Trzeciego marca „klasykiem” Cracovia Kraków – Górnik Zabrze wiosenną rundę 80. sezonu o mistrzostwo Polski zainaugurują piłkarze. Obok zawodników i sędziów na stadiony powracają też kibice. Fani, o których w wielu mediach mówi się wyłącznie przy okazji burd, zamieszek i bijatyk. Czy można jednak postawić znak równości między zwykłym chuliganem a kibicem?
Trzydziesty marca 2003: mecz II-ligowy Śląsk Wrocław – Arka Gdynia. Bójki pseudokibiców przenoszą się do miasta, ginie kibic Arki. 13 kwietnia 2004: półfinał Pucharu Polski, Jagiellonia – Legia. Mecz przerwany z powodu awantur na stadionie w Białymstoku; pseudokibice rzucali ławkami, kawałkami betonu i kamieniami, rannych zostało ośmiu policjantów. 6 czerwca 2004: finał Pucharu Polski, Legia – Lech. Po zakończeniu meczu kibice Legii rzucali kamieniami w piłkarzy i zerwali im zdobyte medale za zwycięstwo w Pucharze Polski.
Przywołane powyżej przykłady przerażają. Czy polskie stadiony piłkarskie to jednak tylko burdy, czy także, a może przede wszystkim, głośny doping, wspaniałe meczowe oprawy, niezapomniana atmosfera. Czy nie jest czasem tak, że łatwiej pokazywać chuliganów, bijatyki, które choć zdarzają się rzadko, to jednak dzięki mediom urastają wręcz do miana sytuacji nagminnych, występujących podczas każdego meczu i w każdym mieście?
Rozróby
– Prawda jest taka, że bić się może każdy i wszędzie, nie tylko podczas meczu – mówi jeden z ważniejszych kibiców Lecha Poznań, który na „Kolejorza” chodzi już ponad dwadzieścia lat. – Burdy są na żużlu, hokeju i koncertach. Obecnie bójki na stadionach są naprawdę sporadyczne – dodaje. – W tej chwili rozrób „na Lechu” nie ma, w pierwszej lidze są rzadkością – wtóruje mu 35-letni Krzysztof, kibic z Zaniemyśla, z ponad 30-letnim meczowym stażem.
Bezpieczeństwo
Czy dziś na trybunach jest bezpiecznie? – O rozróbach podczas meczów słyszałem od moich starszych kolegów – mówi 23-letni Rychu, student informatyki, który na stadion Lecha regularnie chodzi od 1998 roku. – Odkąd chodzę na mecze, poza drobnymi incydentami, nie spotkałem się z jakąś niebezpieczną sytuacją – dodaje. – Od ładnych paru lat „na Lechu” jest bezpieczniej niż kiedyś – twierdzi Krzysztof. – Jest mniej ludzi pijanych, mniej agresywnych zachowań, wyższa kultura kibicowania.
To ja, kibic
Kim zatem są ludzie przychodzący co tydzień z szalikami na szyjach na mecze swojej ukochanej drużyny? – Podczas meczów spotykam się z kolegami, wśród których jest informatyk, robotnik, kierowca, dziennikarz, przedstawiciel handlowy, właściciel firmy – wylicza Krzysztof z Zaniemyśla, który sam jest przedstawicielem regionalnym dużego wydawnictwa prawnego. – Tu jest każdy: od adwokata do przestępcy, znajdziesz też i policjanta po cywilnemu, chodzą także kobiety i dzieci – dodaje kibic z Poznania.
Oczekiwanie, doping, oprawa
Co przyciąga tak różnych ludzi na stadion w piątkowy lub sobotni wieczór? – Pierwszą niezwykłą rzeczą jest samo oczekiwanie na mecz, atmosfera pod kasami, przy bramkach – mówi Rychu. – Niesamowity jest też głośny żywiołowy doping, który często kończy się zdartym gardłem – dodaje. – Bardzo ważna jest oprawa meczowa, szczególnie przy sztucznym oświetleniu. Polskie stadiony uchodzą za jedne z najlepiej zorganizowanych pod tym względem w Europie – opowiada Krzysztof. – Taka oprawa działa pozytywnie na wyobraźnię młodych, dlatego moi koledzy biorą na mecze swoich synów.
Papież i pojednanie
Wszyscy pamiętają dwa spektakularne wydarzenia z udziałem kibiców: przerwanie meczu ligowego Lecha i Pogoni Szczecin (1 kwietnia 2005 r.) na wieść o śmierci Jana Pawła II przez nieznoszących się fanów obu drużyn oraz odprawianą trzy dni później w Krakowie Mszę pojednania między zwaśnionymi zespołami Cracovii i Wisły. Oba były często prezentowane w telewizji, potem także jako dowód na to, że prawdziwe pojednanie kibiców jest niestety niemożliwe. Co sądzą o tamtych wydarzeniach i pojednaniu sami kibice? – Mecz z Pogonią był dużym wydarzeniem w życiu każdego kibica – wspomina kibic Lecha, uczestnik tamtego zdarzenia. – Ten mecz głęboko zapadł w mojej pamięci – mówi Rychu. – Na twarzach moich przyjaciół widziałem łzy, sam płakałem, a płakało wtedy wielu kibiców – wspomina. – Przeżyliśmy śmierć Ojca Świętego dwa razy: na stadionie i dzień później – dodaje. – Dziś trudno powiedzieć, ilu kibiców pod wpływem śmierci Papieża i tamtych wydarzeń się zmieniło, a ilu nie, bo to jest indywidualna sprawa każdego kibica – wyznaje. – Tamte zdarzenia z pewnością zmieniły wielu – mówi 35-letni Krzysztof. – Mnie tylko utwierdziły w moich przekonaniach i poglądach, w tym, co jest naprawdę ważne i co się ostatecznie w życiu liczy – dodaje.
Wszyscy moi rozmówcy zaznaczają jednak, że pojednanie kibiców zwaśnionych drużyn było wyolbrzymione i sztucznie nagłaśniane przez środki masowego przekazu. – Ten szał dotyczący zgody piłkarzy i kibiców zwaśnionych zespołów trochę pachniał sztucznością, był nakręcony przez media, tak jak wcześniej media nakręcały chuligaństwo – puentuje kibic Lecha z Poznania.
Kibice i akcje
Kibice nie tylko dopingują, jeżdżą za swoją drużyną do innych miast, ale też organizują pożyteczne akcje. – Na jednym z ostatnich meczów rundy jesiennej zbieraliśmy pieniądze na ciężko kontuzjowanego rugbistę Posnanii – opowiada Krzysztof z Zaniemyśla. – Puszkę podawaliśmy sobie z rąk do rąk i nikomu do głowy nie przyszło, by ją odkręcić czy wziąć – mówi. – Była też m.in. akcja „Spełniamy marzenia” chorych dzieci, organizowana przez stowarzyszenie kibiców „Wiara Lecha” – dodaje długoletni kibic z Poznania. Takiej pomocy dla kibiców, zawodników czy chorych dzieci fani Lecha, ale i innych drużyn organizują mnóstwo i nie sposób ich wszystkich wymienić.
Profesjonalizm i życzliwość
Choć kobiety i dzieci kibicujące podczas rozgrywanych meczów stanowią prawie 5 proc., to jak przyznają moi rozmówcy, wciąż jest ich zbyt mało. Według nich receptą na zwiększenie ich udziału w meczach jest rozwinięcie cateringu, wydzielenie sektorów rodzinnych czy dodawanie do biletów atrakcyjnych gadżetów dla maluchów, a więc działania podejmowane na stadionach zachodniej Europy już od lat.
Co zatem wpłynęło na poprawę zachowania i kibicowania podczas meczów piłkarskich? Jest kilka aspektów. Po pierwsze, dobre wzorce kibicowania płynące z Zachodu, prezentowane przez niektóre stacje telewizyjne, oraz profesjonalizacja klubów, z czym wiąże się profesjonalizacja kibiców. – W większych miastach policja na stadionach jest niewidoczna, a porządku pilnują sami kibice, przez co czują się współodpowiedzialni za stadion i za to, co się na nim dzieje – zaznacza poznański kibic. – Potrzebne jest też lepsze traktowanie nas przez media. Zarząd, zawodnicy i kibice to wielka rodzina – mówi. – Chodzi o to, by pisać o niej nie tylko wtedy, gdy dzieje się źle, ale dostrzegać też pozytywy! – konkluduje.
Ksiądz Paweł Łukaszka
koncelebrujący Mszę pojednania między kibicami Cracovii i Wisły
– Dwa dni po śmierci Jana Pawła II na stadionie Cracovii odbyła się Msza św. w jego intencji. Jej organizatorzy, a szczególnie ks. Henryk Surma, kapelan Cracovii, postanowili wykorzystać modlitwę na stadionie do pojednania kibiców dwóch zwaśnionych klubów – Wisły i Cracovii. I tak się stało. Cała Polska usłyszała, jak około 15 tys. ludzi ze środowiska sportowego żarliwie się o to modliło. Większość przyjęła to bezkrytycznie i uznała, że pojednanie i zgoda między zwaśnionymi kibicami będzie oczekiwanym owocem tej modlitwy. Ponieważ spór między Cracovią i Wisłą jest zakorzeniony w świadomości społecznej od lat, to nie sposób było go od razu zmienić. Na to potrzeba czasu i cierpliwości. Trzeba jednak podkreślić, że część pseudokibiców – zarówno Cracovii, jak i Wisły – zmieniło swoje zachowanie. Był to znak, że pojednanie jest możliwe, ale nie na poziomie świadomości społecznej, lecz jednostki. Tamte wydarzenie nie było tylko pustym gestem, a dla wielu kibiców miało wielkie znaczenie. Pozostanie dla nich, i nie tylko dla nich, trwałym punktem odniesienia do wewnętrznej przemiany.