"Ćwiczenia Duchowe" św. Ignacego Loyoli, nazywane potocznie rekolekcjami ignacjańskimi, związane są z czasem milczenia, nawet przy posiłkach. Rekolektant powstrzymuje się też od wychodzenia poza mury klasztoru, a nawet od jakichkolwiek gestów niewerbalnych. Takie odcięcie od świata zewnętrznego stwarza szczególną okazję do podjęcia indywidualnego dialogu z Bogiem. Pozwala też poznać swoje pragnienia i oczekiwania wobec Stwórcy.
Ćwiczenia ignacjańskie są fundamentem duchowości zakonu jezuitów. Zostały zatwierdzone przez Ojca Świętego Pawła III w 1548 roku. Wielu papieży pochwalało je i zalecało wiernym. Wyrazem tego było ogłoszenie w 1922 roku przez Piusa XI Ignacego Loyoli patronem wszystkich rekolekcji w Kościele katolickim.
Św. Ignacy Loyola (1491-1556) napisał: "Im bardziej dusza nasza jest samotna i odosobniona, tym bardziej staje się sposobna do tego, by przybliżyć się do Stwórcy i Pana swego, i dosięgnąć Go". Uważał, że rekolektant, czyli uczestnik rekolekcji, tym lepiej wejdzie w ćwiczenia, im bardziej odłączy się od wszystkich przyjaciół, znajomych i wszelkich trosk doczesnych.
Ćwiczenia duchowe dzielą się na kilka etapów. Najpierw trzeba "przejść" przez "fundament", czyli pięciodniowe rekolekcje wprowadzające w temat miłości Boga, stosunku do siebie samego, uczenia się metody ćwiczeń. Kolejne etapy to I, II, III i IV tydzień, czyli ośmiodniowe rekolekcje następujące w mniej więcej rocznych odstępach.
- Roczna przerwa to czas potrzebny na zweryfikowanie, czy rekolektant żyje na co dzień owocami danego etapu rekolekcji i tym samym, czy jest gotowy do rozpoczęcia kolejnego. Chodzi o to, aby miał jakiś kontakt z duchowością ignacjańską na co dzień i starał się regularnie odprawiać medytację. Nie chodzi tylko o zaliczanie kolejnych tygodni ćwiczeń duchowych, ale potrzebna jest kontynuacja w codziennym życiu - mówi o. Zbigniew Leczkowski, dyrektor ignacjańskiego Centrum Formacji Duchowej w Gdyni.
Wyjście na pustynię
W momencie, gdy uczestnik rekolekcji wchodzi w milczenie, zaczyna się wewnętrznie oczyszczać. Odcina się od spraw doczesnych, które na co dzień go przytłaczają, sprawiając, że staje się często ich niewolnikiem. Może to być praca, nauka, a także oglądanie telewizji, praca przy komputerze czy surfowanie po Internecie; tysiące małych lub wielkich spraw codzienności, które są przeszkodą w spotkaniu z Bogiem. Odcięty od tych wszystkich "dóbr", rekolektant wchodzi na pustynię odosobnienia.
- Człowiek, gdy zostaje sam ze sobą, może najlepiej zobaczyć, co się z nim dzieje. Dochodzą wówczas do głosu różne myśli, uczucia, lęki, pragnienia i potrzeby. Milczenie odsłania więc czasem jego wewnętrzny rozgardiasz i chaos - tłumaczy o. Leczkowski. I dopiero wtedy oczyszczony jest gotowy na spotkanie z Bogiem. Aby do spotkania doszło, niezbędna jest cisza i samotność.
Sam na sam z Bogiem
Codziennie wszyscy uczestniczą wspólnie w Eucharystii, konferencji wprowadzającej w metodę ćwiczeń duchowych zaproponowanych przez Ignacego Loyolę oraz adoracji Najświętszego Sakramentu w ciszy. Każdego też dnia odbywają spacer po miejscach, które nie zakłócają ich milczenia - najczęściej po ogrodzie; nie wolno im wychodzić na miasto.
Program dnia podczas rekolekcji jest tak skonstruowany, aby rekolektant miał jak najwięcej czasu na indywidualną medytację. Odbywa ją trzy, cztery razy dziennie, średnio po czterdzieści pięć minut. Na rekolekcjach nie praktykuje się modlitw wspólnotowych, takich jak np. Różaniec. Wynika to ze wskazania św. Ignacego, iż każda osoba powinna spotkać się z Bogiem indywidualnie, dla każdego ma to być spotkanie niepowtarzalne, bo każdy człowiek w inny sposób doświadcza Boga.
- Uczestnik rekolekcji zestawia dwie księgi, księgę słowa Bożego i księgę swojego życia. Powinien zastanowić się, jak one mają się do siebie i czy wzajemnie się przenikają - zauważa o. Leczkowski.
Przed rozpoczęciem medytacji należy przyjąć odpowiednią, najbardziej wygodną postawę ciała, siedzącą lub półklęczącą. Ważne jest przygotowanie samej medytacji.
- Należy wybrać kilka myśli zaczerpniętych z Pisma Świętego czy podanego wprowadzenia, które poruszają, i z takim przygotowaniem iść na medytację. Rekolektant staje z tym wszystkim przed Bogiem i stara się usłyszeć Jego głos - tłumaczy o. Leczkowski.
Na końcu dziękuje Bogu za odbytą medytację, a po niej wskazana jest jeszcze refleksja, będąca spojrzeniem z dystansu na zakończone doświadczenie ducha. - Rekolektant przygląda się rozmaitym poruszeniom, jakich doświadczył na medytacji - dodaje o. Leczkowski.
Nieoceniona pomoc
Uczestnik codziennie spotyka się z osobą towarzyszącą w czasie rekolekcji. Są to ok. dwudziestominutowe rozmowy, podczas których jeden z ojców, siostra zakonna lub osoba świecka służy wsparciem i pomocą w dialogu człowieka z Bogiem. Zadaniem osoby towarzyszącej nie jest udzielanie gotowych odpowiedzi czy pouczanie rekolektanta.
- Prowadzący weryfikuje i obiektywizuje jego przeżycia i różne poruszenia wewnętrzne, których doświadcza. Sugeruje też drogę rozwoju duchowego po zakończeniu rekolekcji - wskazuje o. Leczkowski. Pierwszym i podstawowym działającym jest Bóg, a osoba towarzysząca stoi z boku.
W czasach, gdy tempo życia niewspółmiernie wzrosło, a ludzie skupiają się jedynie na dobrach doczesnych, wielu zaczyna dostrzegać, że są to iluzje, które nigdy nie dadzą prawdziwego szczęścia. Może je dać tylko Bóg, którego spotkamy w ciszy. Duchowość i mistyka ignacjańska pozwalają dostrzec nieustanne działanie Bożej miłości, która zaprasza, aby na nią odpowiadać.
Czas milczenia
O. Zbigniew Leczkowski, dyrektor ignacjańskiego Centrum Formacji Duchowej w Gdyni
- Samo milczenie i odosobnienie nie gwarantują jeszcze spotkania z Bogiem, lecz stanowią czynnik, który rozbudza życie wewnętrzne i własną aktywność rekolektanta. Milczenie rekolekcyjne nie jest więc celem samym w sobie, tylko środkiem pomocnym do rozbudzenia tej aktywności wewnętrznej, która ma ostatecznie prowadzić do osobistego spotkania z Bogiem. Dlatego milczenie powinno zawsze być traktowane jako środek służący innemu celowi. Kiedy rekolektant przebywa sam w atmosferze rekolekcyjnego milczenia, zostaje niejako zmuszony do zatrzymania się i refleksji.
Dzisiaj trzeba niemałej odwagi, aby znaleźć czas na ciszę i samotność przed Bogiem. Rekolektanci są zapraszani, by w takiej postawie milczenia być naturalnymi. Nie chodzi o jakieś milczenie wyczynowe na siłę, ale o postawę wewnętrznego milczenia, która wyraża się na zewnątrz. Zawsze zapraszamy, aby przyjąć to milczenie w czasie rekolekcji jako dar, a nie jako coś narzuconego i wymyślonego przez jezuitów.