Prowokacja czy bezmyślność?
Adam Suwart
Fot.
Upalne lato bywa męczące. Znużeni wysokimi temperaturami, szczególnie w dużych miastach, szukamy wytchnienia na odkrytych basenach, nad jeziorem czy w parku. Niestety... także w kościele. Nie byłoby w tym nic niewłaściwego, gdyby nie fakt, że coraz częściej w stroju, w jakim paradujemy po plaży, potrafimy pojawić się także w świątyni, przed tabernakulum.
Polacy cieszą się w...
Upalne lato bywa męczące. Znużeni wysokimi temperaturami, szczególnie w dużych miastach, szukamy wytchnienia na odkrytych basenach, nad jeziorem czy w parku. Niestety... także w kościele. Nie byłoby w tym nic niewłaściwego, gdyby nie fakt, że coraz częściej w stroju, w jakim paradujemy po plaży, potrafimy pojawić się także w świątyni, przed tabernakulum.
Polacy cieszą się w Europie zasłużoną opinią społeczeństwa katolickiego i zachowawczego. Polski katolicyzm i przywiązanie do wiary jest w zlaicyzowanej Europie na początku XXI wieku niekłamanym fenomenem. Wiele można by napisać dobrego o szczerej religijności Polaków. Niestety, nazbyt często w podstawowych sprawach okazujemy lekceważenie czy niepokojącą ignorancję.
Odurzeni upałem
Poznańska fara, druga połowa czerwca, upalny dzień u schyłku wiosny. Do remontowanej świątyni ciągle napływają z pobliskiego Starego Rynku kolejni turyści. W pewnym momencie do barokowego kościoła, w którego grubych murach jest zdecydowanie chłodniej niż na parnej wolnej przestrzeni, wkracza kolejna polska wycieczka. Wśród zwiedzających zauważam grupę kilku pań robiących wrażenie jakby wróciły z zajęć fitness albo aerobiku. Pokornie klękają przy kropielnicy, a następnie z radością konstatują: – Jak tu przyjemnie zimno, jak w chłodni!
Takich obrazów w wielu polskich świątyniach, niestety, jest aż nadto. Tymczasem w tak często przez nas odsądzanych od czci i wiary społeczeństwach Zachodu podobne sceny byłyby, jeśli nie wręcz niedopuszczalne, to po prostu niemile widziane i napiętnowane. We Włoszech, gdzie warunki klimatyczne przez znacznie większą część roku są bardziej dolegliwe niż w Polsce, rzadko kto odważy się wejść do świątyni katolickiej w stroju plażowym czy po prostu w krótkiej spódnicy, spodenkach lub z odsłoniętymi ramionami. Podobnie jest w innych krajach europejskich. Nikt nie chciałby ryzykować wyproszenia ze świątyni, nawet jeśli zwiedza ją wyłącznie jako dzieło sztuki architektonicznej.
Daleko za Europą
W Polsce nadal zbyt często jest inaczej. Bez zażenowania paradujemy po kościołach skąpo odziani czy nawet na boso. Tymczasem tak pogardzany przez niektórych Europejczyków świat islamu potrafi w swych miejscach sakralnych zachować zdumiewający wręcz rygoryzm, jeśli chodzi o odzienie. Jakże silna jest tam świadomość zasadniczego powodu, dla jakiego wierny udaje się do miejsca kultu. Tymczasem niejeden z nas byłby skłonny oburzyć się, gdyby zwrócono mu uwagę, że jest w kościele niewłaściwie ubrany. Wzdrygamy się na taką „pruderię”.
– Kościół nie jest pruderyjny i nie wstydzi się nagości. Nie ma jednak powodu, dla którego mielibyśmy epatować nią w kościele. Do domu Bożego udajemy się przecież, by koncentrować się na czymś zupełnie innym: na modlitwie, kontemplacji, na sprawowanych sakramentach, na Chrystusie Eucharystycznym ukrytym w tabernakulum – mówi ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz, teolog moralny i etyk, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Spójrzmy na dzielnicę chasydów w Jerozolimie czy na muzułmańskie meczety, gdzie nie dostalibyśmy się w stanie uchybiającym podstawowym zasadom tych religii, podczas gdy w naszych świątyniach nadal możemy czuć się bezkarnie, paradując nieomal w negliżu. Przypomina się tu zdanie z dzieła „Miłość i odpowiedzialność” Karola Wojtyły, które można sparafrazować, że wstyd związany z nagością może być przesłonięty jedynie przez miłość – dodaje ks. prof. Bortkiewicz. Wydaje się, że w czasach dominacji fałszywej miłości także do nagości mamy podejście fałszywe, uważając naturalny wstyd i skromność za wartości anachroniczne, zaściankowe i pruderyjne.
Nie tylko wiara, ale i kultura
Tymczasem stosowność stroju w świątyni to nie tylko wymóg ogólnoreligijny, ale wręcz cywilizacyjny. – Zakładamy – może zbyt idealistycznie, że pielgrzymi lub turyści sami wiedzą, jak winni być ubrani podczas pobytu na terenie kościoła – mówi ksiądz Jacek Pietruszka, wikariusz katedry na Wawelu. – Rzecz jasna, nie jesteśmy w stanie „skontrolować” wszystkich zwiedzających, szczególnie wtedy, gdy w katedrze wawelskiej jest ponad sto osób w jednym czasie. Wszyscy podążający na Wawel – turyści i pielgrzymi – zapoznają się z podstawowymi zasadami, jakie obowiązują w tym szczególnym miejscu. Są one określone w widocznych miejscach przy wejściu na Wawel. Jedną z takich zasad jest stosowność stroju. Zakryte ramiona, dłuższe spodnie czy spódnice to podstawa szacunku.
– Dla ludzi wierzących powinno być to automatyczne i oczywiste. Zaś dla niewierzących, którzy zwiedzają kościół jak swoiste muzeum, stosowność stroju winna wynikać z elementarnego dobrego wychowania, wyczucia smaku i taktu wobec wiary innych. Niestety nadal nam tego brakuje – dodaje ksiądz Jacek Pietruszka. – Pamiętam, jak organizowana była wizyta na Wawelu japońskiej pary cesarskiej. Wiadomo, jak precyzyjny i restrykcyjny jest japoński, cesarski protokół, w którym każdy krok jest zaplanowany. Tymczasem strona japońska przed wizytą pary cesarskiej konsultowała z nami, czy cesarz i cesarzowa mają przyklęknąć przed Najświętszym Sakramentem. Japończycy rozważali taką możliwość, mimo że nie przewiduje jej nie tylko tamtejszy protokół, ale nawet tradycja. Oto najwyższa miara szacunku – dodaje ksiądz Pietruszka.
Park czy sanktuarium?
Na jednej z bram wejściowych do licheńskiego sanktuarium widnieje napis: „Pielgrzymie, wycisz się. Wchodzisz na miejsce święte”.
– Często zdarza się, że tę informację obojętnie mijają osoby ubrane w kuse spódniczki, krótkie spodenki albo bluzki przypominające stroje plażowe – twierdzi ksiądz Zbigniew Krochmal, rzecznik licheńskiego sanktuarium. – Zwracamy uwagę osobom niestosownie ubranym. Prosimy o zakrycie ramion, założenie długich spodni itd. Reakcje na nasze uwagi są różne: jedni pielgrzymi przepraszają za swoje zachowanie i ze zrozumieniem zmieniają strój, inni czują się urażeni, są nawet i tacy, którzy podnoszą głos na zwracających im uwagę. Były także przypadki, kiedy to prosiliśmy niewłaściwie ubranych ludzi o opuszczenie kościoła św. Doroty, gdzie znajduje się Cudowny Obraz Matki Bożej Licheńskiej i bazyliki mniejszej – dodaje ksiądz rzecznik.
Księża marianie z Lichenia wielokrotnie zastanawiali się i szukali przyczyn takiego niewłaściwego zachowania na terenie sanktuarium.
– Doszliśmy do wniosku, że należy ich upatrywać z jednej strony w nieznajomości zasad dobrego wychowania, obojętności na formę w relacjach międzyludzkich, a z drugiej strony w pewnym lenistwie czy nawet złośliwości. Braliśmy pod uwagę jeszcze jeden czynnik – parkowy charakter sanktuarium – podkreśla ksiądz Zbigniew Krochmal. Przybywający do sanktuarium otoczeni są mnóstwem zieleni, wielką ilością ciekawych i kolorowych roślin, oczek wodnych, ławeczek, na których można odpocząć w cieniu drzewa. Dlatego niektórzy odwiedzający traktują to święte miejsce jako przedłużenie rekreacyjnych miejsc znajdujących się w Licheniu – mówi ks. Krochmal.
Kto jest ważny?
Pytanie o strój w kościele, które komuś mogłoby wydać się hipokryzją czy małostkowością, w dobie postępującej emancypacji i łamania wszelkich tabu jest tak naprawdę pytaniem o miejsce Boga w naszym życiu. Idąc na rozprawę do sądu ubieramy się elegancko – w garnitur lub wytworny kostium, aby poprzez wywarcie właściwego wrażenia na sędziach wywalczyć swoje dobro. Przed wizytą u koleżanki, w filharmonii czy w dyskotece potrafimy godzinami spędzać czas w toalecie i przed lustrem. Boimy się egzaminatora, więc przed pójściem na uczelnię starannie dobieramy strój, by nie pojawić się ubranym niedbale. Tymczasem do kościoła wchodzimy prosto z ulicy, nierzadko nonszalancko, albo odwrotnie – koncentrujemy się na wywieraniu wrażenia na innych wiernych swoim ekstrawaganckim czy krzykliwym strojem... Zastanówmy się, Kto więc jest dla nas, chrześcijan, najważniejszy i jak okazujemy Mu szacunek w Jego domu?