Logo Przewdonik Katolicki

Życie jak w Madrycie? (1)

Aleksandra Polewska
Fot.

To nie sztuka być Polakiem w Irlandii, zarabiać 5 tys. euro i żyć bez stresu mówi 27-letni Andrzej. Sztuką jest żyć w kraju, gdzie pensje są niskie, bezrobocie duże, a życie drogie. Kiedy przyjeżdżam do domu, do Konina, mówię znajomym: jeśli masz tu dobrą pracę nie wyjeżdżaj. Jeśli wiążesz koniec z końcem, to znaczy, że świetnie sobie radzisz....

– To nie sztuka być Polakiem w Irlandii, zarabiać 5 tys. euro i żyć bez stresu – mówi 27-letni Andrzej. – Sztuką jest żyć w kraju, gdzie pensje są niskie, bezrobocie duże, a życie drogie. Kiedy przyjeżdżam do domu, do Konina, mówię znajomym: jeśli masz tu dobrą pracę – nie wyjeżdżaj. Jeśli wiążesz koniec z końcem, to znaczy, że świetnie sobie radzisz. Zwłaszcza że rynek irlandzki nasycił się już Polakami: zarobki są coraz niższe, a rzeczywistość bogatego Zachodu wcale nie jest taka różowa.

Poświęciłem dwa lata, by zarobić na mieszkanie. Kupię je w Polsce, gdyż tylko tu jestem u siebie – podkreśla Andrzej. – Wielu Anglików traktuje nas jak podgatunek – mówi 25-letnia Paulina z Koła. – Brzmi mocno, ale to fakt. Polak i Anglik wykonują w tej samej firmie identyczną pracę. Polak zarabia mniej; jeśli zgłasza jakieś uwagi szefowi słyszy, że jeśli praca mu nie odpowiada, to może zrezygnować. Natomiast uwagi Anglika są respektowane. Smutne jest też to, że Polacy nie są w porządku jeden wobec drugiego. Jest takie powiedzenie, które krąży między Polakami w Anglii: jeśli Polak ci nie zaszkodził, to już ci pomógł. Jesteśmy dla siebie w Anglii konkurencją, nie rodakami. Roi się od nas na Wyspie. To już nie są te warunki pracy i te pieniądze, jakie były na początku. Chcę wrócić do Polski, ale odstrasza mnie bezrobocie. Szukałam pracy, lecz gdy jakaś się pojawiała, proponowano mi minimalną płacę. Człowiek pracuje po to, by zarabiać, by godnie żyć. Jak za najniższą pensję opłacić studia i odłożyć na mieszkanie?

– Brakuje mi rodziny, przyjaciół, normalności. Brakuje mi także kościoła. Długo pracowałam w ośrodku, który był z dala od miasta. Bilety na autobus są drogie, kościół był daleko. W jednym z kościołów w Luksemburgu raz w tygodniu odprawiana jest Msza po polsku – mówi 29-letnia Magdalena z Konina. – Bierze w niej udział wielu Polaków pracujących w instytucjach unijnych, to taka oaza polskości. W Luksemburgu żyje się dostatnio, są realne możliwości zrobienia kariery. Jednak by tu wytrzymać, trzeba polubić deszczowy klimat (niektórych ta pogoda wpędza w depresję) i trzeba znaleźć przyjaciół, a najlepiej oczywiście przyjechać z rodziną. W przeciwnym razie jest bardzo trudno, zwłaszcza gdy pojawiają się problemy. Osoby, które przyjechały do Luksemburga i zostawiły w swoich krajach narzeczonych, rodziny, całe wieczory spędzają rozmawiając z nimi przez Internet... Ludzie Zachodu nie potrafią budować relacji, do jakich my, Słowianie, jesteśmy przyzwyczajeni. Uśmiechają się, pytają co słychać, podróżują, ale relacje między nimi są bardzo płytkie. Później też dojrzewają, mają po 35-40 lat i żyją bez jakichkolwiek zobowiązań. Chciałabym tu pracować nie tylko ze względu na dobre zarobki i prestiż, ale także ze względu na to, że uczciwa praca jest tu drogą do sukcesu. W Polsce mi tego brakuje. Ale w Luksemburgu brakuje mi całej polskiej reszty.

– W polskiej dzielnicy w Toronto zagadnął mnie i grupkę moich znajomych jakiś Polak i zaproponował pracę w swojej firmie – opowiada inna z mieszkanek Konina. – Dodał, że pomoże nam załatwić mieszkanie. Byliśmy na wakacjach i podziękowaliśmy za propozycję. Polonus bardzo się zdziwił. Powiedział, że przyjechał do Kanady w 1987 r. i za nic nie wróciłby do Polski. Wyjaśniliśmy, że w ogóle nie myślimy o opuszczeniu kraju. Ku naszemu zaskoczeniu ten człowiek zaczął krzyczeć (na środku ulicy), że taka szansa już może się nie powtórzyć, że w Polsce zmarnujemy sobie życie. On sam żył w Toronto na bardzo przeciętnym poziomie. Zauważyłam, że wielu Polonusom wciąż się wydaje, że w Polsce trwa stan wojenny, a sklepy świecą pustkami. Kiedyś jedna z Polonusek zaczęła mi tłumaczyć, co to jest hot-dog. Poziom życia przeciętnego Polaka w Polsce i w Kanadzie jest – wbrew pozorom – bardzo podobny. W Polsce nie jest lekko; nie ma sensu się okłamywać. Ale w Kanadzie nie ma żadnej przysłowiowej „Kanady”. Już nie ma.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki