Z dala od wielkomiejskiego zgiełku i ruchliwych tras, w bliskim sąsiedztwie miasteczka Skoki, leży niewielka miejscowość Lechlin. Nazwa pochodzi od staropolskiego "lecha", co oznaczało szeroki zagon. W XIII wieku wieś była częścią posiadłości biskupów poznańskich. W tym też okresie zbudowano tutaj pierwszy drewniany kościół pw. św. Stanisława Biskupa.
W historycznych zapisach wzmianka o Lechlinie pojawia się po raz pierwszy w 1235 roku. W XVII wieku parafia lechlińska była własnością kapituły poznańskiej, a w początkach XIX wieku wszystkie dobra wraz z kościołem przeszły w prywatne ręce - mówi tutejszy proboszcz ks. Tadeusz Patelka. U schyłku XVIII wieku Lechlin należał do Józefa Gliszczyńskiego, potem do Franciszka Dunina, który z kolei zapisał tę majętność swojej siostrze Magdalenie Napierałowiczowej. Po pożarze drewnianego kościoła w 1850 roku postawiono w Lechlinie kolejną, tym razem murowaną świątynię, której fundatorem był miejscowy dziedzic Franciszek na Skrzynnie - Dunin.
Urokliwa świątynia
Renesansowa świątynia ma ponad 20 metrów długości. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Matki Bożej Niepokalanej - dzieło nieznanego twórcy ludowego. Po bokach ustawione są rzeźby św. Wojciecha i św. Stanisława z XVII wieku oraz św. Barbary i św. Elżbiety. - Figura św. Wojciecha brała udział w wystawie zorganizowanej w Gnieźnie z okazji milenijnych uroczystości świętowojciechowych. Była największą rzeźbą ze wszystkich tam zaprezentowanych. Mieliśmy też zaproszenie na podobną wystawę do Rzymu - wspomina ks. proboszcz.
Z prawej strony ołtarza, na ścianie prezbiterium, umieszczona została płaskorzeźba z połowy XVIII wieku przedstawiająca scenę Ofiarowania NMP w świątyni. W bocznych nawach można dostrzec na ścianach liczne wota. Te najstarsze pochodzą z XVII wieku. Przy wejściu na chór wisi majestatyczny obraz patrona kościoła św. Stanisława Biskupa. W kruchcie natomiast znajduje się pamiątkowa tablica z okazji dwusetnej rocznicy zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem.
Ks. Tadeusz Patelka posługuje w Lechlinie od siedemnastu lat. W tym czasie kościół był dwukrotnie malowany i zyskał nowe oświetlenie oraz podłogę.
Tajemnice dzwonów
Obok świątyni znajduje się dzwonnica, w której wiszą dwa dzwony (jeden z nich z 1539 roku) oraz sygnaturka. Przed kilku laty największy z nich, którego głos przy sprzyjającej pogodzie słychać było w odległości ok. 30 kilometrów, spadł. Drugi, mniejszy, został podczas okupacji zdjęty przez parafian, by nie podzielił losu wielu innych przetopionych przez Niemców dzwonów w Polsce. Przewieziono go pod osłoną nocy na wozie i ukryto w bagnach niedaleko Grzybowa. Tak przetrwał niebezpieczny okres wojny. - Podczas wojny lechliński kościół nie został zamknięty. Raz w miesiącu odprawiał w nim nabożeństwo ówczesny dziekan ks. Kazimierz Roesler - opowiada ks. Patelka. - W związku z tym, że kościół był czynny, zachowało się też dość dużo parametrów liturgicznych z czasów przedwojennych. Parafianie przechowali tutaj, w tym trudnym okresie, ryzykując życiem, kilka kielichów oraz monstrancję.