Najpierw było klasyczne małżeństwo z rozsądku. Potem krótki miesiąc miodowy i wreszcie koalicyjna proza życia, czyli ujawniona różnica charakterów małżonków. W tym od początku niedobranym związku partnerzy nieustannie ścierali się, kłócili, przepychali, aż wreszcie jedna ze stron zażądała rozwodu.
O dymisji Andrzeja Leppera z funkcji wicepremiera mówiło się w sejmowych kuluarach od dawna. Poszło o budżet, a ściślej o niemożliwe do zaakceptowania przez szefa rządu socjalne poprawki, zgłaszane przez lidera Samoobrony. Lepperowi nie podobała się również zapowiedź zwiększenia naszego wojskowego udziału w misji w Afganistanie.
W tej sytuacji Jarosław Kaczyński, który od samego początku traktował mariaż z Samoobroną jako „zło konieczne”, zdecydował się zerwać chwiejny sojusz z dawnym chłopskim watażką. W odpowiedzi na zdymisjonowanie Leppera z Samoobrony odeszło kilku parlamentarzystów, przyłączając się do nowo utworzonego klubu parlamentarnego, Ruchu Ludowo-Narodowego.
Szef Samoobrony oskarżył posłów PiS o „korumpowanie” posłów jego partii i zapowiedział egzekucję weksli posłów, którzy opuścili Samoobronę. Lepper wyjaśnił, że każdy weksel opiewa na kwotę 552 tys., na którą składa się m.in. wysokość uposażenia posła podczas czteroletniej kadencji. Tymczasem według marszałka Sejmu Marka Jurka, z ekspertyzy biura analiz sejmowych wynika, że takie weksle „nie mają żadnej wartości”, a ich egzekucja będzie bezprawiem.
Jaki jest zatem możliwy scenariusz po rozpadzie koalicji rządowej? Czy czekają nas przyspieszone wybory parlamentarne? Czy też może zabiegi PiS i LPR o pozyskanie nowego partnera w postaci „dyżurnej narzeczonej” polskiej polityki – czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego – zaowocują powstaniem nowego koalicyjnego związku? Czy po raz kolejny największym „brydżystą” polskiej polityki okaże się Waldemar Pawlak? Jesień w polskiej polityce zapowiada się gorąca.