Logo Przewdonik Katolicki

Marzyła mi się mała parafia

Bernadeta Kruszyk
Fot.

Z abp. Henrykiem Muszyńskim, obchodzącym 28 kwietnia złoty jubileusz kapłaństwa, rozmawia Bernadeta Gozdowska Ojciec Święty Jan Paweł II mówił o powołaniu do kapłaństwa, że to wielki dar i tajemnica. Jak Wasza Ekscelencja rozumie te słowa w kontekście swojej osoby? Myślę, że podobnie jak Papież. Po tych pięćdziesięciu latach widzę bardzo wyraźnie, jak wspaniałym...

Z abp. Henrykiem Muszyńskim, obchodzącym 28 kwietnia złoty jubileusz kapłaństwa, rozmawia Bernadeta Gozdowska


Ojciec Święty Jan Paweł II mówił o powołaniu do kapłaństwa, że to wielki dar i tajemnica. Jak Wasza Ekscelencja rozumie te słowa w kontekście swojej osoby?
– Myślę, że podobnie jak Papież. Po tych pięćdziesięciu latach widzę bardzo wyraźnie, jak wspaniałym i niezasłużonym darem jest powołanie do kapłaństwa. Jak wielką łaską jest to, że Pan Bóg mnie wybrał. Jednocześnie, mimo tych pięćdziesięciu lat, nie potrafię powiedzieć, dlaczego wybrał właśnie mnie. Dlaczego mnie powołał spośród tylu innych, być może odpowiedniejszych, szlachetniejszych. To jest i pozostanie Bożą tajemnicą.

Przed półwieczem na obrazku prymicyjnym napisałem: „Tobie Panie zawierzyłem i nie będę zawstydzony”. Dziś chciałbym Panu Bogu przede wszystkim podziękować za wszystko, czym mnie w ciągu tych pięćdziesięciu lat obdarował, doświadczył i zaskoczył. Także za ludzi, których z Jego woli spotkałem na swojej drodze. Im również jestem bardzo wdzięczny.

Czy komuś w sposób szczególny?
– Bardzo wielu osobom, których nie sposób tu wymienić. Chciałbym jednak wspomnieć o moich rodzicach, którzy zajmują szczególne miejsce w moim sercu i w mojej pamięci. To oni bez wzniosłych słów nauczyli mnie i moje rodzeństwo miłości do Boga, Kościoła i Ojczyzny. To oni przykładem życia zaszczepili w nas wartości, którym do dziś jesteśmy wierni. Muszę przyznać, że atmosfera domu rodzinnego, w której wzrastałem, miała ogromny wpływ na mnie, jako człowieka i przyszłego kapłana.

Niebagatelną rolę odegrały także przeżycia wojenne. Byłem dzieckiem, niemniej rozumiałem, co się wokół mnie dzieje. Ucieczka przed frontem niemieckim, rozłąka z ojcem, przymus nauki w niemieckiej szkole, ogrom ludzkiego cierpienia oglądany na co dzień, to wszystko pozostawiło w mojej pamięci niezatarty ślad i potęgowało potrzebę służenia Bogu i ludziom.

Czy już wówczas myślał Ksiądz Arcybiskup o kapłaństwie?
– Byłem za mały, by myśleć o tym poważnie. Decyzję tak naprawdę podjąłem dopiero po maturze. Był rok 1951. Złożyłem dokumenty do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie i zostałem przyjęty.

Wspominam te lata z wielkim sentymentem, choć były to czasy trudne, stalinowskie. Co chwilę pojawiały się pogłoski, że seminarium zostanie zamknięte, a my gdzieś wywiezieni. Nie wolno nam było słuchać radia, nie docierały do nas żadne gazety. Zresztą nawet gdyby docierały, o czym moglibyśmy w nich przeczytać? Kościół był bezustannie atakowany, nękany. Wszystko to tworzyło atmosferę oblężenia. Niemniej był to dla mnie czas szczęśliwy. Byłem młody i miałem całe życie przed sobą. Chciałem je wypełnić czymś sensownym, pożytecznym. Nie przypuszczałem wówczas, do jakich zadań Pan Bóg mnie przeznaczył.

A jakich zadań Ksiądz Arcybiskup się spodziewał?
– Myślałem o pracy w małej wiejskiej parafii i... ładnym ogródku, w którym mógłbym odmawiać brewiarz. Czasami zastanawiam się, jakby to było, gdyby moje marzenie się spełniło. Przyznam szczerze, że po latach spędzonych w rozjazdach trudno mi to sobie wyobrazić. Tym większy mam szacunek dla tych moich kolegów, którzy od trzydziestu, czterdziestu lat posługują w jednej parafii, będąc dla mieszkających tam ludzi nie tylko duszpasterzami, ale także przyjaciółmi i sąsiadami.

Pamięta Ekscelencja swoją pierwszą parafię?
– Oczywiście. Pierwsza parafia jest jak pierwsza miłość, a o tej się przecież nie zapomina. Tuż po święceniach zostałem skierowany jako wikariusz do parafii pw. św. Józefa w Gdyni- Leszczynkach. Nie było tam kościoła, a jedynie niewielki barak. Praca duszpasterska sprawiała mi wiele radości, podobnie zresztą jak praca z dziećmi i młodzieżą. Byłem przekonany, że do takiej właśnie pracy przeznaczył mnie Pan Bóg. Dlatego, gdy biskup oświadczył mi, że będę dalej studiował, pomyślałem: to nie dla mnie. Ale biskupowi się przecież nie odmawia. O Leszczynkach jednak nie zapomniałem i do dziś mam kontakt z niektórymi parafianami.

Czy znajduje Ksiądz Arcybiskup w sobie tego młodego kapłana sprzed pięćdziesięciu lat?
– Czasami tak (śmiech). Oczywiście zmieniłem się fizycznie i sądzę, że mało kto mnie poznaje, patrząc na moje zdjęcia sprzed lat. Jeśli zaś chodzi o ideały, postrzeganie świata i siebie w tym świecie, to cóż... Myślę, że po pięćdziesięciu latach człowiek patrzy na świat i siebie mniej entuzjastycznie, ale za to bardziej prawdziwie.

Co z perspektywy własnych doświadczeń uważa Ksiądz Arcybiskup za najważniejsze w życiu kapłana?
– Bezsprzecznie i ponad wszelką wątpliwość nieustanne trwanie we wspólnocie z Chrystusem. Być dobrym kapłanem to znaczy być godnym przyjaźni Chrystusa. Starać się, by Jego pragnienia były moimi pragnieniami, a Jego miłość moją miłością. Przyznam szczerze, że od pięćdziesięciu lat do tej przyjaźni dorastam.



Abp Henryk Muszyński, metropolita gnieźnieński – urodził się 20 marca 1933 roku w Kościerzynie na Kaszubach, jako trzecie dziecko Marii i Franciszka Muszyńskich. Ojciec pracował jako urzędnik w miejscowym Starostwie Powiatowym, a matka zajmowała się domem. Po zakończeniu II wojny światowej w przyspieszonym trybie skończył szkołę podstawową i rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum i Liceum w Kościerzynie. Po zdaniu matury wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. Święcenia kapłańskie przyjął 28 kwietnia 1957 roku w katedrze w Pelplinie z rąk bp. Kazimiera Kowalskiego. W 1960 roku został skierowany na studia specjalistyczne, które odbył kolejno w Lublinie, Rzymie, Jerozolimie i Heidelbergu. Po ukończeniu studiów wrócił do rodzinnej diecezji chełmińskiej i rozpoczął pracę w Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie. Wykładał także w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie oraz był kierownikiem tamtejszej Katedry Starego Testamentu oraz p.o. kierownika Katedry Archeologii Starożytnego Bliskiego Wschodu. W 1985 roku Papież Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym diecezji chełmińskiej. Dwa lata później został mianowany ordynariuszem diecezji włocławskiej, a w 1992 roku arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim. Abp Henryk Muszyński jest cenionym biblistą i laureatem wielu nagród i wyróżnień. Zasłużony dla dialogu polsko-żydowskiego i polsko-niemieckiego. Ma w swoim dorobku ponad 300 publikacji. Pełni także wiele ważnych funkcji w Kościele powszechnym. Był m.in. wiceprzewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski. Jest członkiem Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan oraz członkiem watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, w której pracował z kard. Josephem Ratzingerem, obecnym Papieżem Benedyktem XVI.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki