Logo Przewdonik Katolicki

Betlejemska noc

ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Fot.

Tak bardzo chciałoby się uciec w ten jeden dzień od całego zgiełku świata. Wszak jest to ten jedyny dzień, "w którym gasną wszystkie spory", który "jest bardzo ciepły, choć grudniowy". Tak bardzo chciałoby się zanurzyć w jasnej, cichej nocy, w jej czystości i jakby nieskalaniu niczym, co z tego świata. Kiedy jednak spoglądamy na ewangeliczny zapis wydarzeń w Betlejem, daleki...

Tak bardzo chciałoby się uciec w ten jeden dzień od całego zgiełku świata. Wszak jest to ten jedyny dzień, "w którym gasną wszystkie spory", który "jest bardzo ciepły, choć grudniowy…". Tak bardzo chciałoby się zanurzyć w jasnej, cichej nocy, w jej czystości i jakby nieskalaniu niczym, co z tego świata.
Kiedy jednak spoglądamy na ewangeliczny zapis wydarzeń w Betlejem, daleki jest on od idealizacji. Przeciwnie, jest naznaczony piętnem historii, którą jak zwykle "warstwa wydarzeń pokrywa zmagania sumień". Jest to historia pisana decyzją władzy państwowej, historia zarządzeń administracyjnych, które napędzają pewną koniunkturę dla jednych, dla innych te same zarządzenia stanowią ciężar i trud.
Wszystko to jakby ogniskuje się w losach Maryi i Józefa. Ich zderzenie z brutalną rzeczywistością zamkniętych drzwi i pustki serc jest wciąż porażające. Tym bardziej, że przybysze spodziewają się dziecka.
Czy można sobie wyobrazić bardziej brutalny zapis historii - brak miejsca na ziemi dla narodzin człowieka? Więcej - brak miejsca na ziemi dla narodzin Boga - Człowieka?
Rzecz jednak w tym, że Bóg nie poddaje się tej presji historii. On wchodzi w nią w sposób jak najbardziej realny, konkretny, aktywny, uczestniczący. Staje się uczestnikiem tej historii, jej wydarzeń, staje się współobecny z każdym człowiekiem żyjącym w swojej historii. Ewangelia Janowa zapisze, że Słowo "Zamieszkało między nami", a w dosłownym brzmieniu, w tekście greckim mowa jest o tym: Słowo "rozbiło swój namiot między naszymi". To zdanie podkreśla nietrwałość ludzkich dziejów, ale za to trwałą obecność Boga wśród nas.
Odczytuję te odwieczne już, a zarazem tak świeże, tak bardzo aktualne prawdy w tych świątecznych dniach. I czerpię z nich nadzieję. Pomimo wszystkich scen zamkniętych drzwi, oziębłych serc, pomimo obojętności na Boga, której doświadczam w sobie i innych. Wierzę, że On znów staje się Człowiekiem. Odwieczne pytanie Cur Deus homo? - dlaczego Bóg człowiekiem - znów zyskuje tę samą, zaskakującą wciąż odpowiedź - by człowiek mógł stać się Bogiem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki