Logo Przewdonik Katolicki

Postawić pierwszy krok

Marcin Jarzembowski
Fot.

Z Markiem Sieniewiczem rozmawia Marcin Jarzembowski Jest Pan osobą, która daje świadectwo niełatwej przeszłości ludziom skazanym w więzieniach, poprawczakach. Czy zerwanie ze złem było trudne? Najłatwiejsza była decyzja o zmianie koncepcji swojego życia. Najtrudniejsza jest realizacja, która się dokonuje każdego dnia. Jednak im dalej od chwili wyjścia, tym...

Z Markiem Sieniewiczem rozmawia Marcin Jarzembowski

Jest Pan osobą, która daje świadectwo „niełatwej przeszłości” ludziom skazanym w więzieniach, poprawczakach. Czy zerwanie ze złem było trudne?
– Najłatwiejsza była decyzja o zmianie koncepcji swojego życia. Najtrudniejsza jest realizacja, która się dokonuje każdego dnia. Jednak im dalej od chwili wyjścia, tym łatwiej. Mam więcej satysfakcji z życia, z siebie, z ludzi, których spotykam. Początki były bardzo trudne. Nikt nie chciał mi zaufać, podać ręki, zaoferować pracy. Całe szczęście, że znaleźli się ludzie, którzy uwierzyli, że mogę coś dobrego w życiu zrobić.

Bywało i tak, że niedługo cieszył się Pan wolnością… Czy właśnie w tych momentach zabrakło tej pomocnej dłoni?
– Po prostu, nie zauważyłem, że mam szansę na inne, lepsze życie. Myślałem, że to co robię, czyli dokonywanie przestępstw, jest czymś normalnym. Wydawało mi się, że wszyscy piją, ćpają, kradną i są źli. Chcąc akceptacji środowiska, w którym funkcjonowałem, robiłem to samo. To doprowadziło do sytuacji, że większość dorosłego życia spędziłem w więzieniach.

Teraz, będąc na wolności, ewangelizuje Pan innych. Skąd ta siła?
– Staram się dać świadectwo, że można żyć inaczej. Kiedyś byłem skreślony przez wszystkich. Do dzisiaj spotykam się z więźniami, z którymi kiedyś przebywałem. Różnię się od nich tylko tym, że mogę wyjść swobodnie za bramę. W ich życiu również taka chwila nastąpi. Kiedy wyjdą z więzienia, tylko od nich będzie zależało, jak potoczy się ich dalsze życie. Dla mnie ogromną siłą napędową jest Bóg, dzięki któremu moje życie całkowicie się zmieniło. Miałem dużo odwagi, aby w celi wziąć do ręki różaniec, napisać w liście, kim jest dla mnie Jezus oraz pójść na pielgrzymkę z niepełnosprawnymi. Trzeba było postawić ten pierwszy krok. Reszta zależała od Pana Boga.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki