Logo Przewdonik Katolicki

80 lat klarysek w Bydgoszczy

Katarzyna Jarzembowska
Fot.

Każdego dnia ulicą Gdańską płynie wielobarwny tłum - jedni w pogoni za modną sukienką, inni w drodze do fast foodów, chociaż bywają i tacy, którzy w centrum miasta szukają Boga. To możliwe! Nawet w gwarze kilkusettysięcznej metropolii można znaleźć miejsce, w którym panuje kojąca cisza, przerywana jedynie cichą modlitwą. Miejsce, w którym adoruje się nie pieniądze i...

Każdego dnia ulicą Gdańską płynie wielobarwny tłum - jedni w pogoni za modną sukienką, inni w drodze do fast foodów, chociaż bywają i tacy, którzy w centrum miasta szukają… Boga. To możliwe! Nawet w gwarze kilkusettysięcznej metropolii można znaleźć miejsce, w którym panuje kojąca cisza, przerywana jedynie cichą modlitwą. Miejsce, w którym adoruje się nie pieniądze i sławę, ale prawdziwy sens życia - Jezusa ukrytego w białej Hostii.



Praga - Gniezno - Bydgoszcz. Tędy wiodła droga Klarysek od Wieczystej Adoracji. Fundacja praska, założona w 1908 roku, po trzynastu latach przeniosła się do Polski. W okresie międzywojnia, za sprawą przełożonej - matki Rafaeli Pohoreckiej, siostry trafiły do Bydgoszczy. Klauzurę zamknął 14 września 1925 roku bp Antoni Laubitz. Od tej chwili rozpoczęła się wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu - do czasu, gdy ciszę niewielkiej kaplicy zmąciły odgłosy bombardowań i egzekucji. Nastał 1939 rok.

Adoracja i modlitwa


Hitlerowcy wtargnęli do klasztoru 13 września. Aresztowali kapelana - ks. Lucjana Kukułkę, a siostry postawili pod murem sąsiedniego budynku - jakby na rozstrzelanie. Tak stały do wieczora… W lipcu 1941 roku dom zakonny opustoszał. Niektóre klaryski wyjechały do Kęt i Wiednia, inne pozostały - tak jak siostra Maria Koleta Kamińska, która, pracując w toruńskim urzędzie, wydawała rodakom fałszywe dokumenty. Oskarżona przez współpracownika - została ścięta na gilotynie w Gdańsku.
Ponowne zamknięcie klauzury - tym razem przez ks. kard. Augusta Hlonda - nastąpiło 16 lutego 1946 roku. W powojennej historii zakonu szczególnie zapisała się matka Asunta Wilhelmi. Absolwentka filozofii i polonistyki na Uniwersytecie Poznańskim przeprowadziła wiele reform, które dotyczyły głównie zrównania I oraz II chóru (klasztory klauzurowe były podzielone na chóry - przynależność do jednego z nich była związana z wykształceniem i… posagiem).
Obecnie za klauzurą żyje 35 sióstr. Codzienny rytm ich życia podporządkowany jest wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu oraz modlitwie. - Uczestniczymy w rekolekcjach, dniach skupienia, a kiedy dochodzi do jakiegoś kataklizmu - powodzi czy trzęsienia ziemi - rezygnujemy też z rekreacji i odmawiamy Różaniec. To nasz środek apostolstwa - mówią siostry.

Radość? Dozwolona!


Do kaplicy Bożego Ciała prowadzą strome schody, które "zgarniają" przechodniów wprost z ulicy. Rzadko kiedy jest tam pusto. - Nasza wiara często potrzebuje takich widzialnych znaków. A u nas Jezus jest wystawiony w monstrancji i ta możliwość przebywania z Nim w sposób nieomal bezpośredni nieustannie przyciąga - mówi siostra Maria Bonawentura.
W obiegowej opinii zakonna krata jest synonimem więzienia - bez telewizora, kina, spaceru po mieście. Dla wielu osób to powód do rozpaczy. Co na to siostry? - Gdyby ktoś był zbyt poważny, to by sobie nie dał rady! Tu trzeba być i radosnym, i skupionym - wszystkie te cechy trzeba mieć w sobie - przyznaje z uśmiechem (a jakże!) przełożona, matka Maria Teresa. Zresztą, jak podkreślają klaryski, do zakonu przychodzi się z radością, żyje z radością i umiera z radością. - Bo my, nawet po śmierci, nie zmieniamy powołania! Po drugiej stronie będzie już tylko kontemplacja Pana Boga - a my nic innego nie robimy - mówią.
Kaplica Sióstr Klarysek znajduje się na terenie parafii św. Apostołów Piotra i Pawła. - Bardzo się cieszę, że jest w Bydgoszczy miejsce, z którego rozlega się takie mocne, całodobowe wołanie do Pana Boga o pomoc w tych trudnych czasach - mówi proboszcz ks. Teodor Paradowski.
Dziesiątki lat działalności klarysek w Bydgoszczy świadczą o tym, jak ważne jest ich posłannictwo w Kościele. - Ojciec Święty napisał, że sprawdzianem odnowy jest pogłębienie kultu eucharystycznego. Gdyby te mury przemówiły… Ile cudów Bożej miłości się tutaj zdarzyło! Można by księgę napisać - dodaje siostra Bonawentura. Za kratę dociera wiele próśb listownych, telefonicznych - nawet z Ameryki czy Niemiec, czasami ludzie przychodzą wprost do furty - wszyscy z prośbą o modlitwę. - Ludzie wiedzą o nas, znają nasz cel, a my staramy się wypełniać nasze powołanie - dodają siostry.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki