Panie, kiedy widzieliśmy Cię…?
ks. Dariusz Madejczyk
Fot.
Można czasem udawać, że się czegoś lub kogoś nie widziało. Można dyskretnie odwrócić głowę, by samemu pozostać niezauważonym. Nie tak jednak ma wyglądać nasze chrześcijaństwo. Być człowiekiem wiary tzn. wybiegać przed szereg, by przyjść z pomocą drugiemu człowiekowi
Za tydzień Adwent. A wraz z nim kolejna szansa, by zobaczyć drugiego człowieka. Tego potrzebującego,...
Można czasem udawać, że się czegoś lub kogoś nie widziało. Można dyskretnie odwrócić głowę, by samemu pozostać niezauważonym. Nie tak jednak ma wyglądać nasze chrześcijaństwo. Być człowiekiem wiary tzn. wybiegać przed szereg, by przyjść z pomocą drugiemu człowiekowi
Za tydzień Adwent. A wraz z nim kolejna szansa, by zobaczyć drugiego człowieka. Tego potrzebującego, samotnego, bezradnego... Wizja sądu ostatecznego, którą przynosi nam ostatnia niedziela roku kościelnego, nie jest jedynie obrazem "na zakończenie". Zaraz potem zaczynamy wszystko od nowa. Nadchodzi czas Adwentu, aktywnego oczekiwania, który trzeba dobrze wykorzystać, by spotkać Pana, który nadchodzi. Obraz sądu ostatecznego jest w gruncie rzeczy wskazaniem drogi, po której człowiek zbliża się do Boga i do szczęścia, które nie przemija. Jeśli dobrze wykorzysta ten obraz, a więc nie przestraszy się, ale zobaczy w nim zaproszenie, by wyjść na spotkanie Jezusa w drugim człowieku, wtedy znajdzie w nim pokrzepienie i nadzieję.
Zdziwienie towarzyszące tym, którzy u końca czasów stają przed Synem Człowieczym i pytają: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym, spragnionym, przybyszem lub w więzieniu?", wielokrotnie bywa też naszym zdziwieniem. Na szczęście jest to jednak zdziwienie, które przychodzi w odpowiednim czasie. Bo przecież wciąż jeszcze mamy czas, by powiedzieć: "Panie, rzeczywiście widzimy Ciebie. Widzimy Cię w naszych braciach, którzy potrzebują naszej pomocy i wiemy, że nie możemy stać w miejscu. Musimy pójść do nich".
To jest odkrycie, które powinno mobilizować, otwierać nowe horyzonty, a przede wszystkim wyzwalać z egoizmu, który zamyka nie tylko oczy, ale i serce. Jedyne, co trzeba zrobić, to dać przyzwolenie, by Pan nas poprowadził do naszych braci. Jak w piosence Tomka Kamińskiego: "Ty tylko mnie poprowadź. Tobie powierzam mą drogę. Panie mój".