W połowie roku wystartowały w kierunku Marsa trzy pojazdy kosmiczne: europejski Mars Express, i dwie sondy amerykańskie: Spirit i Opportunity. Mknące z prędkością ok. 30 kilometrów na sekundę pojazdy dotrą do Czerwonej Planety w styczniu 2004 r. W tym czasie dotrze tam również wystrzelona wcześniej japońska sonda Nozomi. Ich głównym zadaniem będzie zbadanie czy na Marsie istnieje woda, a więc czy są tam warunki do rozwoju życia.
Mars Express ma na swym pokładzie mały lądownik Beagle 2 (nazwany tak na cześć okrętu Darwina), który, opuszczony na powierzchnię planety, przeprowadzi serię badań nad geochemią i środowiskiem biologicznym Marsa. Znajdujący się na pokładzie sond Spirit i Opportunity pojazdy o tych samych nazwach również dotkną powierzchni planety. Mają sześć kół i są w stanie przemierzyć 40 metrów dziennie. Przez trzy miesiące po wylądowaniu będą pobierały próbki skał i gleby, analizowały je, a wyniki badań przesyłały na Ziemię. Obecnie wokół Marsa krążą już sondy Mars Global Surveyor i Mars Odyssey. Na przesłanych przez nie na Ziemię zdjęciach widać twory, które mogły powstać pod wpływem cieków wodnych. Niektóre są kilkakrotnie głębsze i szersze niż Wielki Kanion Kolorado w USA. Choć od miliarda lat lub więcej powierzchnia Marsa przypomina wysuszoną pustynię, naukowcy badający widmo planety odkryli, że znajduje się na niej ogromna ilość wodoru, najprawdopodobniej w postaci ukrytego pod powierzchnią lodu. - Istnieje hipoteza, że dzięki wysokiemu ciśnieniu powstałemu z nacisku znajdującego się nad nim gruntu lód ten może się w pewnych okresach topić i wyciekać na powierzchnię. Mars, podobnie jak Ziemia, obraca się wokół osi, a więc ma cztery pory roku. Choć panują na nim minusowe temperatury, to prawdopodobnie w pewnych położeniach planety względem Słońca, w jej niektórych rejonach temperatura może nieznacznie przewyższać zero stopni. Być może w miejscach, gdzie lód znajduje się tuż pod powierzchnią planety dochodzi do jego topnienia - mówi prof. Edwin Wnuk, kierownik Obserwatorium Astronomicznego w Poznaniu.
Kosmiczne laboratorium
We Wszechświecie, np. w obłokach międzygwiezdnych odkryto do tej pory istnienie ponad 100 różnych molekuł. Wiele z nich to związki proste, jak np. dwutlenek węgla, woda, amoniak, cyjanek wodoru, ale są i cząsteczki organiczne. Bardzo intryguje fakt, że dwie spośród odkrytych molekuł: metyloamina i kwas mrówkowy mogą połączyć się w glicynę, czyli kwas aminooctowy, który jest aminokwasem. Aminokwasy wchodzą w skład białek, które są podstawą życia - mówi prof. Edwin Wnuk. Naukowcom udało się w warunkach laboratoryjnych zasymulować warunki, jakie panują w obłokach międzygwiezdnych. Charakterystyczną dla nich mieszaninę cząsteczek m.in.: wody, tlenku i dwutlenku węgla schłodzono w specjalnych komorach, przy znikomym ciśnieniu do temperatury -260 stopni Celsjusza, czyli kilkanaście stopni powyżej zera absolutnego. W rezultacie otrzymano ziarna pyłu podobne do tych występujących w obłokach międzygwiezdnych. Następnie pył był poddany działaniu promieni ultrafioletowych, tak jak ma to miejsce w kosmosie. Reakcje chemiczne wywołane promieniowaniem sprawiły, że w ziarnach pyłu powstało kilkanaście różnych aminokwasów.
Niegościnne planety
Jeszcze 20 lat temu sądzono, że do rozwoju życia potrzebne są przynajmniej trzy warunki: woda, światło, czyli energia i tlen. Teraz już wiemy, że życie może rozwijać się również bez udziału tlenu i energii świetlnej. Żywe, beztlenowe mikroorganizmy wykryto bowiem nawet w absolutnych ciemnościach na kilkukilometrowych głębokościach oceanów lub głęboko pod powierzchnią ziemi. Do życia - takiego jak rozumiemy potrzebna jest więc tylko woda i jakaś energia, niekoniecznie słoneczna. Fizycy i astronomowie od lat próbują odpowiedzieć na pytanie: czy poza Ziemią rozwinęła się gdzieś choćby najprymitywniejsza forma życia? Niestety nie dysponujemy na tyle zaawansowanymi metodami badawczymi, by dokładnie przeanalizować skład nowo odkrytych, odległych planet i układów planetarnych. Obecnie naukowcy skupiają się głównie na lepszym poznaniu ciał niebieskich Układu Słonecznego. Na najbliższych Słońcu planetach: Merkurym i Wenus panują zbyt wysokie temperatury, by mogło się rozwinąć życie w formie jaką znamy. Jowisz, Saturn, Uran i Neptun są planetami ciekło gazowymi bez twardej powierzchni. Oprócz Marsa obiektem, na którym zdaniem naukowców może istnieć pozaziemskie życie jest jeden z kilku księżyców Jowisza - Europa. Niezamarznięta woda znajduje się prawdopodobnie tuż pod jego powierzchnią na stosunkowo niedużej głębokości. Pierwsze zdjęcia Europy przesłała w latach 80. sonda Voyager. W latach 90. badała ją sonda Galileo. Dzięki nim wiemy, że powierzchnia Europy pokryta jest specyficznymi lodowymi tworami. Zdaniem geologów powstały one na skutek wypływania wody na powierzchnię i jej natychmiastowego zamarzania.
Zagadka mrocznego oceanu
Na Europie zbliżonej rozmiarami do naszego Księżyca temperatura sięga minus dwieście stopni Celsjusza. Według ocen naukowców, jej skorupę stanowi warstwa lodu o grubości nawet do 100 km, pod którym znajduje się mroczny ocean. Na pytanie: "Czy podziemny ocean Europy jest martwy?", uczeni odpowiadają pytaniem: "Czy ocean może istnieć kilka miliardów lat i nie stworzyć w sobie życia?" - Energia do jego rozwoju może pochodzić z sił grawitacyjnych. Wywołują one ruch wewnętrznych mas tego księżyca, tzw. ruchy pływowe. Wywołane nimi tarcie może dawać ciepło, które sprawia, że woda nie zamarza - tłumaczy prof. Edwin Wnuk. Podobne warunki jak na Europie panują w odkrytym w latach 70. na Antarktydzie jeziorze Wostok. Pokrywa je czterokilometrowa warstwa lodu. Jego wody nie zamarzają dzięki energii geotermalnej. W próbkach lodu pobranych z głębszych warstw jego pokrywy lodowej uczeni znaleźli bakterie, grzyby i pierwotniaki oraz formy, których nie spotkano w żadnym innym miejscu. W najbliższych latach planuje się wysłanie na Europę sond podobnych do tych mknących obecnie ku Marsowi. Specjalnie przystosowany do ekstremalnych warunków lądownik "przegryzie się" przez lodowy płaszcz i być może dotrze nawet do oceanu.
Misja załogowa
Jeszcze w tej dekadzie sondy polecą m.in. w kierunku Słońca, Merkurego, Plutona i komet Układu Słonecznego. Następne planowane misje na Marsa, w odróżnieniu od dotychczasowych, oprócz wykonania badań na planecie będą miały także za zadanie pobrać próbki i powrócić z nimi na Ziemię. Myśli się także o misji załogowej. Ekspedycja na Czerwoną Planetę musi trwać ok. 900 dni, w tym lot w obie strony ponad rok. Ze względu na ograniczone możliwości transportu część żywności trzeba by wyprodukować już na miejscu. Odnalezienie wody na Marsie znacznie ułatwiłoby jego skolonizowanie. Koszt misji załogowej na Marsa byłby ogromny. Zdaniem naukowców pieniądze wydane na przygotowanie takich misji nigdy nie są stracone. Dzięki rozwojowi technologii kosmicznych nauka idzie do przodu. Mamy coraz lepszą łączność, nawigację, coraz doskonalszą aparaturę diagnostyczno-medyczną, bardziej wytrzymałe materiały, trafniejsze prognozy pogody.