Logo Przewdonik Katolicki

Dobry i prostolinijny

ks. Maciej K. Kubiak
Fot.

W niedzielne, październikowe popołudnie 2002 roku zupełnie niespodziewanie zadzwonił telefon. - Mówi siostra Krystyna - usłyszałem w słuchawce. - Mamy gościa. Jest z nami kardynał Ratzinger. Czy moglibyśmy spotkać się z księdzem? Z siostrą Krystyną, przełożoną rzymskiej wspólnoty życia konsekrowanego, znanej w Europie pod nazwą "Das Werk", sekretarką kardynała, spotykaliśmy...

W niedzielne, październikowe popołudnie 2002 roku zupełnie niespodziewanie zadzwonił telefon. - Mówi siostra Krystyna - usłyszałem w słuchawce. - Mamy gościa. Jest z nami kardynał Ratzinger. Czy moglibyśmy spotkać się z księdzem?


Z siostrą Krystyną, przełożoną rzymskiej wspólnoty życia konsekrowanego, znanej w Europie pod nazwą "Das Werk", sekretarką kardynała, spotykaliśmy się często na Mszy Świętej, gdy na dzień lub dwa przyjeżdżała do Collalto. Zgodziłem się bez namysłu. Taki gość nie zdarza się często, pomyślałem. Wcześniej miałem już okazję spotykać kardynała Ratzingera w kolegium Santa Maria dell'Anima w Rzymie, gdzie mieszkałem podczas studiów. Z rektorem, księdzem prałatem Johannesem Nedbalem z Wiednia, łączyła go serdeczna przyjaźń, stąd należał do stałych gości imieninowych, w dzień św. Jana Bożego. Nie myślałem wtedy, że spotykam się z przyszłym papieżem.
O godzinie szesnastej kardynał Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, stał przed wejściem do parafialnego kościoła, w niewielkiej wiosce Collalto Sabino, oddalonej około pięćdziesięciu kilometrów od Rzymu. Serdeczny, pogodny, uśmiechnięty. Promieniował dobrocią, skromnością i życzliwością. Po chwili modlitwy i skupienia w kościele wyszliśmy na zewnątrz. Sam zaczął rozmowę. Pytał o parafię, o studia, o Polskę. Czułem, że sprawy polskie nie są mu obce, że jest do Polski i Polaków życzliwie nastawiony.
Był to dzień 20 października, obchodzony w naszym kraju jako wspomnienie świętego Jana Kantego, wspomniałem więc tego teologa, wykładowcę Akademii Krakowskiej, patrona mojej rodzinnej parafii w Poznaniu. Po chwili namysłu kardynał Ratzinger stwierdził, że on zawsze chętnie wspomina tego polskiego świętego i modli się za jego przyczyną. Ku mojemu zaskoczeniu zaczął snuć, zapamiętaną jeszcze z łacińskiego brewiarza, opowieść o tym, jak święty Jan Kanty, wracając z pielgrzymki do Rzymu, został napadnięty przez rabusiów żądających od niego pieniędzy. Kiedy, już po odejściu napastników, znalazł ukryte w ubraniu monety, o których wcześniej zapomniał, zawrócił i szybko pobiegł za nimi, by - zgodnie z wcześniejszą deklaracją - oddać rzeczywiście wszystko, co miał. Tak zdumiał swoją uczciwością złodziei, że oddali mu ze skruchą także zabrane wcześniej pieniądze.
Odniosłem wrażenie, że w postawie polskiego świętego zaimponowała kardynałowi przede wszystkim dobroć i prostolinijność. Co więcej, wydawało mi się, że on sam ma w sobie bardzo wiele z tej dobroci, szczerości i życzliwości dla ludzi.
Kilka miesięcy później zrozumiałem to jeszcze lepiej. W miesięczniku "Biblioteka Kaznodziejska" zamieściliśmy fragmenty wykładu kardynała Ratzingera na temat nowej ewangelizacji. Przyszły papież pisał wtedy, że niemożliwe jest zaangażowanie w nową ewangelizację bez osobistego nawrócenia, a ""nawrócić się" znaczy: przemyśleć, poddać rewizji życie indywidualne i społeczne, pozwolić Bogu wniknąć w zasady rządzące naszym życiem, w osądach nie kierować się już rozpowszechnionymi opiniami. Nawrócić się znaczy zatem: nie żyć tak jak wszyscy, nie postępować tak jak wszyscy (...), szukać nowego stylu życia".
Parafianie z Collalto Sabino opowiadali mi, że kardynał Ratzinger jeszcze kilka razy przyjeżdżał do ich miejscowości. Zapamiętali go jako uśmiechniętego, życzliwego starszego księdza, który w czarnym garniturze lub sutannie spacerował pod oknami ich domów. Przy okazji każdej wizyty udawał się też do pobliskiego sanktuarium maryjnego Madonna dei Bisognosi (Matka Boska Potrzebujących), prowadzonego przez polskich franciszkanów. Myślę, że już wtedy prosił Najświętszą Maryję Pannę - jak w dniu wyboru na Stolicę Piotrową - aby "była zawsze po jego stronie".

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki