Logo Przewdonik Katolicki

Terapia wiarą

Renata Krzyszkowska
Fot.

Z danych policyjnych wynika, że narkomani żyją średnio 30 lat. Dłużej nie żyje nikt, kto zaczął "brać" w wieku 15-16 lat. Zdarza się, że osoby, które wpadły w dramat narkomanii, nie przeżywają roku od rozpoczęcia przyjmowania środków uzależniających. Jak do tej pory, nie wynaleziono leku, który umożliwiałby szybkie i definitywne zerwanie z nałogiem. Stosowane terapie często...

Z danych policyjnych wynika, że narkomani żyją średnio 30 lat. Dłużej nie żyje nikt, kto zaczął "brać" w wieku 15-16 lat. Zdarza się, że osoby, które wpadły w dramat narkomanii, nie przeżywają roku od rozpoczęcia przyjmowania środków uzależniających. Jak do tej pory, nie wynaleziono leku, który umożliwiałby szybkie i definitywne zerwanie z nałogiem. Stosowane terapie często zawodzą. W ciągu ostatniej dekady coraz więcej ośrodków na świecie zaczęło odkrywać, że wszystkie wyszukane metody wychodzenia z narkomanii nie są tak skuteczne jak wiara. Oparcie terapii na Bogu może wyzwolić w pacjentach niespotykaną siłę do zerwania z nałogiem, której nie da najsprawniejsza psychoterapia. W Polsce od dziesięciu lat działa Stowarzyszenie Karan (Katolicki Ruch Antynarkotyczny). W sześciu prowadzonych przez nie ośrodkach leczenia narkomanów głównym terapeutą jest Pan Bóg.


Aby terapia osób uzależnionych od narkotyków była skuteczna, musi być prowadzona nie tylko w oparciu o psychoterapię i współpracę z rodziną, ale zawsze powinno towarzyszyć jej otwarcie się na wiarę. Aby wyleczenie było trwałe, osoba uzależniona musi być pojednana ze sobą, z najbliższymi i z Panem Bogiem. To trzy fundamenty, które pozwalają skutecznie wychodzić z nałogu. Osoby uzależnione mają za sobą wiele zranień i niepowodzeń, często są w głębokim konflikcie z rodziną. Potrzebują fundamentu, na którym mogliby się oprzeć oraz przewodnika, któremu mogliby całkowicie i bez reszty zaufać. Takiej roli nie może wypełnić żaden człowiek, dlatego potrzebny jest Pan Bóg - mówi ksiądz dr Paweł Rosik, kierujący Stowarzyszeniem Karan. Jeśli wychodzenie z narkomanii porównać do budowania muru, a psychologię i współpracę z rodziną do cegieł, to wiara w tym wypadku spełnia rolę zaprawy murarskiej, która scala całą budowlę i sprawia, że jest mocna i trwała. - W życiu nie ma nic stałego. Ludzie, na których liczymy, są i odchodzą, po latach tłustych przychodzą chude, tylko Bóg jest opoką, na której można oprzeć fundamenty wszystkiego, także uwolnienia z nałogu - mówi ksiądz Rosik.

Program sycylijski


Pierwsze ośrodki terapeutyczne wykorzystujące w leczeniu narkomanów wiarę zaczęły powstawać w latach 80. ubiegłego wieku. Od około 20 lat znany jest tzw. program sycylijski, który stawia na pracę nie tylko z uzależnionym, ale także z jego środowiskiem, głównie z rodziną. Stworzył go Włoch Vincento Sorce, który kieruje obecnie ośrodkami terapeutycznymi należącymi do włoskiej organizacji Casa Famiglia Rosetta. Terapeuci ze Stowarzyszenia Karan w swej pracy wykorzystują także jego doświadczenia. Od 1994 roku nawiązali z nim bliższą współpracę. Vincento Sorce odwiedził niedawno Polskę. W czasie swego pobytu razem ze współpracownikami prowadził szkolenia dla terapeutów Stowarzyszenia Karan. Miały one udoskonalić stosowane do tej pory metody. We Włoszech terapia uniezależnienia od narkotyków - od pierwszego kontaktu z ośrodkiem aż do wyleczenia - trwa około dwóch lat. W Polsce ten okres jest podobny, ale nasi specjaliści mają nadzieję, że nowe metody w naszych warunkach pozwolą skrócić czas leczenia do roku, przy zachowaniu jego bardzo dużej skuteczności. Obecnie 60 procent pacjentów Stowarzyszenia Karan zostaje trwale wyleczonych.

