Logo Przewdonik Katolicki

Sukcesy i potknięcia

Maria Przełomiec
Fot.

W polskiej polityce wewnętrznej rok 2003 do dobrych nie należał. Inaczej było na scenie międzynarodowej. Tutaj polskie władze kontynuowały dobrą passę wywołaną zakończeniem negocjacji z Unią Europejską. Największym sukcesem było wzmocnienie polskiej pozycji na arenie międzynarodowej. Przyczyniły się do tego dwie decyzje - pierwsza to poparcie amerykańskiej interwencji w Iraku....

W polskiej polityce wewnętrznej rok 2003 do dobrych nie należał. Inaczej było na scenie międzynarodowej. Tutaj polskie władze kontynuowały dobrą passę wywołaną zakończeniem negocjacji z Unią Europejską.
Największym sukcesem było wzmocnienie polskiej pozycji na arenie międzynarodowej. Przyczyniły się do tego dwie decyzje - pierwsza to poparcie amerykańskiej interwencji w Iraku. Za drugą, z czym pewnie nie wszyscy się zgodzą, można uznać twardą postawę Warszawy w sprawie kształtu unijnej konstytucji.
Ostatecznie o skali powodzenia zadecyduje dopiero rok nadchodzący, a ściślej - czy i na ile władze potrafią obecną sytuację wykorzystać. Uznając sukcesy, nie można bowiem zapominać o potknięciach.
Zacznijmy od Iraku. O decyzji poparcia Waszyngtonu i podpisaniu przez premiera Millera tzw. listu ośmiu (list głów ośmiu państw europejskich opowiadających się za amerykańską interwencją) teoretycznie zaprzyjaźnieni z Warszawą przywódcy Niemiec i Francji dowiedzieli się z gazet. Trudno przesądzać, ale być może jakiś nieformalny telefon, wcześniejsza rozmowa wyjaśniająca, pozwoliłaby uniknąć ostrej reakcji Bonn oraz Paryża. Reakcji, w ramach której Jacques Chirac niezbyt uprzejmie zalecił milczenie polskim politykom, zaś niemiecka i francuska prasa zaczęła oskarżać III RP o zamiar bycia koniem (co złośliwsi publicyści twierdzili, że osłem) trojańskim Stanów Zjednoczonych. Tak więc zaszwankował sposób wykonania, bo sama decyzja wydaje się być słuszna. Potwierdziły to pojawiające się jednocześnie z krytyką głosy uznania. Przyznawano, że Warszawa weszła pomiędzy głównych rozgrywających na międzynarodowej politycznej arenie, a to wzmocniło jej pozycję - także w samej Brukseli.
Inna sprawa, że w przededniu wejścia do Unii Polska naraziła się dwóm zachodnioeuropejskim potęgom.
Per saldo, jednak było chyba warto. Do politycznych dochodzą bowiem względy bezpieczeństwa, czyli korzystna dla Warszawy, ściślejsza polsko-amerykańska współpraca. Współpraca, która może zaowocować np. stworzeniem specjalnej polskiej jednostki współdziałającej w przyszłości z Amerykanami, czy też dwustronną umową - podobną chociażby do tej, jaką USA mają z Turcją.
Nie należy także zapominać o ekonomii, czyli przypuszczalnym udziale polskich firm w przyszłej odbudowie Iraku. Czy do tego istotnie dojdzie, zależy zarówno od kondycji owych firm, jak sprawności polskich polityków. Już teraz jednak wyraźnie nasiliły się kontakty pomiędzy Warszawą a państwami regionu - Kuwejtem, Jordanią, Arabią Saudyjską.
Podsumowując - dobry początek został zrobiony. Co z tego wyniknie - zależy od dalszych starań polskich władz.
Podobnie ma się sprawa z Unią Europejską. Zakończone pomyślnie negocjacje to sukces, niestety osłabiony przez - delikatnie mówiąc - nie najlepsze przygotowanie Polski do członkostwa. Pod tym względem mijający rok udany nie był. Natomiast fakt, że podczas ostatniego szczytu w Brukseli nie doszło do przyjęcia nowej unijnej konstytucji, należy zaliczyć w poczet osiągnięć Warszawy. Unijne potęgi, czyli Francja i Niemcy otrzymały sygnał, że nie mają w Unii pozycji dominującej, czyli że trudno będzie im narzucić pozostałym członkom np. politykę charakterystycznego dla obu krajów dosyć ostrego antyamerykanizmu. Broniona przez Polskę oraz Hiszpanię Nicea, a ściślej, ustalony wówczas system podliczania głosów, zmusza bowiem państwa większe do liczenia się z mniejszymi i uboższymi członkami Wspólnoty. Broni więc zasady solidarności, która stała u podstaw jednoczenia Europy. Oczywiście dyskusja nad nową konstytucją będzie trwać nadal, już po przystąpieniu Polski do Unii. Co więcej, w dyskusji tej polscy politycy będą musieli udowodnić, że prócz uporu mają także wypracowaną długofalową strategię.
Tak więc i tutaj, podobnie jak w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi oraz polską akcją w Iraku, po zrobieniu w 2003 roku dobrego początku, rozstrzygający okaże się rok następny.
Można mieć nadzieję, że polskie władze podołają stojącym przed nimi wyzwaniom. Do tego potrzebna jest jednak ścisła współpraca, przede wszystkim pomiędzy premierem a prezydentem. A z tym mogą być problemy - wydaje się bowiem, że pomimo obustronnych deklaracji przyjaźni na razie mamy do czynienia raczej z rywalizacją niż zgodnym współdziałaniem.
W końcówce roku sprawy europejskie przyćmione zostały jednak sukcesem wojsk amerykańskich, które zatrzymały irackiego dyktatora Saddama Husajna. To zapewne wywrze wpływ na politykę zagraniczną wszystkich liczących się w świecie krajów i być może przyczyni się także do wzmocnienia pozycji międzynarodowej Polski.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki