Logo Przewdonik Katolicki

Zaleczyć zadry w sercach

Bernadeta Kruszyk
Fot.

O budowaniu mostów między ludźmi, niełatwej drodze do pojednania oraz o tym, co to znaczy być człowiekiem dialogu, z abp. Henrykiem Muszyńskim rozmawia Bernadeta Kruszyk Otrzymał Ksiądz Arcybiskup niedawno nagrodę Pontifici Budowniczemu Mostów. Jak mówił w laudacji prof. Władysław Bartoszewski m.in. za pełne poświęcenia oddanie pojednaniu oraz budowanie mostów,...

O budowaniu mostów między ludźmi, niełatwej drodze do pojednania oraz o tym, co to znaczy być człowiekiem dialogu, z abp. Henrykiem Muszyńskim rozmawia Bernadeta Kruszyk


Otrzymał Ksiądz Arcybiskup niedawno nagrodę „Pontifici – Budowniczemu Mostów”. Jak mówił w laudacji prof. Władysław Bartoszewski m.in. za pełne poświęcenia oddanie pojednaniu oraz budowanie mostów, nawet tak trudnych, jak te między chrześcijanami i Żydami, czy Polakami i Niemcami. Chciałabym zapytać o te mosty. Co w ich wznoszeniu było najtrudniejsze?

– Najtrudniejsze były oczywiście początki. Jeśli chodzi o dialog polsko- niemiecki, to sporym utrudnieniem było skrajnie różne postrzeganie przeszłości. Polacy tłumaczyli ją po swojemu, Niemcy po swojemu. Istniało wiele uproszczeń, uprzedzeń, stereotypów, które ze zrozumiałych względów utrudniały znalezienie platformy porozumienia. Na płaszczyźnie kościelnej mieliśmy wypracowane pewne struktury. Przy Konferencji Episkopatu Polski działał specjalny zespół ds. kontaktów z Episkopatem Niemiec, któremu przewodniczył abp Stroba z Poznania. Po nim ja przewodniczyłem temu zespołowi przez trzy kadencje. Myślę, że jednym z najważniejszych osiągnięć w tamtym czasie było zredagowanie w 1995 roku wspólnego listu biskupów polskich i niemieckich w 30. rocznicę historycznego orędzia „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Sprecyzowanie, co znaczą te ważkie słowa, nie było wcale sprawą łatwą. Musieliśmy znaleźć taką interpretację, która nie raniłaby żadnej ze stron i była zgodna z prawdą historyczną. Ostatecznie napisaliśmy, że przebaczamy i prosimy o przebaczenie, pamiętając przy tym o całej krzywdzie, jaka została wyrządzona w trakcie wojny i w jej następstwie. Mamy przy tym przed oczyma zbrodniczą agresję narodowosocjalistycznych Niemiec i bezmiar krzywd, jakie w następstwie zostały wyrządzone Polakom przez Niemców. W tej prośbie zawieramy również krzywdę, jaka wskutek wygnania i utraty rodzinnych stron, na mocy decyzji zwycięskich mocarstw, została wyrządzona wielu Niemcom przez Polaków. Myślę, że były to ważne, potrzebne i trafne słowa. Najlepszy dowód, że 10 lat później, w 40. rocznicę orędzia z 1965 roku nie udało nam się znaleźć lepszej formuły. Oczywiście listy te nie rozwiązały wszystkich problemów, jakie pojawiały się i pojawiają w relacjach polsko-niemieckich. Jednym z nich jest obecnie sprawa budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom pani Eriki Steinbach. Dyskusyjne jest, czy powinno ono powstać w Berlinie. W tej sprawie biskupi polscy i niemieccy w swoich oświadczeniach mówią – Bogu dzięki – już wspólnym głosem.

A dialog z Żydami?
– W moim odczuciu najtrudniejsze było znalezienie partnera do tego dialogu. Trzeba tu wyjaśnić, że dialog ten obejmuje zarówno dialog religijny chrześcijańsko-judaistyczny, jak i bardzo specyficzny dialog polsko-żydowski. W przypadku pierwszego wiele kluczowych i zapalnych problemów udało się rozwiązać, drugi dotyczący relacji Polaków i Żydów ciągle jeszcze jest pełen zawirowań. Trzeba pamiętać, że nasz kraj jest dla wyznawców judaizmu miejscem szczególnym: miejscem urodzenia i zagłady. Od czasu do czasu powraca kwestia współudziału Polaków w tej zagładzie. To rodzi napięcia i utrudnia zbliżenie. Niemniej kroki w kierunku pojednania są czynione. Mamy w Polsce Tydzień Kultury Żydowskiej, mamy sympozja, spotkania... Brakuje jednak codziennego, bezpośredniego kontaktu z Żydami, który pomógłby przełamywać funkcjonujące wciąż uprzedzenia i stereotypy. Brakuje także spojrzenia na historię Polaków i Żydów, jako na wspólną historię widzianą z dwóch różnych perspektyw. Myślę również, że dialog polsko-żydowski nie powinien być bilateralny, ale trójstronny: polsko-niemiecko-żydowski, bo tylko wówczas mamy szansę ostatecznie rozliczyć się z przeszłością i rozwiązać nasze problemy.

Czy zgodzi się Ksiądz Arcybiskup, że pomocny może być tu również fakt, iż dialog, o którym rozmawiamy, podejmuje kolejne pokolenie. Pokolenie ludzi, którzy nie doświadczyli dramatu wojny...
– Zapewne i dzięki Bogu, że tak się dzieje. Dzięki Bogu, że do wyjaśniania prawdy historycznej przystępują ludzie niemający wojennych doświadczeń i tym samym wolni od bolesnych i trudnych obciążeń. Jestem przekonany, że im jest łatwiej ten dialog prowadzić. Nie mają wspomnień, zadr, niezabliźnionych ran. Patrzą na minione wydarzenia z większym spokojem i budują wzajemne relacje na zupełnie innej płaszczyźnie. Oczywiście funkcjonuje jeszcze wiele uprzedzeń, które trzeba przezwyciężyć, wiele murów w ludzkich sercach, które należy zburzyć.

Co w tej sprawie możemy zrobić my, Polacy. Co może zrobić zwykły zjadacz chleba, przekonany, że od niego niewiele zależy?
– Może zrobić bardzo wiele. Po pierwsze, budować dobre, przyjazne relacje z innymi ludźmi w miejscu, w którym mieszka, pracuje, uczy się... Może dzielić z nimi ich doświadczenia tak dalece, jak to jest możliwe. Takie codzienne, bezpośrednie kontakty są niesłychanie ważne, bo prostują wiele mylnych przekonań i wyobrażeń. Pozwalają nam zweryfikować prawdziwość powszechnie panujących opinii i wyrobić sobie własne zdanie. Tak właśnie buduje się mosty między ludźmi i tym samym między narodami. Przyznam szczerze, że dziś jest to znacznie łatwiejsze niż kiedyś. Europa się jednoczy, znikają granice, jesteśmy częścią większej całości.

Cieszę się, że Ksiądz Arcybiskup o tym wspomniał, bo pośrednio dotyczy to mojego kolejnego pytania. Czy oczekiwania, jakie miał Ksiądz Arcybiskup przed akcesem Polski do Unii Europejskiej, się spełniły?
– Spełniły się w dużej mierze, ale głównie w aspekcie ekonomicznym i gospodarczym. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o aspekcie duchowym. Bolesne jest to, że w preambule do konstytucji europejskiej brakuje odniesienia do Boga. Moją troską jest także kwestia ustawodawstwa. Mamy co prawda gwarancję, że w sprawach ideowych będzie respektowane ustawodawstwo krajowe, ale nie mam złudzeń co do tego, że laicki lobbing zachodni będzie wywierał na nas presję, by to ustawodawstwo dostosować do ich oczekiwań. Chodzi tu o legalizację związków homoseksualnych, aborcję i eutanazję. Naciskom tym musimy powiedzieć zdecydowane nie! Małżeństwo rozumiane jako trwały związek mężczyzny i kobiety oraz prawo do życia od momentu poczęcia do naturalnej śmierci to wartości, które nie podlegają głosowaniu, gdyż nie pochodzą one z nadania, a przynależą do natury człowieka.

W jednej z gazet nadano Księdzu Arcybiskupowi miano człowieka dialogu. Co to znaczy, być człowiekiem dialogu?
– Powiem trochę przewrotnie. Człowiekiem dialogu w moim przekonaniu jest ten, kto potrafi słuchać. Właśnie słuchać, a nie mówić. I jest otwarty na to, co słyszy. Dialog w wielu przypadkach oznacza weryfikację i zakwestionowanie własnych poglądów, a to przecież nie jest łatwe. Człowiek dialogu zatem to także człowiek świadomy własnej tożsamości i tego, iż nie ma monopolu na prawdę.

Dziękuję za rozmowę

Abp Henryk Muszyński jest laureatem wielu nagród i wyróżnień. Otrzymał m.in.: Nagrodę im. Leopolda Lucasa za zasługi w dziedzinie wzajemnego porozumienie polsko-żydowskiego (Tybinga 1997); Medal Buber – Rosenzweig – Medaille za budowanie porozumienia między chrześcijanami i żydami oraz Polakami i Niemcami (Berlin 1999); Wielki Krzyż Zasługi z Gwiazdą Republiki Federalnej Niemiec (2001); Tytuł Doctora Honoris Causa Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Friedricha Wilhelma w Bonn (2003); Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2002); Statuetkę Złotego Hipolita i godność Wybitnej Osobistości Pracy Organicznej – Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego w Poznaniu (2004); Nagrodę Pontifici (Budowniczy Mostów) Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie (2007); Nagrodę Conservator Ecclesiae, za zasługi na polu konserwacji zabytków (1998); Złotą Odznakę Honorową Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana (2007);

Najwyższe wyróżnienie Stowarzyszenia Biblistów Polskich za wybitne zasługi dla biblistyki polskiej (2007); Nagrodę Wojewody Wielkopolskiego i Wielkopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków za opiekę nad zabytkami w Województwie Wielkopolskim (2007);

Honorową odznakę Zasłużonemu – Polskie Towarzystwo Lekarskie, za zasługi w zakresie ochrony zdrowia (2007); Tytuł Zasłużony dla Miasta, Województwa i Regionu (1998), Gnieźnianin Roku 1995; Honorowe Obywatelstwo Włocławka (1992), Kościerzyny (1998), Mogilna (2002), Gniezna (2007).

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki