Nie ma na ziemi człowieka, który w swoim życiu nie doświadczyłby sytuacji trudnych, czasem beznadziejnych. Możemy się buntować lub szukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego?
Bywa, że Pan Bóg wystawia nas na próbę. A skoro to robi, musi mieć w tym jakiś cel. Jaki? Często nie odnajdujemy odpowiedzi na to pytanie. Stawiamy raczej zarzut: „dlaczego ja?” i buntujemy się, że spotyka nas cierpienie czy trudności. Zupełnie niesłusznie. Pan Bóg, wystawiając nas na próbę, nie robi tego dla siebie. On doskonale wie, jaka jest nasza wiara. Robi to dla nas. I nie chodzi Mu o wytknięcie nam palcem naszej słabości. O co więc chodzi dobremu Bogu? O czystą wiarę, która nie opiera się ani na ludziach, ani na emocjach, ani na przyzwyczajeniach; a jedynie na Nim. Jeśli to sobie uświadomimy, dostrzeżemy troskę Ojca o swoje dzieci. Dobry Tata chce, by dzieci ufały Mu całkowicie. Tylko tak może je ustrzec przed złem, przed wątpliwościami, przed czyhającą na każdym kroku pokusą. Szatan nigdy nie zdobędzie naszych serc, jeśli całkowicie zawierzymy się Bogu.
Próba wiary ma więc skierować nasze myśli ku Ojcu. Więcej, ma wywołać pragnienie i oczekiwanie Jego przyjścia. Ks. Tadeusz Dajczer („Rozważania o wierze”) pisze: „Te wszystkie trudności i problemy, które Pan Bóg dopuszcza w twoim życiu albo je nawet powoduje, mają wzbudzić w tobie głód Boga”. Dlaczego Pan Bóg odebrał bogobojnemu Hiobowi wszystko, co on miał: majątek, rodzinę i zdrowie? Chciał udowodnić szatanowi, że wiara, która swoje źródło ma w Bogu, przetrwa wszystko. To bolesne doświadczenie było dla Hioba wielkim szczęściem – uwielbił Boga i w konsekwencji odzyskał wszystko, co stracił.
Próba wiary znajduje też swoje uzasadnienie w słowach Chrystusa, który siebie nazywa krzewem winnym, a ludzi – latoroślami. Bóg Ojciec jest tym, który je uprawia. „Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przyniosła owoc obfitszy” – mówi Jezus w Ewangelii wg św. Jana. O co chodzi Chrystusowi, gdy mówi o oczyszczeniu latorośli, które owocują? Św. Josemaria Escrivá tłumaczy, że od owocującej latorośli Bóg wymaga więcej, by mogła ona przynieść jeszcze lepsze owoce. „Naturalnie, przycinanie i wyrywanie boli – przyznaje święty i pociesza: - Ale za to później, jak wspaniałe owocowanie, jaka dojrzałość twego dzieła”.
Czas próby często wiąże się z milczeniem Boga. Wydaje nam się, jakby nas opuścił, jakbyśmy byli całkowicie osamotnieni. Tymczasem On mówi do św. Teresy z Avila: „Kiedy ci się wydawało, że jesteś sama, byłem najbliżej ciebie”. Ks. Dajczer podkreśla, że takie milczenie i taka pozorna nieobecność jest dla Boga niezwykle ryzykowna. „Niektórzy wtedy odchodzą – zauważa autor <<Rozważań o wierze>>. – Kiedyś odeszły całe rzesze słuchaczy, bo wydawało im się, że Jezus za dużo od nich żądał. Jedni wychodzą z prób umocnieni w swym zawierzeniu Bogu, inni od Niego odchodzą”.
Co zatem zrobić, by nasza próba wiary była owocna? Zaufać Bogu do końca i mimo wszystko. Z pomocą w tym przychodzi nam Maryja, której życie było nieustanną próbą wiary – od „fiat” w chwili zwiastowania po „fiat” pod krzyżem. Istotą naszej wiary jest powtarzanie za Maryją: „niech Mi się stanie według słowa twego”.
Wojciech Nowicki
Potrzeba ufności
Różne są trudności, które próbują naszą wiarę. Dla jednego będzie nią modlitwa, która zdaje się być od miesięcy niewysłuchana, jakby niebo jej nie słyszało. Dla kogoś innego będzie to choroba, być może nieuleczalna albo złośliwa żona, marudny mąż, uciążliwy sąsiad. Brak wdzięczności. Jedni mogą znieść więcej, inni mniej. Bóg nigdy nie doświadcza nas bardziej, niż bylibyśmy w stanie wytrzymać. Na pewno nie spotka nas taka próba, która przekroczyłaby nasze siły, choć często będziemy odnosili takie wrażenie. Dlatego ważne jest, aby ufać Bogu mimo wszystko. By uciekać się do Niego tym bardziej, im bardziej czujemy, że ciężar doświadczenia nas przygniata. Warto korzystać przy tym z doświadczeń wielu świętych i Królowej Wszystkich Świętych, czyli Matki Bożej.
wn
Młodość nie jest rozdziałem wyrwanym z życia ani przedmową do książki bez powiązania z całością. Jest wprowadzeniem do całej reszty, jest fundamentem, na którym ma się oprzeć budowla całego życia.
bł. Jakub Alberione
Wiara autentyczna
„Aby wiara stała się mocna, musi być wypróbowana, musi przejść przez tygiel doświadczeń, przez wiele prób i burz. Wiara powierzchowna, oparta jedynie na wychowaniu, uczuciu i pewnych przyzwyczajeniach, w obliczu trudności załamuje się. (…) Wiara autentyczna to wiara pozbawiona wszelkich podpórek naturalnych, takich jak zrozumienie, odczucie, doświadczenie zmysłowe czy wyobrażeniowe; to oparcie się jedynie na Bogu i Jego słowie. Bóg nie godzi się na to, byś zawierzał sile swych praktyk, swojemu uczuciu czy doświadczeniu. Dopuszcza więc próby wiary, których zróżnicowanie zależy od tego, na czym – poza Bogiem – swoją wiarę opierasz. Jeśli opierasz ją na naturalnym rozumieniu, muszą zniknąć wszelkie światła rozumu i w pewnym momencie to, w co wierzyłeś, zacznie wydawać ci się bez sensu. Jeśli opierałeś swoją wiarę na pewnych ludziach, świeckich czy duchownych, na ich postępowaniu, to w pewnym momencie i to musi się zachwiać czy zawalić. Jeśli opierałeś ją na uczuciu, na zadowoleniu i doświadczeniu radości płynącej z modlitwy czy praktyk religijnych, to nie możesz się dziwić, że przyjdzie czas na oschłość i niechęć do tych praktyk. Musisz przejść przez te bolesne oczyszczenia, abyś mógł dojść do wiary czystej, prawdziwej, a z czasem do prawdziwej kontemplacji.”
ks. Tadeusz Dajczer „Rozważania o wierze”