Logo Przewdonik Katolicki

Niech idzie między ludzi

Mateusz Wyrwich
Fot.

Książka przetłumaczona została już w czternastu krajach na jedenaście języków. Drukowana w milionach egzemplarzy stanie się zapewne kolejnym światowym bestsellerem Ojca Świętego. Jan Paweł II jak zwykle nas zaskoczył. Tym zaskoczeniem jest jego ostania książka. Ja ją koreluję z książką, która ukazała się ostatnio na naszym rynku księgarskim - "Znak, któremu sprzeciwiać się...

Książka przetłumaczona została już w czternastu krajach na jedenaście języków. Drukowana w milionach egzemplarzy stanie się zapewne kolejnym światowym bestsellerem Ojca Świętego.


Jan Paweł II jak zwykle nas zaskoczył. Tym zaskoczeniem jest jego ostania książka. Ja ją koreluję z książką, która ukazała się ostatnio na naszym rynku księgarskim - "Znak, któremu sprzeciwiać się będą". Jest to zapis rekolekcji, które w 1976 roku na Watykanie wygłosił Karol Wojtyła - mówił Prymas Polski kardynał Józef Glemp podczas pierwszej polskiej promocji książki Jana Pawła II "Pamięć i tożsamość", wydanej przez krakowski "Znak". Promocji, która odbyła się w wielkiej sali plenarnej posiedzeń Episkopatu Polski, i która cieszyła się wielkim zainteresowaniem nie tylko mediów (przybyło kilkanaście stacji telewizyjnych i radiowych), lecz także przyszłych czytelników.
Wśród zgromadzonych niewielu miało wcześniej możliwość lektury, stąd przede wszystkim słuchano wypowiedzi zaproszonych gości m.in. inicjatora i współrozmówcy Papieża, profesora Krzysztofa Michalskiego, oraz wydawców: włoskiego i polskiego.
Ale byli i tacy, którzy kilkukrotnie powracali do lektury książki. O takiej właśnie przygodzie intelektualnej i duchowej mówił z emocją o. Maciej Zięba, przełożony prowincji dominikanów w Polsce. - Tym, co uderza podczas lektury, a parę razy przeczytałem tę książkę, to powiedziałbym soczystość i kondensacja - podkreślał prowincjał. - To książka niesłychanie "gęsta", a przez to niesłychanie mocna. Powiedziałbym, że cały czas podczas lektury miałem pragnienie, żeby była dwa razy dłuższa, ale z tego wypływa właśnie pragnienie dialogu. Skłania do rozmowy, myślenia. I sądzę, że książka będzie służyła debatom i mocnym dyskusjom - dodał.
Bo jest to pozycja, jak mówił dalej ojciec Zięba, w której zawarte są trzy kapitalne problemy. Pierwszy z nich to źródła współczesnego zła. Zdaniem Papieża jego początek tkwi w oświeceniu: "Wówczas bowiem Bóg przestał być pojmowany jako samoistny byt, a zaczął być rozumiany jako idea Boga. Konsekwencją takiej filozofii były bardzo konkretne owoce: zło nazizmu i komunizmu". Drugim, zdaniem o. Zięby, istotnym wątkiem książki jest rola, jaką odegrała i odgrywa Ojczyzna w życiu człowieka. - Papież przypomina, jak wiele dało mu polskie doświadczenie. Jak wiele go nauczyło. Mówi nam: "Zobaczcie, to skarbiec. To wasze dziedzictwo. Zobaczcie, co z tej jagiellońskiej polskości trzeba przywrócić. Polskości, która była miejscem tolerancji i otwarcia pokoju"- mówił prowincjał. Trzecim, równie ważnym tematem książki, jest Polska.

Zobaczyć źródła


Najnowsza książka Papieża to dzieło, które powstawało najdłużej. Wyrosło z kilkudziesięciu lat życia Ojca Świętego i jego rozmów z dwoma polskimi myślicielami, współzałożycielami wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, nieżyjącym już księdzem prof. Józefem Tischnerem oraz wykładowcą Instytutu - prof. Krzysztofem Michalskim. Dyskusje te odbywały się w 1993 r. w ogrodach letniej rezydencji Papieża w Castel Gandolfo. Przesiąknięte były atmosferą modlitwy i filozoficznej dysputy. - Spotykaliśmy się z Papieżem co rano w letniej rezydencji - wspominał na promocji książki profesor Krzysztof Michalski. - Chcieliśmy, by Papież opowiedział o tym, co wydarzyło się przez to półwiecze. Józek [Tischner] i ja napisaliśmy scenariusze tematów. Zostały zaakceptowane. I tak rozpoczęły się nasze rozmowy. Podczas nich jednym z głównych motywów, ciągle powtarzającym się w książce, był motyw cierpienia i jego sensu. Tego specyficznego cierpienia w dwudziestym wieku, a także próby chrześcijańskiego rozumienia cierpienia. I to nie cierpienia, które by można tak czy inaczej wytłumaczyć, lecz cierpienia niezawinionego. Ten motyw jest dla Ojca Świętego szalenie ważny. I dlatego tak dużo o tym z nami rozmawiał. I sądzę, że jest to wątek istotny dla próby zrozumienia tego, co się teraz z nim dzieje. Próba pokazania, że cierpienie niezawinione odnosi się nie tylko do pojęć, lecz także ma głębszy wymiar tajemnicy. Wymiar cierpienia prowadzącego do śmierci, które jest zapowiedzią czegoś zupełnie innego. Czegoś, czego nie znamy - wyjaśniał prof. Michalski.
Współredagujący książkę ksiądz prałat Paweł Ptasznik, a zarazem szef sekcji polskiej Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, zwrócił uwagę na jej profetyczny wymiar, mówiąc między innymi: - Tytuł książki "Pamięć i tożsamość" świetnie oddaje jej treść, choć brakuje w niej spojrzenia w przyszłość. Właściwie mógłby on brzmieć "Pamięć, tożsamość, proroctwo". Oczywiście Ojciec Święty nigdy by się na to nie zgodził, daleki jest on od uważania siebie za współczesnego proroka. Ale wydaje mi się, że warto podkreślić ten profetyczny wymiar myśli Jana Pawła II.
Przeprowadzając krótką analizę dzieła, ksiądz prałat podkreślił, iż jest ona "swego rodzaju rozliczeniem z dwoma totalitaryzmami XX wieku. Ojciec Święty, analizując zjawiska, zdarzenia, zawsze wraca do korzeni. I tak było w tym przypadku. Doszedł do wniosku, że nie można mówić o złu, które dokonało się w XX wieku, bez spojrzenia, skąd to zło wzięło swe korzenie. Dlatego bardzo dokładnie studiuje dzieje ostatnich czasów Europy, żeby zobaczyć źródła tego niepokoju, który objawił się jako nazizm i komunizm".

Jedenaście lat pracy


Rozmowy rozpoczęły się niezwykle prozaicznie. Były śniadania. Od czasu do czasu oscypki, owoce, soki. Trochę pytań Ojca Świętego o znajomych i - do roboty. Spotkania początkowo częste, później przerodziły się w sporadyczne. Efekty pracy gromadziły się w "żółtej teczce". Dalszą pracę nad książką przedłużyła choroba i śmierć "góralskiego filozofa" ks. Tischnera. Późniejsze "wydłużenia" powstawania książki to niezadowolenie Ojca Świętego z dzieła, jego zdaniem nadal ułomnego. Wciąż jednak brakowało mu wolnego czasu na dłuższą refleksję nad tym, czego doświadczy i w jaki sposób chciałby to opowiedzieć. Po kilku latach "odkurzanie żółtej teczki" zaczęło być coraz częstsze. Papież postanowił jednak usunąć z książki wątki autobiograficzne. Poza jednym, pierwotnie usuniętym jako zbyt osobistym, a później przywróconym. Jest to opowieść o jego przeżyciach po zamachu.
I tak, po jedenastu latach prac, które wpierał ksiądz Stanisław Ryłko, a na ostatnich stronach redakcji ks. Józef Ptasznik, dzieło zostało poddane ostatecznej redakcji, aż po zamknięcie w introligatorskie oprawy. - Wiem z relacji ojca Ryłko - mówił podczas promocji ksiądz Ptasznik - że Ojciec Święty nie był zadowolony ze swoich niezbyt precyzyjnych odpowiedzi. Wielokrotnie do nich wracał i poprawiał. Redagując książkę, eliminował powtórzenia. Często uaktualniał ją, wracając do obecnych wydarzeń na świecie. Książka została jeszcze przedstawiona różnym teologom i była konsultowana z fachowcami z różnych dziedzin życia.
Polską wersję "Pamięci..." wręczył Ojcu Świętemu 9 marca w klinice Gemelli Henryk Woźniakowski, dyrektor wydawnictwa "Znak", które wydało dwadzieścia pozycji napisanych przez Karola Wojtyłę i Jana Pawła II. Po Mszy Świętej koncelebrowanej przez Ojca Świętego, w której uczestniczyło grono najbliższych mu osób, wzruszony Henryk Woźniakowski mówił na gorąco o swoich pierwszych wrażeniach dla KAI: "Bezpośrednio po [Mszy św.] poproszono mnie do małego saloniku obok, gdzie Ojciec Święty już czekał na mnie przy stole i tam miałem mu wręczyć pierwsze egzemplarze książki. Położyłem [je] przed nim i widziałem, jak on z takim charakterystycznym gestem, który zresztą znam od wielu autorów, zadowolonych ze swego dzieła, położył rękę na okładce, pogłaskał ją i powiedział: "Niech teraz idzie między ludzi"".

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki