzymaliśmy pozwolenie na budowę. W ostatnim czasie podrożały bowiem nie tylko materiały budowlane, ale także koszty robót – i to niekiedy nawet o 50 procent – dodaje Łęcki.
Co na to prof. Wojciech Suchocki, dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu? – Zarzut, że torpeduję ideę odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu jest niesłuszny i przykro mi, że są osoby, które takie informacje rozpowszechniają. Aby muzeum mogło przyjąć funkcję inwestora, przedsięwzięcie musi mieć zabezpieczenie finansowe, czego wymaga nie tylko zdrowy rozsądek, ale też odpowiednie przepisy – zaznacza profesor. W miejskich kuluarach krążą jednak pogłoski, że dyrektor Muzeum Narodowego nie jest zadowolony z projektu gmachu, który ma być odbudowany. Podobnego zdania ma być część poznańskich historyków sztuki, którzy opowiadają się raczej za nowoczesną konstrukcją. Choćby taką, jaką niedawno przedstawił rzeźbiarz Jarosław Kozakiewicz – odważną, futurystyczną wizją zamku ze szkła i metalu, nieomal zawieszonego ponad ziemią. – Co do projektu – od początku byłem za otwartym konkursem i określeniem w jego regulaminie jedynie podstawowych funkcji użytkowych, historycznych i symbolicznych miejsca oraz pozostawieniem rozwiązania wyobraźni i doświadczeniu architektów – stwierdza prof. Suchocki.
Wszystko wskazuje na to, że burzliwa, niepozbawiona „wycieczek” osobistych dyskusja o tym, czy – i w jakiej formie odbudowywać zamek, ukazała, jak bardzo podzielone są poznańskie elity w tej kwestii. Nie wiadomo dziś jeszcze, czy w tym sporze wygra awangarda historyków sztuki, łaknących śmiałej i odważnej architektury, ożywiającej starą tkankę śródmiejską w niespotykany dotąd sposób, czy też triumf ogłosi loża tradycjonalistów, dla których najważniejsze jest nawiązanie do przeszłości i utrzymanie gotycko-renesansowego, choćby umownie rekonstruowanego, oblicza poznańskiej Starówki. Najważniejsze, aby w tym sporze nie przegrała poznańska stołeczność, której zamek przez wieki był symbolem, a o której już dziś poza granicami naszego miasta prawie nikt nie ma pojęcia.