Łaska dobrej spowiedzi
Wanda L. była chora na serce. Stan jej zdrowia często był krytyczny, mimo to kobiecie trudno było zdecydować się na spowiedź. Kilkakrotnie rozmawiałem z nią na ten temat. Po rozmowie ustalała termin przystąpienia do sakramentu, lecz później go odkładała, motywując swą decyzję znacznym osłabieniem i nieprzygotowaniem. Nadszedł wreszcie czas przełomu: chora postanowiła rzeczywiście się wyspowiadać. W przygotowaniu pomogła jej znajoma, która też przywiozła ją na wózku do kaplicy. Wanda L. przystąpiła do spowiedzi oraz przyjęła sakrament chorych, natomiast Komunię św. następnego dnia. Cieszyła się na ten dzień, podkreślając, że będzie to dla niej wielkie święto. Łaskę dobrej spowiedzi wyprosiły jej siostry karmelitanki z Kalisza i Częstochowy oraz wiele innych sióstr zakonnych i osób świeckich. Także i ja zawsze pamiętałem w modlitwach o chorych, wśród których pracowałem.
Dobrze przygotowana
Gdy rano wracałem ze szpitala, w połowie drogi dogania mnie kierowca i mówi, abym wracał. Podaje nazwisko jednej z pacjentek oddziału wewnętrznego. Właśnie zakończyła życie. Przypominam sobie, że wszystkie osoby leżące w tej sali były dziś u Komunii św. Wracam szybko do szpitala. Zmarła Anna Ł., parafianka z Kalisza, była osobą w starszym wieku. Wyszła z łazienki, upadła i po chwili już nie żyła. Pacjentką szpitala była przez kilka tygodni. W tym czasie codziennie przystępowała do Komunii św. Gdy udzielałem sakramentu chorych innej osobie w tej sali, usłyszałem prośbę Anny Ł. Także chciała otrzymać sakrament chorych. Spełniłem jej życzenie, ale nic nie wskazywało, by była poważnie chora. Odeszła z tego świata przygotowana na spotkanie z dobrym Ojcem, który jest w niebie.
Moc żywej wiary
W jednej z sal oddziału wewnętrznego szpitala leżała młoda kobieta. Niegdyś nauczycielka, z powodu długotrwałej choroby przeszła na rentę. Była dwukrotnie operowana, lecz stan jej zdrowia był nadal zły. Nie mogła nic jeść, stawała się coraz słabsza, bardzo cierpiała. Któregoś dnia poprosiła o spowiedź i sakrament chorych. Przyniesiono krzyż i zapalono świece. Na tę chwilę do sali weszła siostra chorej. Widok, jaki ujrzała, spowodował, że zaczęła strasznie płakać, rozpaczać. I to właśnie chorej, cierpiącej kobiecie przyszło uspokajać jej zdrową siostrę, że wola przyjęcia sakramentów świętych nie oznacza bliskiej śmierci... Oto, jaką moc daje człowiekowi żywa wiara.