Chociaż nasz kraj nie posiada agencji kosmicznej, polscy naukowcy aktywnie uczestniczą w badaniach Układu Słonecznego. Po sukcesie polskiego sprzętu w misji Mars Ekxpress już niedługo polska myśl techniczna przyczyni się do badania innych planet: Wenus i Merkurego. Obecnie polskie urządzenia zmierzają ku Saturnowi w przygotowywanej przez NASA i Europejską Agencję Kosmiczną sondzie Cassini/Huygens. Polscy uczeni opracowali wykorzystywane w jej lądowniku czujniki temperatury. Już za dwa miesiące planowane jest wejście sondy na orbitę wokół Saturna, z której będzie prowadzić badania przez cztery lata.
Jednym z celów wystrzelonej w 1997 roku misji Cassini/Huygens jest również wypuszczenie
w styczniu 2005 próbnika w atmosferę księżyca Saturna, Tytana. Będzie to pierwsze lądowanie na tym ciele niebieskim. Tytan to największy księżyc Saturna. Jest on też jedynym naturalnym satelitą posiadającym gęstą atmosferę. Składa się ona głównie z azotu oraz metanu i przypomina przez to atmosferę Ziemi sprzed trzech miliardów lat. Atmosfera ta jest na tyle gęsta, że wcześniejsze sondy Voyager i Galileo nie dojrzały nawet fragmentu powierzchni Tytana. Uczeni z ciekawości zacierają ręce. - Wszystkie urządzenia, jakie projektujemy dla potrzeb misji kosmicznych, mogą pracować w ekstremalnych warunkach. Są na tyle wytrzymałe, by przetrzymać olbrzymie przeciążenia w czasie startu, a jednocześnie stosunkowo mało ważą, by nie obciążać zbytnio pojazdów - mówi dr Mirosław Rataj z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk.
Z "młotkiem" na kometę
Polskie urządzenia znajdują się również na wystrzelonej w lutym tego roku sondzie Rosetta. Celem jej podróży jest kometa Churyumov-Gerasimenko. Polacy stworzyli dla potrzeb misji urządzenie, które nazywają żartobliwie młotkiem. Po dotarciu na miejsce umożliwi ono wbicie się penetratora - robota w powierzchnię komety. W warunkach tak małej grawitacji, jaka istnieje na powierzchni jądra komety, będzie to nie lada wyczyn. Urządzenie jest wyposażone również w czujniki, które wykonają szereg szczegółowych pomiarów właściwości fizycznych i chemicznych. Spotkanie z kometą ma nastąpić około 2015 roku.
W trwającej właśnie misji europejskiej sondy kosmicznej Mars Ekspres urządzenie współtworzone w Polsce odniosło już wielki sukces, dostarczyło danych potwierdzających obecność wody na planecie i występowanie metanu w jej atmosferze. Odkrycia dokonano przy pomocy Planetarnego Spektrometru Furiera. Instrument ten składa się z czterech modułów, z czego dwa zostały wykonane w Polsce. - Wykonaliśmy je w ekspresowym tempie, bowiem pewne ich elementy powstały już wcześniej dla potrzeb marsjańskich misji z 1996 i 1998 roku. Choć obie zakończyły się niepowodzeniem, polska aparatura działała dobrze - mówi dr Mirosław Rataj.
Manekin na orbicie
Potwierdzenie obecności wody na Marsie przypieczętowało decyzję o locie załogowym na tę planetę. Aby stało się to możliwe, należy przeprowadzić jeszcze wiele badań i eksperymentów. W jednym z nich uczestniczą naukowcy z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie. Ma on na celu zbadanie długotrwałego oddziaływania promieniowania kosmicznego na człowieka, bo na takie będzie narażony m.in. podczas trwającego minimum 6 miesięcy lotu na Marsa. Eksperyment polega na umieszczeniu na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na 12 miesięcy, specjalnego manekina symulującego ciało człowieka, który został naszpikowany czujnikami promieniowania kosmicznego. Polscy naukowcy: dr Paweł Bilski i dr Paweł Olko z zespołem z samodzielnej Pracowni Ochrony przed Promieniowaniem Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie wykonali większość detektorów znajdujących się wewnątrz manekina (3140 sztuk na ogólną liczbę 5370). Również analiza ich sygnałów po powrocie na Ziemię będzie dokonywana w Krakowie. Zdaniem naukowców, jest to zdecydowanie największy tego typu eksperyment, jaki kiedykolwiek był przeprowadzany w przestrzeni kosmicznej.
Zachęcona powodzeniem misji Mars Express Europejska Agencja Kosmiczna przygotowuje bliźniaczą misję Venus-Express. W skład wyposażenia międzyplanetarnej sondy wejdzie także polski spektrometr, który posłuży do badania atmosfery Wenus. Będzie to przyrząd tego samego typu co marsjański, ale nieco zmodyfikowany ze względu na odmienne warunki panujące na Wenus. Temperatury powierzchniowe dochodzą tam do 480°C, a ciśnienie atmosferyczne 90 razy przewyższa ciśnienie ziemskie. Start sondy Venus-Express przewidziany jest na przyszły rok. Planeta ta jest stosunkowo dość mało znana. Około 60 kilometrów ponad jej powierzchnią wiatry przemieszczają chmury z prędkością ponad 400 kilometrów na godzinę. Atmosfera wiruje, a my nie wiemy, w jaki sposób się to dzieje. Urządzenia wykorzystane w misji na Wenus będą musiały mieć zwiększoną moc, bowiem jej czujniki będą musiały pokonać barierę chmur, jakie spowijają planetę. W przygotowaniach misji biorą udział także Włosi, Niemcy i Rosjanie.
Czechy i Węgry już tam są
Polscy naukowcy przymierzają się też do planowanej na rok 2008 misji "Beppi Colombo" - wyprawy do Merkurego. Polakom powierzono przygotowanie dwóch spektrometrów. Z uwagi na szczupłość środków finansowych i ekstremalnie trudne warunki zrezygnowano z lądownika i zredukowano masę sondy do minimum. Będzie ważyć stosunkowo niewiele, bo około 100 kg i pomieści około 12 przyrządów. - Budując urządzenia dla Europejskiej Agencji Kosmicznej, mamy ciągły kontakt z najlepszymi ośrodkami badawczymi w Europie i na świecie. Mamy dostęp do najnowszych technologii. Współpracujemy z Jet Propulsion Labolatory w Pasadenie, z Niemiecką Agencją Kosmiczną, Holenderską Agencją Kosmiczną, czy z NASA. Za granicą wykonujemy testy naszych urządzeń, korzystamy z najlepszych na świecie laboratoriów - mówi dr Mirosław Rataj. Polska od lat zabiega o ścisłe związki z Europejską Agencją Kosmiczną. Od 1994 r. mamy jednak tylko umowę o współpracy. - Fundusze Europejskiej Agencji Kosmicznej pochodzą ze składek poszczególnych jej członków. Uczestnicząc w pracach Agencji, mają oni jednak zagwarantowany zwrot dziewięćdziesięciu procent wpłacanej kwoty z przeznaczeniem jej na realizację badań. Taka składka zależy od PKB danego kraju. Dla państw mniej zamożnych przewidziano specjalną edycję członkostwa. Mogą one wpłacać dowolne kwoty, ale nie mniejsze niż 2 mln euro rocznie - tłumaczy prof. Zbigniew Kłos, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych PAN. Węgrzy i Czesi już podpisali odpowiednie umowy akcesyjne. My dopiero usiłujemy zgromadzić fundusze na "wpisowe". Pieniądze te muszą pochodzić z budżetu państwa, dlatego decyzję taką będzie musiał podjąć Sejm.