Pogodowe szaleństwo
Renata Krzyszkowska
Fot.
Z prof. Zbigniewem Kundzewiczem, z Zakładu Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN, o globalnym ociepleniu klimatu, rozmawia Renata Krzyszkowska
Mieliśmy wyjątkowo ciepły początek grudnia. W niektórych regionach Polski kwitły stokrotki i budziły się owady. Czy to kolejny dowód na to, że klimat się ociepla?
Obecny rok jest szczególny, ponieważ styczeń i marzec wcale nie...
Z prof. Zbigniewem Kundzewiczem, z Zakładu Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN, o globalnym ociepleniu klimatu, rozmawia Renata Krzyszkowska
Mieliśmy wyjątkowo ciepły początek grudnia. W niektórych regionach Polski kwitły stokrotki i budziły się owady. Czy to kolejny dowód na to, że klimat się ociepla?
– Obecny rok jest szczególny, ponieważ styczeń i marzec wcale nie były ciepłe, za to lipiec był najcieplejszy w historii pomiarów temperatury w Polsce, a wysokie temperatury utrzymywały się w kolejnych miesiącach. Takie anomalie odnotowuje się na całym świecie. Wystąpienie pojedynczego ekstremalnego zjawiska pogodowego nie jest jeszcze dowodem ocieplenia klimatu. Jest jednak świadectwem wyraźnej tendencji do wzrostu temperatur.
Uczestniczył Pan w zakończonej niedawno w Nairobi międzynarodowej konferencji poświęconej globalnemu ociepleniu. Czy wszyscy eksperci są zgodni co do przyczyn tego zjawiska?
– Gdy każdy kolejny rok wpisuje się na listę najcieplejszych, „stopniała” rzesza sceptyków podważających znaczenie efektu cieplarnianego, a zwłaszcza jego intensyfikacji wywołanej przez człowieka. Na konferencji nie podawano w wątpliwość, że głównym źródłem tego zjawiska jest rosnące uwalnianie do atmosfery gazów cieplarnianych, a zwłaszcza dwutlenku węgla, ulatniającego się przy spalaniu węgla, ropy i gazu. Sytuację pogarsza też wycinanie lasów tropikalnych, które wiążą dwutlenek węgla, osłabiając efekt cieplarniany.
W których regionach świata zmiany klimatu mogą wyrządzić najwięcej szkód?
– Na terenach, gdzie już jest najcieplej, czyli np. na obszarze Sahelu w Afryce i na południowych wybrzeżach Morza Śródziemnego. Tam będzie jeszcze cieplej i jeszcze bardziej sucho. Stamtąd będzie napływać najwięcej uchodźców, bo wysokie temperatury nie pozwolą normalnie żyć. Oczywiście bogaci sobie poradzą, zamkną się po prostu w klimatyzowanych domach. Cierpieć będą najbiedniejsi.
Wzrost temperatur odpowiada za topnienie lodowców i wzrost poziomu mórz. Dodatkowo ocieplająca się woda zwiększa swą objętość, zgodnie z elementarnym prawem fizyki. Już dziś grozi to zalaniem mniejszych wysp. Pierwsza w świecie ewakuacja jednej z wysepek na Pacyfiku miała miejsce w zeszłym roku. Wyspa co prawda nie znalazła się pod wodą, ale jest już na tyle często zalewana, że nie można na niej normalnie żyć. Bardzo zagrożony jest też nizinny Bangladesz.
Czy mieszkańcy polskiego Wybrzeża mogą obawiać się wód Bałtyku?
– Poziom mórz, w tym również Bałtyku, zwiększa się obecnie o 3 mm rocznie. To z pozoru niewiele, ale falom sztormowym już jest łatwiej wdzierać się na ląd. Każdy wzrost poziomu morza będzie pogarszał tę sytuację. W Polsce zagrożone są zwłaszcza Żuławy. By nie doszło do powodzi, potrzebne będą wysokie i bardzo kosztowne obwałowania, takie jak ma np. Holandia.
Kiedyś, w dalekiej przyszłości, globalne ocieplenie klimatu paradoksalnie może doprowadzić do lokalnego ochłodzenia w Europie i Polsce. Mniej więcej za sto lat topniejące lodowce uwolnią do Oceanu Arktycznego tyle słodkiej wody, że osłabi ona niosący nam ciepło prąd zatokowy. Bez niego w tej części świata może się wyjątkowo zrobić o kilka stopni chłodniej.
Czy podczas konferencji w Nairobi pojawił się jakiś promyk nadziei na zmianę tych niekorzystnych tendencji?
– Nawet gdyby cała emisja gazów cieplarnianych nagle ustała, pogodowe szaleństwo i tak nadal by trwało, bo temperatura jeszcze jakiś czas by rosła. Globalny system klimatyczny reaguje na zmiany powoli. Stany Zjednoczone, największy producent dwutlenku węgla na świecie, jeszcze do niedawna nie chciały słyszeć o zmniejszeniu jego emisji. Obecnie powoli dojrzewają do zmiany stanowiska. Zrozumiałe, że z powodu ocieplenia klimatu huragany takie jak Katrina, który zniszczył Nowy Orlean, są coraz bardziej prawdopodobne. Ale by działania były skuteczne, wszystkie kraje muszą zacząć chronić klimat. Potrzebne jest więc ogólnoświatowe zobowiązanie do redukcji gazów cieplarnianych. Konferencja w Nairobi na pewno przybliżyła moment jego podjęcia. Optymiści przewidują, że może to nastąpić już w przyszłym roku.