Przyglądam się leżącej przede mną książce „Bóg się rodzi”, wydanej z wielką starannością przez Wydawnictwo Duszpasterstwa Rolników we Włocławku. Urzeka mnie umieszczony na okładce książki fragment obrazu Giovanniego Batisty Tiepolo „Adoracja Dzieciątka Jezus”.
O tekstach tworzących tę książkę mogę powiedzieć najkrócej, że są zwięzłe i konkretne, bowiem „Bóg się rodzi” jest swoistym podręcznikiem, którego sens określa właściwie jedno słowo: przypomnienie. O głęboko religijnym wymiarze świąt Narodzenia Pańskiego, o źródłach, symbolice i potrzebie kultywowania pięknych, mądrych, polskich tradycji wigilijnych i bożonarodzeniowych. Są w niej zawarte scenariusze spotkań opłatkowych i nabożeństw dla dzieci przy żłóbku oraz opis przygotowań i przebiegu wizyty duszpasterskiej w rodzinach, czyli tzw. kolędy.
Książka uczy dorosłości w dziedzinie religijnej: nie używa się w niej pojęć, za pomocą których o wierze mówią młodzież czy dzieci. Jej lektura wywołuje refleksję o potrzebie wzrastania wraz z Dzieciątkiem Jezus oraz o konieczności zachowania ładu i umiaru w świętowaniu. Święta Bożego Narodzenia nie mają być czasem wolnym od pracy, nauki, spokojnym i sytym. Sensu chrześcijańskiego świętowania należy upatrywać w pełnym radości przeżywaniu tego, czego – a raczej kogo – święta dotyczą. Świętowanie ma być zespołem różnych naszych zachowań, życiem skupionym w najwyższym stopniu na osobie Nowonarodzonego. Takie radosne świętowanie nie kończy się z upływem kilku dni, lecz zostaje przeniesione na codzienność, która dzięki temu będzie mniej szara. Tego też, choć nie bezpośrednio, uczy książka „Bóg się rodzi”.
Żyjemy w tym samym kręgu kulturowym; wydaje się, że łączy nas wspólna tradycja. Czy my, dorośli: dziadkowie, rodzice – czynimy wszystko, co możliwe, by nie pozbawić wnuków, naszych dzieci tego wszystkiego, czym żyli nasi przodkowie? Jak głęboko i jak daleko sięgają nasze tradycje rodzinne? Czy nie mamy sobie nic do zarzucenia? Książka „Bóg się rodzi” uświadamia młodemu pokoleniu, że zawsze znajdzie oparcie w dobrej przeszłości. Dzielenie się opłatkiem, wspólna wieczerza wigilijna, staranność i gorliwość świątecznej modlitwy, uczestnictwo w pasterce, wspólne kolędowanie i wiele, wiele innych składników świętowania stają się zwornikiem między teraźniejszością a przyszłością.
Ciesząc się z nadejścia świąt Narodzenia Pańskiego śpiewajmy kolędy. Niech melodie popłyną nad dachami naszych domów, uniosą się nad wieżami kościołów – aż do nieba. Moja książka „Bóg się rodzi” jest otwarta na stronie 39, od której rozpoczyna się śpiewnik kolędowy z nutami. Zaraz zacznie się nasze rodzinne kolędowanie, dlatego kończę pisać ten tekst. Zza ściany słyszę „Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem wesoła nowina”. Nie, to nie sąsiedzi; to Natalia Kukulska...