Leon XIV faktycznie jest. Nie tylko fizycznie, gdy zatrzymuje się, by porozmawiać z pielgrzymami, żartuje z pracownikami Domu św. Marty czy przysiada na chwilę w Ogrodach Watykańskich z ogrodnikiem, czy jedną ręką łapie rzuconą mu maskotkę na placu św. Piotra. Jest też duchowo, jako pasterz, który nie zbudował dystansu, lecz most. Codzienne gesty prostoty, takie jak wspólna kawa z kucharzami w stołówce, śpiew Salve Regina z siostrami zakonnymi po komplecie czy krótka modlitwa w ogrodach już teraz budują wokół jego osoby aurę czułości i autentyczności, której tak wielu dziś szuka w Kościele. Leon XIV jest trochę jak trener, którego potrzebował Kościół – taki, którego pierwszym zadaniem jest konsolidacja i przypomnienie graczom o ich własnej wartości.
Bliski i rodzinny
W centrum przesłania papieża znajduje się rodzina. Leon XIV mówi o niej ciepło i konkretnie, rozmawia często ze swoim bratem.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 25/2025, na stronie dostępna od 17.07.2025