Naładowani pozytywną energią


- Uzależnienie od narkotyków odbiera rozum, na bok idą wszelkie zasady moralne i etyczne. By zdobyć pieniądze na narkotyki, wśród uzależnionych na porządku dziennym są kradzieże, rozboje i prostytucja. Dlatego w czasie terapii muszą nie tylko przestać "ćpać", ale na nowo nauczyć się funkcjonować normalnie - w prawdzie, uczciwości, trzeźwości. Rzadko jest to proces gwałtowny, najczęściej pacjenci potrzebują sporo czasu. Postępy w leczeniu są bardzo indywidualne. Na przykład po odbyciu jakiejś pieszej pielgrzymki jedni mówią, że czują się nią wzmocnieni, niekiedy nawet przemienieni, inni mówią, że nic im nie dała. Jednak niekiedy po pewnym czasie, po kolejnej pielgrzymce, i w nich coś pęka. Czują, że po wysłuchaniu świadectw innych ludzi, po wspólnych modlitwach i śpiewach zostali "ugodzeni" wiarą. Czują się naładowani pozytywną energią, która daje siłę do przebaczenia i pojednania z samym sobą i bliskimi. Bez Pana Boga taka przemiana jest o wiele trudniejsza, czasami niemożliwa. Bez Boga terapia jest jakby niedokończona - mówi ksiądz dr Paweł Rosik. Jak twierdzą specjaliści, otwarcie się na wiarę może dokonywać się niepostrzeżenie, np. podczas obserwowania innych żyjących wiarą, podczas spotkań biblijnych, Mszy Świętych, spowiedzi, a także podczas zwykłych rozmów. Oczywiście, nie wszyscy stają się od razu pobożni. Jeśli wiele lat ktoś pogrążał się w narkotykach i grzechu, trudno, żeby uzdrowienie nastąpiło gwałtownie, z dnia na dzień.
- Mamy kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Pokrywa on tylko część kosztów. Np. dwa lata temu mieliśmy w jednym z ośrodków 50 pacjentów, a kontrakt podpisany z istniejącą jeszcze wtedy Kasą Chorych uwzględniał tylko czterech. Obecnie w tym ośrodku mamy 40 pacjentów, a kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia opiewa na dwudziestu. To tym dziwniejsze, że leczymy skuteczniej niż inne ośrodki niekatolickie, choć są lepiej dofinansowane, niekiedy nawet w stu procentach. O większość środków finansowych musimy się starać sami. Na tym cierpią pacjenci, bo zamiast leczyć, wiele sił przeznaczamy na zdobywanie pieniędzy - mówi ks. dr Paweł Rosik.

Stowarzyszenie Karan jest Organizacją Pożytku Publicznego. Dla tych, którzy zechcą pomóc, podajemy numer konta:
BISE S.A. I/O Radom 40137011541001000606000002


Wakacje wysokiego ryzyka

Wakacje to czas wyjazdów, zabaw i swobody. Zdaniem socjologów, bardzo wielu młodych ludzi pierwszy kontakt z substancjami odurzającymi ma właśnie podczas wakacji. Policja zachodniopomorska rozpoczęła na terenie całego województwa działania pod nazwą "Biały Tydzień". Mają one na celu ograniczenie zjawiska narkomanii oraz towarzyszącej jej przestępczości. Policja apeluje, by przekazywać informacje na temat miejsc gromadzenia się narkomanów, miejsc rozprowadzania narkotyków bądź ich produkcji. Informacje przekazywać można pod bezpłatnym policyjnym numerem telefonu zaufania 0 800 156 032. Podobną akcję rozpoczęła również wielkopolska policja. Tutaj wszystkie zgłoszenia przyjmowane są pod numerem telefonu 0 800 130 334.


Na haju

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Janusza Sierosławskiego z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii, choć raz w życiu "trawę" zapalił co trzeci polski 17-18-latek i co piąty 15-16-latek. Narkotyzuje się więcej młodzieży niż pięć lat temu, a dostęp do używek jest o wiele łatwiejszy. Aż 23 proc. 17-18-latków uważa, że bardzo łatwo im zdobyć konopie, 17,5 proc. mówi tak o amfetaminie, 12 proc. - o ekstazy, 8 proc. - o heroinie. Jak twierdzą specjaliści, około 2,5 mln Polaków co najmniej raz zetknęło się z narkotykami. Zażywanie narkotyków uznaje się za nieodłączny składnik stylu życia młodzieży - np. imprezujących w klubach - czy studentów.


Rozmawiajcie z dziećmi!

Tuż przed zakończeniem roku szkolnego metropolita warmiński abp Edmund Piszcz zachęcał rodziców do szczerych rozmów z dziećmi. Przestrzegał przed niewłaściwą reakcją na złe oceny na świadectwach szkolnych czy brak promocji do następnej klasy. Nieprzemyślane i nieadekwatne do sytuacji zachowanie rodziców może stać się powodem ucieczek dzieci z domu i szukania "pomocy" w narkotykach czy w alkoholu. Metropolita warmiński ubolewał, że wielu rodziców nie chce się przyznać nawet przed sobą, że problem narkotyków może dotyczyć ich dziecka. Tymczasem nie trzeba znać narkotyków, aby móc im przeciwdziałać. Trzeba mieć po prostu kontakt z dzieckiem, zwracać szczególną uwagę na to, co mówi i jakie ma kłopoty. Rodzice powinni zastanowić się, co należałoby zmienić, żeby dziecko odzyskało wiarę w siebie i jak mu pomóc wydostać się z tej matni. - Niech wszyscy dorośli, będący w otoczeniu młodzieży i dzieci, zdają sobie sprawę z wielkiej odpowiedzialności, jaka ciąży na każdym z nas: dobrego przykładu, zwracania uwagi na zło i życzliwego wspierania młodzieży i dzieci w ich dobrych działaniach - apeluje abp Piszcz.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki