W przededniu XI Światowego Dnia Chorego przywołuję słowa Ojca Świętego z listu Salvifici doloris, które ukazują w sposób niezwykle przejrzysty sens ludzkiego cierpienia, stając się jednocześnie drogowskazem dla tych, którzy świadczą dobro chorym i cierpiącym.
Dzisiejszy świat przeraża swą obojętnością. Widok leżącego na ulicy człowieka często nikogo już nie zastanawia, nie dziwi, nie zatrzymuje w prostym ludzkim geście solidarności. Czas poświęcony bliźniemu zdaje się być coraz częściej czasem straconym. Świat człowieka coraz bardziej zamyka się wokół niego samego, eliminując wszystko i wszystkich, którzy na drodze do realizacji wyznaczonych celów i zamierzeń mogliby stać się przeszkodą. W takim świecie nie ma miejsca dla cierpienia. W takim świecie nie ma miejsca dla człowieka cierpiącego. W takim świecie cierpienie staje się ciężarem nie do uniesienia, tragicznym pytaniem stawianym samemu Bogu: dlaczego?
Ten, wobec kogo stawia człowiek to pytanie, sam cierpi. Chrystus odpowiada z Krzyża, z pośrodka swego własnego cierpienia. Ten dialog prowadzi do wewnętrznego spotkania z Mistrzem, usłyszenia wezwania i odkrycia powołania. "Pójdź za Mną!" Weź udział swoim cierpieniem w tym zbawieniu świata, które dokonuje się przez moje cierpienie! Przez mój Krzyż (por. Salvifici doloris, 26).
Dzisiejszy świat bardzo potrzebuje tego świadectwa cierpienia, poprzez które człowiek staje się narzędziem zbawienia w rękach Boga. Czym byłby świat bez tego świadectwa? To ono, bardziej niż cokolwiek innego, toruje drogę łasce przeobrażającej dusze ludzkie. To ono, bardziej niż cokolwiek innego, uobecnia moce odkupienia w dziejach ludzkości (tamże, 27).
Świadczyć dobro cierpieniem. To zadanie. To prośba o niezwykły dar cierpienia, który staje się modlitwą za tych, którzy najbardziej potrzebują wsparcia. Jest wiele intencji. Z zatroskaniem spoglądam na wszystkie problemy i trudności, które kształtują naszą polską codzienność: bezdomni, bezrobotni, ludzie niepewni jutra, rozbite rodziny, dzieci pozbawione domowego ciepła, alkoholizm i narkomania, patologie społeczne... Ci, którzy z różnych przyczyn zeszli z drogi wiary, zaniedbują praktyki religijne, a szczególnie niedzielną Eucharystią, z uporem trwają w grzechu...
Ale trzeba w tym czasie pamiętać i o tych, którzy na co dzień powołani są, aby świadczyć dobro cierpiącemu - aby byli przy człowieku chorym, który najbardziej potrzebuje ludzkiego serca. Oni powinni naśladować wezwanego do sparaliżowanego sługi setnika Chrystusa, który mówi: przyjdę. To jest właściwa odpowiedź: przyjdę, uczynię, co będę mógł dla twojego zdrowia. Człowiek chory nie może mieć przed sobą tylko maszyny czy komputera, ale musi mieć przede wszystkim drugiego człowieka. Tym człowiekiem jest lekarz. Zaś lekarzowi do zrozumienia chorego człowieka jest potrzebna nie tyle technika, ile jego własne sumienie, własna mądrość i bezgraniczna uczciwość (Jan Paweł II, 11.02.1992 r.).
Świadczyć dobro cierpiącemu - to zadanie dla nas wszystkich, którzy ocieramy się codziennie o ludzkie cierpienie i spotykamy na swojej drodze ludzi spragnionych miłości. Chrystus Dobry Samarytanin niech będzie dla nas wzorem szacunku, zrozumienia, akceptacji, dobroci i bezinteresowności w stosunku do każdego człowieka - zwłaszcza chorego i cierpiącego. Dla doświadczonych krzyżem cierpienia - nadzieją i mocą w ich słabościach.
podpis_