Kościół postawił na jakość: mamy mieć dobrych kapłanów. Opublikowana 29 listopada instrukcja watykańskiej Kongregacji Edukacji Katolickiej zaostrza kryteria doboru kandydatów do kapłaństwa. Przez nowe sito selekcji już nigdy nie przejdą homoseksualiści.
Nikt nie ma prawa do bycia kapłanem. Kościół ma za to prawo do dobrych kapłanów: "prawdziwych pasterzy według serca Chrystusowego", którzy potrafią być dla nas duchowymi ojcami. Stąd wysokie wymagania. Nas nie powinno to dziwić. Kto jak kto, ale my, Polacy, umiemy przecież od naszych kapłanów wymagać.
Aby był ojcem
Watykańska instrukcja dotyczy jednego tylko kryterium decydującego o niezdatności do bycia dobrym kapłanem. Ostateczną decyzję w tej sprawie podjęto na podstawie prowadzonych od 1994 r. badań i konsultacji. Sankcjonuje ona niepisaną, ale stosowaną od stuleci w niemal całym Kościele praktykę, opartą na przekonaniu, że z homoseksualisty dobrego kapłana nie będzie. Dlaczego? Dokument szczegółowo tego nie wyjaśnia. Pisze jedynie, że homoseksualne skłonności to obiektywne nieuporządkowanie, które uniemożliwia nawiązanie poprawnych relacji z mężczyznami i kobietami, a tym samym dobre wypełnianie misji duchowego ojcostwa. Wspomina też o negatywnych konsekwencjach wyświęcania osób homoseksualnych, ale bez wchodzenia w szczegóły.
Radykalne rozwiązanie
O watykańskiej instrukcji było głośno już od kilku miesięcy. Do mediów trafiały różne przecieki. Najpierw niepokojące, które ostrzegały, że Watykan szykuje się do całkowitego odsunięcia gejów od kapłaństwa. Zawczasu postawiono stosy politycznej poprawności, do Rzymu słano petycje, zza oceanu wyruszały "pielgrzymki równości".
Kolejne przecieki były bardziej uspokajające. Wydawało się, że dokument jest wymierzony jedynie w homoseksualistów praktykujących, a od seminarzystów Watykan będzie wymagał zaledwie trzyletniej wstrzemięźliwości od aktów homoseksualnych. Co ciekawe, w "Gazecie Wyborczej" wersja dokumentu z tego przecieku przetrwała aż do końca. 29 listopada, już po publikacji instrukcji, w rozmowie z ks. Jackiem Prusakiem krytykuje się warunek trzyletniej wstrzemięźliwości, który w dokumencie nie pojawia się wcale.
W rzeczywistości watykańska kongregacja przyjęła rozwiązanie najbardziej radykalne, definitywnie zamykając drogę do kapłaństwa wszystkim gejom. Dokument stwierdza, że Kościół nie może dopuszczać do święceń praktykujących homoseksualistów, tych, którzy popierają "kulturę gejowską" oraz osoby wykazujące głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne. Instrukcja stwierdza jednoznacznie, że aby móc otrzymać święcenia kapłańskie, trzeba być wolnym od skłonności homoseksualnych (a nie tylko powstrzymywać się od aktów) przynajmniej na trzy lata przed święceniami diakonatu.
Ważność święceń
W wywiadzie dla Radia Watykańskiego prefekt Kongregacji Edukacji Katolickiej kard. Zenon Grocholewski stwierdził wyraźnie, że instrukcja nie podważa ważności święceń homoseksualistów, którzy już zostali wyświęceni na kapłanów.
Kard. Grocholewski nie wspomina natomiast nic o ważności święceń, które przyjmą seminarzyści ukrywający przed biskupem swoje skłonności, oficjalnie uznane za przeszkodę do święceń. Jak wiadomo o ważności sakramentu decyduje między innymi intencja szafarza. Do udzielenia święceń kapłańskich nie da się na przykład biskupa zmusić. W instrukcji Kongregacji Edukacji Katolickiej Kościół publicznie oświadczył, że nie ma intencji, co więcej "nie może" wyświęcać osób homoseksualnych. Czy to oznacza, że święcenia takich osób będą nieważne? O tym dokument wprost nie mówi, być może dlatego, że to już nie należy do kompetencji tej kongregacji.
Dla większości seminariów na świecie instrukcja Kongregacji Wychowania Katolickiego nie wniesie nic nowego. Potwierdzi jedynie od dawna istniejące zasady, zachęci do ich bardziej konsekwentnego stosowania. Tam, gdzie homoseksualistów dotąd przyjmowano, paradoksalnie mogą pojawić się nowe powołania. Do seminariów przyjdą ci, których do tej pory odstręczała myśl o niechcianej miłości współbrata.