Logo Przewdonik Katolicki

Niemcy odczuli to inaczej

Olga Nadskakuła
Fot.

Osamotnienie. To właśnie odczułam, gdy podczas pobytu za naszą zachodnią granicą dowiedziałam się o śmierci Papieża Jana Pawła II. Uczucie swoistego osierocenia, jakie w związku z tym wydarzeniem towarzyszyło większości katolików, zastało mnie w Niemczech, kraju, w którym religijną większość stanowią protestanci, a spory odsetek ludności to zadeklarowani ateiści i wyznawcy...

Osamotnienie. To właśnie odczułam, gdy podczas pobytu za naszą zachodnią granicą dowiedziałam się o śmierci Papieża Jana Pawła II. Uczucie swoistego osierocenia, jakie w związku z tym wydarzeniem towarzyszyło większości katolików, zastało mnie w Niemczech, kraju, w którym religijną większość stanowią protestanci, a spory odsetek ludności to zadeklarowani ateiści i wyznawcy tzw. świeckich ideologii.


Wiadomość o śmierci Papieża dotarła do mnie, jak i do większości przebywających w Magdeburgu polskich studentów, w trakcie zorganizowanego przez niemiecką młodzież wieczoru integracyjnego. Wraz z przyjaciółmi z Polski zamarłam, nie mogąc jednocześnie zrozumieć, jak studenci z Niemiec mogą w obliczu zaistniałej sytuacji kontynuować rozmowę na tak błahe tematy, jak rodzaj czy atrakcyjność uniwersyteckich zajęć. W konsekwencji zamiast integracji wytworzyła się atmosfera niezrozumienia wzajemnych reakcji.
Już wcześniej dało się zauważyć, że komunikaty dotyczące stanu zdrowia Jana Pawła II są krótkie i sporadyczne, a choroba Papieża nie zajmuje w niemieckich mediach tyle miejsca, co w krajach katolickich.
Rozdźwięk między polskim a niemieckim odbiorem śmierci Ojca Świętego uświadomił mi różnice w natężeniu odczuwania smutku po stracie jednego z największych, a chyba jednak największego autorytetu moralnego naszych czasów. Dla większości katolików Jan Paweł II był nie tylko świadkiem wiary, ale także prawdziwym nauczycielem życia, źródłem siły i nadziei w niepewnych czasach relatywizmu moralnego.
Rodacy zawdzięczają mu również duchową opiekę w trudnym okresie komunistycznego zniewolenia. To on otworzył nowy rozdział polskiej historii, wskazał właściwe znaczenie słowa patriotyzm, zaszczepił poczucie odpowiedzialności za Ojczyznę, uczył, że trzeba być wymagającym nie tylko względem innych, lecz również względem samych siebie. W tym kontekście śmierć Jana Pawła II to dla Polaków również strata moralnego przewodnika narodu.
Nauka Ojca Świętego docierała do ludzi na całym świecie. Również tutaj, w Niemczech, nie brakuje osób podkreślających wielkość Namiestnika Chrystusowego. Wszyscy, z którymi rozmawiam, ciepło wypowiadają się o Papieżu z Polski, ale często są to słowa ograniczające się tylko do suchej oceny zasług Jana Pawła II, zaznaczenia dużego szacunku, wyrażeniu podziwu dla jego osiągnięć. Dla wielu Niemców Papież był tylko najwyższym urzędnikiem Kościoła katolickiego. Niemiecka prasa pieczołowicie i starannie analizuje zakończony właśnie pontyfikat. Wylicza zasługi Jana Pawła II, począwszy od tych, które dotyczyły umacniania wiary chrześcijańskiej na świecie, rozpowszechniania nauki miłości, przechodząc do tych, które odnosiły się do rozwoju ekumenizmu i budowania pokoju na świecie, nie zapominając o wielkim wkładzie Papieża w obalenie komunizmu. W tym wszystkim brakuje jednak głębokiej zadumy, refleksji i wzruszenia, jak ma to miejsce, kiedy stracie bliskiej osoby towarzyszą silne przeżycia bólu i żalu.
Niełatwo jest mi zaakceptować taką formułę pożegnania Ojca Świętego. Dla mnie bowiem śmierć Jana Pawła II jest stratą pasterza, który swoją nauką i postawą pomagał mi w mej dziecięcej naiwności i młodzieńczym niedoświadczeniu odnaleźć świadomość własnej wiary.
Niemożność osiągnięcia fizycznej bliskości z rodakami i zjednoczenia się z nimi we współodczuwaniu bólu jest dla mnie przykrym doświadczeniem. Pomaga jednak świadomość, że na całym świecie, także w Niemczech, są ludzie, którzy w cichości serca dźwigają swój smutek, i którzy pamiętając papieski nakaz budowania "cywilizacji miłości", są gotowi kontynuować jego misję.

"21.37"

...samochody ukrzyżowały drogę
nagle zgasła biała świeca
na kolorowym monitorze
- O Mój Boże! Coś się stało?
krzyk żony rozerwał
rytm wieczoru
czarna plansza zasłoniła ekran
i żałobne ozwały się dzwony

chociaż wszyscy wiedzieliśmy
co mówią te znaki
cicho prosiliśmy
popłakując po kątach
- jeszcze nie teraz
- jeszcze nie dzisiaj...

Mirosław Glazik

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki