Trzy sale i maleńka kuchenka w piwnicy kościoła pw. Najwyższego Arcykapłana Jezusa Chrystusa w Murowanej Goślinie. Od dziesięciu lat to miejsce jest azylem dla dzieci z rodzin będących w trudnej sytuacji życiowej.
Kiedy 29 stycznia 1996 roku, dzieci po raz pierwszy zaproszono do świetlicy, nikt tak naprawdę nie wiedział, czy w ogóle będą chciały tam przychodzić. Obawy te okazały się jednak bezpodstawne. – Dzieci przychodziły i nadal przychodzą – uśmiecha się Krystyna Schudy, która od początku wspomaga działalność świetlicy. – Na początku świetlica ta nie miała nawet nazwy, ale po roku dzieci ochrzciły ją „Domem radości” i tak już zostało.
Małe królestwo
Zdaniem ks. kan. Romana Kosteckiego, proboszcza parafii pw. Najwyższego Arcykapłana Jezusa Chrystusa w Murowanej Goślinie, nazwa świetlicy najlepiej wyraża to, co dzieci o niej sądzą. – „Dom radości” to miejsce, w którym dzieci po prostu są dziećmi. Gdzie czują się bezpieczne, doceniane i zauważane. Zawsze jest ktoś, kto z nimi porozmawia, kto im doradzi, zainteresuje się ich problemami, pomoże w odrabianiu lekcji.
Początki świetlicy były skromne. Dzieci przychodziły do niej raz w tygodniu i spędzały tam najwyżej pięć godzin. Wkrótce okazało się jednak, że to za mało. Z czasem drzwi „Domu radości” otwierały się dla nich dwa razy w tygodniu. Obecnie świetlica jest czynna od poniedziałku do czwartku. Uczęszczające do niej dzieci mają do dyspozycji pomieszczenia, w których mogą odrabiać lekcje, grać w ping-ponga i gry planszowe, posiedzieć przy komputerze. To jest ich królestwo, tu się uczą, bawią i rozmawiają. Po zajęciach zaś, w każdą środę, aktywnie włączają się w oprawę liturgii Mszy św.
Grunt to współpraca
W ciągu dziesięciu lat działalności świetlicy wspomogło ją ponad sześćdziesiąt osób. Są wśród nich nauczyciele, rodzice, którzy chętnie zaglądają do „Domu radości”, a także osoby chcące po prostu pomóc. – Bywało, że mama pomagała w kuchni przy przygotowaniu posiłków dla dzieci, a tata naprawiał półkę, która już się chwiała – wspomina pani Krystyna. – Bywało też, że ktoś po prostu do nas zajrzał i zapytał, czego potrzebujemy. To właśnie dzięki takim dobrym ludziom dzieci mogą zjeść posiłek i wyjechać na letni lub zimowy obóz.
W ostatnią środę miesiąca w „Domu radości” organizowana jest specjalna uroczystość. Na dzieci obchodzące urodziny czeka tort. Prócz słodkości są także drobne upominki. Co roku najmłodsi, wspólnie z opiekunami, zasiadają do wieczerzy wigilijnej, a przed świętami Wielkiejnocy szukają prezentów od zajączka. – Wszystko to jest możliwe dzięki wsparciu wielu ludzi, także wolontariuszy, którzy nam pomagają zupełnie bezinteresownie – tłumaczy ks. kan. Roman Kostecki. – Niebagatelne znaczenie ma także dobra współpraca z władzami Murowanej Gośliny, na pomoc których zawsze możemy liczyć.