„W Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki”. Te słowa hymnu „Te Deum” z wdzięcznością powtarzają kapłani, którzy pół wieku temu zaufali Bogu, przyjmując święcenia prezbiteratu.
Dwudziestego szóstego maja mija pięćdziesiąt lat od dnia ich święceń. Dwudziestu jeden młodych, pełnych zapału i optymizmu diakonów przyjęło je w 1956 r. z rąk abp. Walentego Dymka. Byli ostatnim rocznikiem wyświęcanym przez niego i ostatnim, który przyjął święcenia w poznańskiej farze, gdyż katedry nie odbudowano jeszcze z wojennych zniszczeń. Właśnie w farze 22 maja celebrowali również pod przewodnictwem abp. Stanisława Gądeckiego Mszę św. z okazji swojego jubileuszu.
Dziś zostało ich tylko dziewięciu. Ale choć patrząc na pamiątkowe tablo sprzed pół wieku, widać upływ czasu, to jednak spotkałem ludzi radosnych, pełnych spokoju, szczęśliwych, niezależnie od stanu zdrowia i sił. Oni nie zmarnowali czasu, który dał im Bóg.
Kapłani, którzy służyli (i nadal jeszcze służą) Kościołowi przez 50 lat, często wspominają problemy, jakie stwarzały im władze PRL-u. Ale przede wszystkim mówią o ludzkiej życzliwości i doświadczeniu Bożej łaski w rozmaitych wydarzeniach długiego kapłańskiego życia. Z wielkim szacunkiem wyrażają się też o swoim seminaryjnym wychowawcy, ks. rektorze Aleksym Wietrzykowskim.
Ks. Kazimierz Kasprzak, kanonik honorowy Kapituły Kolegiaty Średzkiej, pochodzi z okolic Miejskiej Górki. Przez 28 lat (od 1973 r.) pełnił posługę proboszcza w parafii pw. Świętej Trójcy w Nowym Mieście nad Wartą, a obecnie, już jako emeryt, w dalszym ciągu tu mieszka i pomaga jako duszpasterz.
– Wciąż wspominam moją pierwszą placówkę wikariuszowską w Wyskoci – zawsze pamięta się początki – gdzie razem z proboszczem musieliśmy odprawiać niedzielne Msze św. aż w trzech kościołach i kaplicy. Większość jednak kapłańskiego życia i serca oddałem Nowemu Miastu i tu właśnie już zostanę, bo wiadomo przecież, że starego drzewa się nie przesadza.
Ks. Zdzisław Kujawa, kanonik honorowy Kapituły Kolegiaty Poznańskiej, pochodzi ze wsi Dębiec k. Bnina, a obecnie mieszka w Domu Księży Emerytów w Poznaniu.
– Cóż zapamiętałem z tych minionych lat? Wiele, ale myślę, że to, iż Polska przetrwała czasy wojny i komunizmu, jest zasługą rodziny, która była ostoją wychowania, szacunku do człowieka, religii, Kościoła. I o tym także dziś nie możemy zapomnieć. No i oczywiście pierwsza miłość w życiu znaczy najwięcej. Tak więc podobne znaczenie ma dla mnie moja pierwsza placówka wikariuszowska we Lwówku i proboszczowska w Miedzichowie, choć najdłużej w ciągu tych 26 lat byłem proboszczem w Miejskiej Górce, połowę kapłańskiego życia.
Ks. Mieczysław Płóciennik jest obecnie proboszczem w Zielonej Wsi k. Rawicza.
– Na pierwszą parafię do Środy Wlkp., podobnie jak większość moich kolegów, nie zostałem zatwierdzony przez władze państwowe (takie były jeszcze wtedy wymogi). W końcu zostałem wikariuszem w Poniecu, a skończyło się na probostwie w Zielonej Wsi, gdzie jestem od 10 lat. Historia zatoczyła koło, gdyż pochodzę z pobliskiego Rawicza. Tu podczas wojny był jedyny otwarty kościół w okolicy i tu również przystąpiłem do Pierwszej Komunii św. – teraz w tym samym kościele udzielam tego sakramentu dzieciom. Już jednak czas zrobić miejsce młodym, gdyż za rok osiągnę wiek emerytalny – 75 lat.
Ks. Bogdan Kita pochodzi z Wielenia nad Notecią i tu również obecnie mieszka, szerząc nabożeństwo do Matki Bożej Fatimskiej w tutejszej parafii.
– Nie zapomnę mojego pierwszego probostwa w Łomnicy. To był 1969 r. Mieszkanko księdza to była ruina nadająca się tylko do remontu. Po wodę chodziłem do studni ze starym żurawiem. Skończyło się na tym, że przez pierwsze trzy tygodnie mieszkałem w stodole na klepisku – przeżycia niezapomniane.
Najdłużej, bo od 1978 do 1996 r. był proboszczem w Grabowie.
Ks. Maciej Przewoźny, kanonik honorowy Kapituły Katedralnej, pochodzi z Mrowina. Oprócz jubileuszu kapłańskiego obchodzi w tym roku 80. rocznicę urodzin. Obecnie mieszka w Międzychodzie, w parafii pw. Niepokalanego Serca Maryi, którą tworzył od 1969 r.
– Pierwsze moje doświadczenia kapłańskie to wakacyjne zastępstwa proboszczów. Doświadczyłem na tych placówkach wielkiej życzliwości ludzi, ale też przeżyłem trudne dla młodego księdza, choć wiele mnie uczące zastępstwo za umierającego właśnie kapłana – takie ważne, życiowe rekolekcje. Nie zapomnę też nigdy wspaniałej parafii w Krobii!
Ks. Jan Wenski, dr filozofii, mgr pedagogiki, kanonik honorowy Kapituły Kolegiaty Poznańskiej, pochodzi z Kościana.
Po święceniach kontynuował studia filozoficzne, historyczne i pedagogiczne w Wiedniu. Od 22 lat jest proboszczem parafii pw. św. Józefa w Bodensdorf w Austrii (Tuż obok, w miejscowości Ossiach, pochowany jest król polski Bolesław II Śmiały). W tym roku, po latach posługi wśród austriackich katolików, przechodzi już – jak mówi – na zasłużoną emeryturę, gdyż choroba utrudnia mu znacznie wypełnianie obowiązków proboszcza.
Ks. Benon Szpotkowski, kanonik honorowy Kapituły Kolegiaty Leszczyńskiej, urodził się w Bydgoszczy, a wychowywał w Międzychodzie.
– Podczas mojej działalności w pierwszej parafii w Wielichowie władze zarzuciły mi wrogość w stosunku do Polski Ludowej. Potem również utrudniano mi pracę, nie pozwalano na procesje.
Ks. Benon był m.in. przez 9 lat (1973-1982) proboszczem w Olszowej k. Kępna, a potem w Zakrzewie k. Zbąszynia, gdzie poważnie zachorował. Teraz, po udarze mózgu jest – jak twierdzi – inwalidą, ale wciąż pomaga w farze kościańskiej, gdzie obecnie mieszka.
Ks. Zygmunt Sterczewski, kanonik gremialny Kapituły Kolegiaty Poznańskiej, pełni obecnie również funkcję penitencjarza tej kolegiaty, spowiednika alumnów ASD, duszpasterza niewidomych i ociemniałych oraz kapelana Szpitala im. Strusia w Poznaniu. Pochodzi z Trzcinicy Wlkp.
– Na moje 25-lecie kapłaństwa „dostałem” w prezencie parafię pw. św. Wojciecha w Poznaniu i dalej posługuję wspólnotom tam działającym, mimo że jestem już na emeryturze. Od 1981 do 2000 r. byłem również kapelanem aresztu śledczego w Poznaniu. 20 lat jestem też na drodze neokatechumenalnej.
Niejeden młody człowiek nie podołałby obowiązkom, które wciąż, z wielką pogodą ducha, spełnia ks. Zygmunt.
Ks. Franciszek Stasik, pochodzi z okolic Zaniemyśla, obecnie mieszka w Ostrowie Wlkp. i w miarę sił pomaga w tamtejszej parafii pw. Świętej Rodziny.
– Mój pierwszy wikariat to Czarnków. Moim proboszczem był tam ks. Till, wymagający, ale i bardzo dobry człowiek. Już wtedy i w innych parafiach też miewałem kłopoty z władzami, bo po prostu za dużo mówiłem wprost. Natomiast najdłużej, bo przez 15 lat, byłem proboszczem w Trębaczowie, parafii małej, ale wśród bardzo życzliwych ludzi.