Święci wzorem do naśladowania
Ks. Waldemar Karasiński
W uroczystość Wszystkich Świętych zatrzymujemy się nad grobami, wspominamy zmarłych bliskich, rozmyślamy o sensie życia, o przemijaniu, o wieczności. Zapalamy znicze, kładziemy kwiaty na mogiłach, modlimy się. Towarzyszy nam uczucie powagi, smutku. A przecież w pierwotnym zamyśle jest to dzień radosny, dzień, w którym oddajemy cześć tym, którzy dostąpili już chwały wiecznego...
W uroczystość Wszystkich Świętych zatrzymujemy się nad grobami, wspominamy zmarłych bliskich, rozmyślamy o sensie życia, o przemijaniu, o wieczności. Zapalamy znicze, kładziemy kwiaty na mogiłach, modlimy się. Towarzyszy nam uczucie powagi, smutku. A przecież w pierwotnym zamyśle jest to dzień radosny, dzień, w którym oddajemy cześć tym, którzy dostąpili już chwały wiecznego zbawienia. I tym wyniesionym przez Kościół do chwały ołtarzy, jako kanonizowanym i błogosławionym, i tym, którzy stanowią rzeszę nieznanych świętych.
Oddając cześć świętym, Kościół głosi misterium Chrystusa w Jego sługach. Wielbi Boga, który w nich dokonał dzieła zbawienia. Święci są dla nas wzorem do naśladowania. 1 listopada oddajemy im cześć szczególną, prosząc o wstawiennictwo za nas do Boga. Święci bowiem nie są "samodzielnymi" pomocnikami w ludzkich biedach, lecz są, jak to ujął kard. Joseph Ratzinger, "niejako drzwiami i oknami, otwierającymi się ku Bożej wieczności". ("Służyć prawdzie. Myśli na każdy dzień").
Jako wyznawcy Chrystusa musimy być przygotowani, że tu, na ziemi, doświadczymy upokorzeń, bólu i cierpienia. Drogę chrześcijańskiego życia wytyczył sam Jezus Chrystus, mówiąc w Kazaniu na Górze: "Błogosławieni ubodzy w duchu, cisi, miłosierni, czystego serca, wprowadzający pokój, prześladowani dla sprawiedliwości, cierpiący z Mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie" (por. Mt 5, 12). Mając świętych za orędowników, korzystając z ich pomocy w wysiłku nabywania ich cnót, mając gorące pragnienie świętości, która przecież nie dla każdego oznacza to samo, będziemy realizować sprawy doczesne w taki sposób, że coraz bliższy stanie się cel wieczny i ostateczny. Tak przeżyte życie służy zbawieniu, którego chce dla nas Chrystus i Kościół.