Logo Przewdonik Katolicki

Po co mnie kupiłeś, człowieku?

Danuta Chodera
Fot.

Mimo licznych wydań, coraz to nowych przekładów Biblia pozostaje Księgą mało znaną, bo rzadko czytaną. O tym, że warto Biblię czytać, bo jest ona nieskończonym źródłem wiedzy nie tylko o Bogu, ale i o człowieku doskonale wiedział rozmiłowany w niej Roman Brandstaetter. Właśnie jego teksty posłużyły organizatorom koncertu słowno-muzycznego Hymn do Biblii...

Mimo licznych wydań, coraz to nowych przekładów Biblia pozostaje Księgą mało znaną, bo rzadko czytaną. O tym, że warto Biblię czytać, bo jest ona „nieskończonym źródłem wiedzy nie tylko o Bogu, ale i o człowieku” doskonale wiedział rozmiłowany w niej Roman Brandstaetter.

Właśnie jego teksty posłużyły organizatorom koncertu słowno-muzycznego „Hymn do Biblii” jako zachęta do zaprzyjaźnienia się z Pismem Świętym. Spotkanie odbyło się pod koniec lutego w Samotni św. Rafała u ojców karmelitów bosych w Poznaniu.

Skłaniające do refleksji i rachunku sumienia fragmenty „Kręgu biblijnego”, „Hymn do Biblii” oraz przepiękny wiersz „Biblio, Ojczyzno moja” przypomnieli: studentka teologii i dziennikarstwa UAM Anna Młynkowiak z grupy teatralnej „Przypadek?” oraz dziennikarz Radia Plus, instruktor teatralny, współzałożyciel teatru „Przychodnego” Bartłomiej Adamczak. Teksty przeplatały się z muzyką Bacha oraz kompozycjami własnymi młodych, zdolnych muzyków: skrzypaczki Katarzyny Taborowskiej, klarnecisty i kompozytora Piotra Orlińskiego, wiolonczelisty i realizatora dźwięku Wojciecha Kaszuby. Uczestnicy spotkania mieli też okazję nabyć najnowsze wydania książek R. Brandstaettera („Krąg biblijny i franciszkański”, „Pieśń o moim Chrystusie”, „Słowo nad słowami. Antologia poezji Starego Przymierza”) oraz Pismo Święte wydane przez Księgarnię św. Wojciecha, która była sponsorem karmelitańskiego spotkania.

„Nikt z nas nie posiada przepisu na dobre i właściwe przeżywanie Pisma Świętego ani nikt nie może nikomu takiej recepty przekazać” – pisał Brandstaetter w „Kręgu biblijnym”. A jednak jego osobiste świadectwo rozczytania w Biblii, zawarte między innymi w tej znakomitej książce, porusza do dziś. „Popatrzmy prawdzie w oczy. Wielu ludziom Pismo Święte wydaje się być niepotrzebne do życia i wiary. Wierzą w Chrystusa, nie wiedząc, kim On jest” – zauważył w 1975 r. autor tetralogii „Jezus z Nazarethu”. A jednak w jednej chwili Biblia może stać się najważniejszą lekturą, jak pokazuje to opowieść o człowieku, który odkrywa jej ponadczasową wymowę, znajdując ją na bruku zniszczonej walkami powstańczymi Warszawy: „Wiesz [...] czytanie Biblii jest rzeczą łatwą. Trzeba ją tylko sobą wypełnić, a wtedy wszystko stanie się w niej jasne”. Bywa jednak i tak, jak w przypadku bohatera Lamentu nieczytanej Biblii, że żadne tragedie życiowe nie wzbudzają w nim tęsknoty za Bogiem i za pociechą, jaką może dać Biblia. Może warto sobie zadać pytanie, które z wyrzutem i żalem zadaje ustawiona na najwyższej półce domowej biblioteki, „wciśnięta między stare pożółkłe, od wielu lat nietknięte tomy encyklopedii”, Biblia: „po co kupiłeś mnie, człowieku, po co zapłaciłeś za mnie trzysta złotych, po co dźwigałeś mnie w teczce przez miasto i po co mnie przyniosłeś do domu?”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki