Logo Przewdonik Katolicki

Jestem numerem

ks. Tadeusz Miłek
Fot.

W czasach wszechobecnych komputerów zmienia się sposób życia człowieka. Staramy się funkcjonować szybciej i efektywniej, niczym część systemu technicznego. A zwolenników tej informatycznej machiny wcale nie ubywa. Czy priorytetem działań człowieka będzie mimo wszystko zachowanie własnej godności? W audycji jednej z rozgłośni radiowych pewien entuzjasta nowoczesności, pracownik...

W czasach wszechobecnych komputerów zmienia się sposób życia człowieka. Staramy się funkcjonować szybciej i efektywniej, niczym część systemu technicznego. A zwolenników tej informatycznej machiny wcale nie ubywa. Czy priorytetem działań człowieka będzie mimo wszystko zachowanie własnej godności?

W audycji jednej z rozgłośni radiowych pewien entuzjasta nowoczesności, pracownik administracji, z zapałem informował, że bliski jest już czas, kiedy dzięki rozbudowie sieci komputerowej wszystkie urzędy administracji będą miały łatwy dostęp do wszystkich informacji o obywatelach. Nie będą potrzebne zaświadczenia – wszystko będzie w komputerze, wystarczy znajomość swojego numeru identyfikacyjnego.

Wizja i rzeczywistość systemu
Może to będzie tak: do urzędu przychodzi petent, kłania się i przedstawia „jestem numer 510 406, przychodzę w sprawie numer 57 426”. Urzędnik naciśnie kilka klawiszy komputera i na ekranie monitora ukaże się wszystko o „numerze 510 406” i jego sprawie 57 426 wraz z zaleceniem, że tę sprawę należy rozwiązać według dyrektywy numer 58 756. Taki system ma podobno znakomicie usprawnić prace urzędów.

Może i tak będzie. Wychowany jednak nie na komputerach, lecz na liczydle i tabliczce mnożenia, nie podzielam tego entuzjazmu. Boję się, że w tym usprawnianiu pracy urzędów zagubi się troska o szarego obywatela petenta. Boję się tego przyporządkowania człowieka do numeru, a jego problemu do konkretnego paragrafu. W mojej świadomości, nieobciążonej przecież przeżyciami wojennymi, ten system przyporządkowania człowieka określonemu numerowi jakoś natrętnie kojarzy się z tymi czasami, gdy nie było człowieka, ale więzień o numerze na przykład 245 236.

Przykład planowanego „usprawniania” pracy biurowej jest znakiem szerszego problemu. Oto już od dłuższego czasu obserwujemy narastające zjawisko zastępowania danych człowieka numerem porządkowym. Mieszkaniec bloku 42. nie jest już często panem Kowalskim czy Jabłońskim, lecz jedynie lokatorem „spod 15 czy 17”. Na kartach informacyjnych wielu wyrobów fabrycznych nie widnieje nazwisko pracownika wykonującego, kontrolującego jakość czy pakującego dany przedmiot, lecz jedynie ich numery. Może to usprawnia produkcję, ale czy ta bezosobowa forma oznaczenia sprzyja odpowiedzialności za wykonywaną pracę?

Przypadek statystyczny
Od wielu już lat mamy w dowodach osobistych numer ewidencyjny; nadano nam numer podatnika. W wielu szkolnych klasach uczniowie zostali zredukowani do numeru w dzienniku lekcyjnym, nauczyciel wywołuje do odpowiedzi na przykład „dziesiątkę” czy „siedemnastkę”. Nawet kapłan, zapowiadając wizytę duszpasterską, tzw. kolędę, informuje, że w poniedziałek będzie ona na ulicy Mickiewicza w numerach parzystych, a we wtorek w nieparzystych. W jednym z urzędów wywieszono ogłoszenie: „W dni parzyste obsługujemy numery parzyste, w pozostałe dni numery nieparzyste”. Od okienka odesłano starszą kobietę, bo była „parzysta”, a w tym dniu obsługiwano akurat tych, co mieli numery nieparzyste na liście lokatorów.

Pielęgniarka w przychodni, wychodząc z gabinetu lekarskiego, głośno przywołuje „dwunastkę” na zabieg, a „dwunastka” w gabinecie jest dla lekarza jedynie przypadkiem takiej czy innej choroby określonej statystycznym numerem. Lekarz nie leczy chorego człowieka ze złamaną ręką czy nogą, a jedynie chorą rękę czy nogę.

Oto już przed laty w Wielkiej Brytanii opracowano program komputerowy, który w oparciu o historię choroby pacjenta potrafi określić szansę chorego na wyleczenie. Program w swoim założeniu ma wyodrębnić pacjentów, którzy według oceny komputera nie mają szans na wyleczenie, i dać im możliwość „godnej śmierci”. Cóż, na ekranie komputera nie widać człowieka, tylko historię choroby, statystyczny przypadek, i pewnie nawet nikt nie ma wątpliwości moralnych, kiedy komputer „każe” umierać. Oprawcy z Oświęcimia czy Majdanka wydawali wyroki śmierci też tylko na numery...

Przykładów mniej czy więcej drastycznych można przytoczyć wiele więcej. Te przedstawione tutaj są tylko pewną ilustracją narastającego problemu.

Błędy cywilizacji technicznej
Szybki rozwój techniki, którego jesteśmy świadkami, i zafascynowanie tą techniką sprawia, że otaczający nas świat i żyjących w nim ludzi jesteśmy skłonni ujmować w pewnych kategoriach technicznych. Coraz więcej widzimy w człowieku cech związanych ze sprawnym funkcjonowaniem pewnej machiny społeczno-gospodarczej. Może jednym z warunków sprawności tej machiny jest to, że sprowadza ona ludzi jedynie do bezosobowych elementów tego systemu, a człowiek staje się częścią składową technicznego świata...

Trudno się dziwić, że tak pojmowany i traktowany człowiek coraz częściej czuje się zagubiony, traci poczucie swojej odrębności, godności i staje się chyba mniej odpowiedzialny za swoje życie i za to, co czyni. Z jednej strony jest cząstką bezosobowego tłumu, z drugiej zaś – numerem przy taśmie produkcyjnej czy w urzędzie.

Społeczne następstwa
Przedmiotowe traktowanie człowieka sprawia, że – często nieświadomie – stajemy się bardziej obojętnymi na drugiego człowieka i jego sprawy.

Takie przedmiotowe ujmowanie człowieka nie pozostaje bez wpływu również na życie religijne, zwłaszcza w warunkach tzw. duszpasterstwa masowego.

Pewnie można i trzeba szukać dróg naprawy zarówno w szerokim wymiarze społecznym, jak i w indywidualnym. Jest to zadanie dla naukowców, lecz również dla duszpasterzy, aby dzięki ich posłudze człowiek odzyskiwał poczucie własnej godności i wielkości duchowej płynącej z relacji do Boga.

W indywidualnym wymiarze drogi naprawy prowadzą przez rodzinę, która stwarza największe możliwości zrozumienia i przeżycia tej prawdy, że człowiek nie jest jednostką statystyczną, numerem w komputerze czy ludzkim robotem, ale istotą kochającą i kochaną, jedyną i niepowtarzalną. W kontakcie z bliskim człowiekiem ma szansę i możliwość bycia sobą – w pełni człowiekiem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki