Logo Przewdonik Katolicki

Nie można się stać niewolnikiem

Katarzyna Jarzembowska
Fot.

Z prof. Marią Braun-Gałkowską z katedry psychologii wychowawczej i rodziny na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, specjalistką psychologii środków masowego przekazu, rozmawia Katarzyna Mamys Często zwraca Pani uwagę na destrukcyjny wpływ programów telewizyjnych na dzieci i młodzież. Ostatnio zaczęły funkcjonować charakterystyczne oznaczenia wiekowe - w trójkąciku na ekranie pojawia...

Z prof. Marią Braun-Gałkowską z katedry psychologii wychowawczej i rodziny na Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim, specjalistką psychologii środków masowego przekazu, rozmawia Katarzyna Mamys



Często zwraca Pani uwagę na destrukcyjny wpływ programów telewizyjnych na dzieci i młodzież. Ostatnio zaczęły funkcjonować charakterystyczne oznaczenia wiekowe - w trójkąciku na ekranie pojawia się granica wiekowa…
- Sama pisałam ekspertyzę, na podstawie której ta decyzja zapadła - że powinny być ostrzeżenia wiekowe. Te poprzednie - trójkąty, kółka czy kwadraty - niewiele mówiły. Oczywiście, nie wszyscy rodzice przestrzegają tych informacji, a i same oznaczenia nie są do końca dobrze dobrane. Ostatnio oglądałam film od lat siedmiu, który na pewno nie nadawał się dla dzieci. Ale to idzie w dobrym kierunku - w tym sensie, że skłania społeczeństwo do myślenia. A był taki zwyczaj w wielu domach, że po przyjściu z pracy włączało się telewizor, a wyłączało, gdy wszyscy szli spać. Zbyt wiele czasu, który poświęcamy mediom, powoduje uzależnienie analogiczne do uzależnienia od alkoholu. Poznaje się to po zespole abstynenckim. Jeżeli ktoś jest uzależniony od alkoholu, to gdy się nie napije, źle się czuje. I podobnie można być uzależnionym od mediów. Po prostu, bez przerwy korzysta się z radia, telewizji, prasy. W Ameryce przeprowadzono badania, które pokazały, że tak zwane gospodynie domowe są uzależnione od mediów - od Internetu i telewizji. W Polsce także obserwuje się to zjawisko. Np. w telewizji jest mnóstwo seriali, a ich oglądanie wciąga. Jak się obejrzy jeden odcinek, to chce się wiedzieć, co będzie dalej. No i matka nie ma nawet czasu, by ugotować obiad. Niby ma czas, ale go nie ma, bo musi obejrzeć serial…

Czy istnieje skuteczna terapia dla osób uzależnionych od mediów?
- Terapia uzależnień jest trudna. Wszystkich uzależnień - od alkoholu, narkotyków, mediów. Bo uzależnienia na tym polegają, że traci się nad wszystkim kontrolę. Podejmuje się oczywiście próby wyjścia z nałogu, ale ważniejsza niż terapia jest profilaktyka aby się nie uzależnić. Trzeba o tym głośno mówić. Czasami jestem źle rozumiana. Nie jestem przeciwna tym wspaniałym wynalazkom - sama korzystam z Internetu. To oczywiste. Wynalazki są świetne, ale trzeba się nauczyć korzystać z nich w ograniczeniach czasowych. Nie można się stać ich niewolnikiem.

Czy takie formy aktywności młodych jak na przykład wolontariat stanowią przeciwwagę dla wirtualnego świata?
- Profilaktyka w zakresie nadmiernego korzystania z mediów nie może polegać tylko na zakazach. To wynika m.in. z moich badań - dzieci, które oglądały za dużo telewizji, mówiły, że robią to z nudów. Najwłaściwszą profilaktyką jest uczenie pożytecznego spędzania wolnego czasu. Dla starszych, zwłaszcza młodzieży, może to być wolontariat, dla młodszych - wycieczki, a nawet gra w piłkę. Naprawdę, jest wiele możliwości, które może podsunąć dzieciom rodzina czy szkoła.

Wśród Pani nauczycieli, wychowawców był profesor KUL-u Karol Wojtyła. Jak was - młodych - kształtował ten wielki człowiek?

- Po śmierci Papieża dziennikarze najczęściej zadawali pytanie, jaki był Ojciec Święty w prywatnych kontaktach. I zawsze oboje z mężem odpowiadaliśmy, że taki sam jak przed kamerami. On naprawdę tak samo się zachowywał. Widać było jego kontakt z Bogiem - na przykład podczas ostatniej pielgrzymki do Polski, kiedy odmawiał brewiarz w katedrze na Wawelu. Nikt nie śmiał przeszkodzić jego modlitwie. Jako młodzi ludzie, podczas wycieczek, też się wygłupialiśmy, dużo rozmawialiśmy - i to mu nie przeszkadzało. On się modlił. Jego wykłady na KUL-u cieszyły się wielkim powodzeniem. Trzeba było wcześniej przyjść do sali, żeby chociaż gdzieś na parapecie przycupnąć. To były wykłady, które pamiętam do dzisiaj, co rzadko o wykładach można powiedzieć. On nie używał notatek - mówił z pamięci.
I jeszcze jedno wspomnienie jest we mnie dość świeże "jak Święta Lipka na Turbacz z Wujem wędrowała". Święta Lipka to była grupa młodzieży, no a Wuj - to ksiądz profesor. Najpierw byliśmy na Mszy Świętej. Potem kierowca miał zawieźć profesora Wojtyłę do Rdzawki, a myśmy mieli tam dojechać autobusem. Wcisnęliśmy się do niego jak śledzie i tak… przejechaliśmy tę Rdzawkę! Kiedy wysiedliśmy z autobusu, ruszyliśmy biegiem z powrotem do Rdzawki, ale Wuja już nie było. Więc myśmy gonili za nim pod górę, aż go dogoniliśmy. To jest właśnie taki przykład wychowania. On nie "marudził", nic nam nie wytykał, że jesteśmy gapy, że źle wysiedliśmy. Nic takiego. To była jakby jedna strona. Ale z drugiej - nie czekał na nas. Po prostu szedł. I my za nim. I tak do tej pory próbujemy go dogonić, chociaż różnie to wychodzi. Czasem "wysiadamy" nie tam, gdzie trzeba. To oczywiście pewna metafora, ale tak właśnie wychowywał nas Papież.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki